Smecz towarzyski. Światy równoległe istnieją

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Przemysław Franczak

Smecz towarzyski. Światy równoległe istnieją

Przemysław Franczak

Nie było jeszcze na ten temat publikacji naukowych, nikt nie ogłosił przełomu na miarę kopernikańskiego przewrotu, ale można to już stwierdzić oficjalnie: istnieją przynajmniej dwa światy równoległe. Dowód udało się przeprowadzić w Polsce (duma!), choć Nobla z tego raczej nie będzie. Jak wiele ważkich odkryć, to również zdarzyło się niejako przez przypadek.

Mało tego, nie trzeba wierzyć na słowo, nie trzeba prenumerować „Science”, przekonać się o tym można we własnym domu. Do przeprowadzenia eksperymentu potrzebne są trzy rzeczy: stan zagrożenia epidemicznego, telewizor z włączoną transmisją konferencji prasowej polskiego rządu oraz podpięte do internetu urządzenie elektroniczne (telefon, tablet, komputer) z ustawioną bieżącą relacją z wydarzeń w kraju. Poleca się uprzejmej uwadze tę na stronie gazetakrakowska.pl, ale sprawdzi się też każda inna.

W jednej rzeczywistości, tej telewizyjnej, sytuacja jest opanowana jak minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jesteśmy na główne uderzenie koronawirusa gotowi, wyznaczamy - co podkreśla ochoczo w każdym wystąpieniu premier Mateusz Morawiecki - europejskie trendy w ustawianiu antywirusowych zasieków, generalnie Polacy są bezpieczni i zaopiekowani jak złoto w Fort Knox. Do drugiej rzeczywistości przenosimy się przy pomocy jednego kliknięcia. W niej wystarczyło kilka dni, aby szpitale zaczęły wystosowywać rozpaczliwe apele o pomoc. Brakuje personelu i podstawowego sprzętu, o specjalistycznym nie wspominając. W Krakowie kryzys wywołało raptem pięciu chorych i niespełna 30 hospitalizowanych.

W jednej rzeczywistości minister Szumowski jest mężem stanu, twarzą (coraz bardziej zmęczoną, co ma swój urok) walki z zarazą i liderem rankingów zaufania. W drugiej, tej w której ludzie skrzykują się do szycia maseczek ochronnych, pojawiają się pytania, gdzie minister Szumowski - i polski rząd - był przez poprzednie miesiące. Bo polskie szpitale na koronawirusa od logistycznej, materiałowej i finansowej strony przygotowane jak nie były, tak nie są. Argumenty, że nie dało się przewidzieć skali zagrożenia, radzę ignorować. Ekspertom, ministrom zwłaszcza, płaci się za skuteczne przewidywanie ryzyka i ograniczanie skutków kryzysu. W polskiej polityce jednak próżno szukać planujących więcej niż dwa ruchy do przodu. Zresztą dziś już wszyscy wiemy, że niedawna dyskusja o dwóch miliardach dla TVP powinna wyglądać zupełnie inaczej. Powiedzieć o krótkowzroczności rządu - i opozycji też, bo nie onkologię powinna rzucać na stół w tym przetargu - to nie powiedzieć nic.

W jednej rzeczywistości procedury działają bez zarzutu, służby chodzą jak w zegarku. W drugiej, wciąż widać tekturowe państwo, w którym procedury wytwarzane są w chaotycznym biegu.

W jednej rzeczywistości dominuje troska o przedsiębiorców i pracowników, w drugiej - wychodzą lata zaniedbań w regulacjach na rynku i w prawie pracy, przekleństwo umów śmieciowych.

W jednej rzeczywistości płynnie przechodzimy na e-nauczanie, w drugiej - coś takiego jest mrzonką, nie do zastosowania na powszechną skalę.

Stąd bierze się pytanie, na które nikt nie jest w stanie dziś odpowiedzieć, a które spędza mi ostatnio sen z powiek: w jakiej rzeczywistości obudzimy się za kilka miesięcy?

Przemysław Franczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.