Rozmowa z ks. Andrzejem Partyką, dyrektorem Caritas Archidiecezji Łódzkiej.
Łodzianka nie była w stanie podnieść z podłogi męża, który zsunął się z łóżka. Nikt nie chciał jej pomóc. Zna ksiądz takie historie?
Seniorzy opowiadają o problemach związanych z opieką nad osobami z niedowładami czy bezwładnymi. Czasem maż czy żona zostają z osobą, która nie jest w stanie się przekręcić. Dobrze jeśli może pomóc pielęgniarka, rodzina czy sąsiedzi. Ale często są sami. To problem, który systemowo jest dziś niedostrzeżony. Nie ma telefonu alarmowego, pod który można zadzwonić po wsparcie. Trzeba szukać własnymi siłami.
Dlaczego Caritas nie ma grupy silnych mężczyzn, którzy mogliby pomóc?
W opiece pielęgnacyjnej nad osobami starszymi pomagają nam wolontariusze. Nie ma ich zbyt wielu, najczęściej są to kobiety, które do takich zadań się nie nadają. Może trzeba by nad taką pomocą pomyśleć. Ale nie będzie to rzecz prosta. Musiałyby to być osoby przeszkolone do podnoszenia, żeby nie zrobiły komuś krzywdy. Musiałyby być też bardzo dyspozycyjne, bo co jeśli człowiek spadnie w środku nocy?
To co zrobić, gdy nagle mamy problem z seniorem?
Sam miałem leżącą babcię, której zdarzało się spaść z łóżka. Ale wtedy działała pomoc sąsiedzka. Najprostszą drogą jest budowanie relacji z sąsiadami i korzystanie w sytuacji krytycznej z ich pomocy. Dziś jednak bywa to trudniejsze. Seniorzy mieszkają na klatce schodowej z osobami, które mijają ich milcząc i nie interesują się tym, co dzieje się za ich ścianą. Dlatego my jako Caritas zachęcamy do zainteresowania się osobami mieszkającymi obok. Nasza akcja „Kromka chleba dla sąsiada” była zawsze zachętą do zapukania do drzwi sąsiada i sprawdzenia, czy nie potrzebuje pomocy. Nie zawsze musi to być pomoc żywnościowa. Może potrzebować rozmowy, czy załatwienia spraw wy w urzędzie. Ale najpierw trzeba wiedzieć, że za ścianą jest problem, potem można szukać rozwiązania.
Służby nie zastąpią międzyludzkiej pomocy?
Zdecydowanie nie. Bliskość sąsiadów i znajomych oraz szybkość ich reakcji to rzecz niezastąpiona.