Smecz towarzyski. Okiwać cały świat, czyli o ustawie o IPN
Zdaje się, że Adam Nawałka i jego piłkarze najbardziej zawiedli premiera Mateusza Morawieckiego oraz cały rząd Prawa i Sprawiedliwości. O ileż łatwiejsze byłoby „wprowadzenie korekt” do ustawy o IPN, gdyby rozentuzjazmowany naród szykował się do decydującego o awansie do 1/8 finału mistrzostw świata boju z Japonią.
Kwestiami dialogu polsko-izraelskiego nikt by sobie głowy nie zaprzątał, bo po stokroć ważniejszy byłby dialog Lewandowskiego z Błaszczykowskim. Mało kto miałby chęć do formułowania zarzutów o sprzyjanie środowiskom żydowskim i narodową zdradę, gdy sprzyjać należało środowisku piłkarskiemu. Niestety, jedna biało-czerwona drużyna dała plamę, więc druga biało-czerwona drużyna też zbiera cięgi od własnych kibiców. Trzeba było pchać nowelizację przed meczem z Senegalem!
Do tej pory premier bardzo dobrze grał w grę „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi”. Tak przynajmniej wynika z sondaży, bo nawet gdy PiS w Europie mówi jedno, a w Polsce co innego, słupki ani drgną, a jeśli już, to do właściwego poziomu przywraca je taka „wyprawka plus” lub wygłupy opozycji.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień