Smecz towarzyski. Panie Waldku, Pan nie nagrywa
Nagrywanie polityków, a następnie upublicznianie ich rozmów, ma w Polsce bogatą tradycję. W ciemno założyć można, że jesteśmy jednym z liderów światowej listy przebojów w długości i liczbie udostępnianych wynurzeń najważniejszych ludzi w państwie, zarejestrowanych bez ich wiedzy. No, przynajmniej w ostatniej dekadzie. Teraz jednak okazuje się, że w przemyśle nagraniowym potrafimy również wyznaczać całkiem nowe mody i standardy. Trendsetterem został właśnie Waldemar Pawlak, który nagrał sam siebie na „tajnym” spotkaniu Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego, a potem to nagranie udostępnił. Chwyciło.
Gdyby podczas finału Ligi Mistrzów na boisko nie wbiegła Kinsey Wolanski, to złotą odznakę czempiona marketingu czerwca należałoby dać byłemu premierowi („panie Waldku, pan się nie boi, dwie trzecie sejmu za panem stoi”). Niestety, sukces skąpo ubranej modelki, reklamującej na kostiumie kąpielowym internetowy kanał swojego chłopaka, był globalny - niech przemówi nie tylko lawinowo rosnąca liczba fanów obojga, ale również fakt, że zapamiętałem, jak dziewczyna się nazywa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień