Smecz towarzyski. Uczłowieczenie Jokera
Przez amerykańskie uczelnie i poważne media przetoczyła się w ubiegłym roku fascynująca dyskusja, czy należy winić postmodernizm i postmodernistów za prezydenta Donalda Trumpa.
W skrócie chodziło o to, czy dekonstrukcja starego porządku, relatywizm i brak prawd obiektywnych nie wywołały dekonstrukcji na wszystkich obszarach. Równie - wydawałoby się - nienaruszalnych, jak nauka, wiedza, medycyna, demokracja, a nawet prawa obywatelskie. Ta właśnie płynność ponowoczesności miałaby wynieść do władzy dziwaka i ignoranta, chodzące zaprzeczenie dyplomacji.
Zjawisko jest oczywiście szersze i powszechne, nie dotyczy bynajmniej samego Trumpa, bo mieszczą się w nim i antyszczepionkowcy, i negacjoniści zmian klimatycznych, i rosnące w siłę skrajnie prawicowe partie (np. AfD w Niemczech), i brexit, i Boris Johnson - zaskakująco do prezydenta USA podobny. Zresztą osobiście fakt tego podobieństwa uważam za zjawisko paranormalne - niewystępująca w przyrodzie poza bliźniakami jest ta zbieżność fryzur, koloru włosów, postury i charakteru. Trump jest oczywiście przypadkiem szczególnym, w dekonstruowaniu rzeczywistości nie ma sobie równych. „The Washington Post” podał właśnie, że w ciągu tysiąca dni prezydentury 73-letni miliarder publicznie skłamał lub minął się z prawdą prawie 14 tysięcy razy. Gdyby Trumpa nie było, musiałby go wymyślić Quentin Tarantino.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień