Ponad 1,2 miliona razy policja i inne służby pobierały w minionym roku informacje o kontaktach telefonicznych Polaków. To poważna zwyżka w stosunku do 2016 r. Więcej było też podsłuchów. Dowody zdobyte dzięki tego typu inwigilacji pozwalają walczyć np. z przestępczością zorganizowaną na Pomorzu, ale aktywiści biją na alarm.
„Ustawa [o policji - dop. red.] nie stwarza możliwości zweryfikowania, czy sięgnięcie po informacje było niezbędne, celowe i należycie uzasadnione (…), a więc nie daje podstawy do przeprowadzenia realnej - spełniającej standardy ochrony praw człowieka - kontroli” - stwierdził Sąd Okręgowy w Gdańsku i to właśnie na tę sentencję powołuje się Fundacja Panoptykon, odnosząc się do sprawozdania ministra sprawiedliwości na temat pobierania przez policję i służby specjalne billingów, danych o lokalizacji i innych danych telekomunikacyjnych. Teza działacza jest prosta: rosnącej inwigilacji nie towarzyszy rozwój mechanizmów nadzoru.
- Kto oprócz policji może sprawdzać nasze rozmowy i bilingi?
- O ile razy częściej w 2017 roku służby sięgały po takie dane, niż w 2016 roku?
- Dlaczego służby interesują się życiem prywatnym Polek i Polaków?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień