Smecz towarzyski. Urabianie opinii

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Matusik
Przemysław Franczak

Smecz towarzyski. Urabianie opinii

Przemysław Franczak

Od pewnego czasu w przedwyborczych debatach najważniejsze nie jest wcale to, co dzieje się w trakcie, tylko to, co zaczyna się tuż po nich. Nie ma w gruncie rzeczy znaczenia, co kandydat lub reprezentant partii powie - chyba że dochodzi do zdarzeń nietypowych, na przykład paraliżu aparatu mowy - kluczowe jest, czy jego poplecznicy zdołają przekuć jego występ w sukces, zalewając masowo media społecznościowe krótkimi komunikatami. W rodzaju (imiona przypadkowe): „Brawo Borys! Pokazałeś im”, „Władek szacunek, klasa i pełna profeska”, „Marek ich zaorał”, „Marcin jak zwykle merytoryczny i przygotowany”. Opatrzone hasłami wyborczymi i nazwą komitetu wyborczego mają za zadanie utrwalić w nieprzekonanym - a tym bardziej takim, który nie oglądał - odbiorcy przekaz, że doszło do efektownego intelektualnego nokautu konkurencji. Krótko mówiąc, wszystkim wydaje się, że wygrywa ten, kto głośniej przekonuje, że wygrał.

Na pewno jest to bardzo korzystne dla samopoczucia uczestników takiej debaty. Każdy może ją skończyć z uczuciem triumfu, pod warunkiem jedynie, że dotarł do studia trzeźwy i utrzymał nerwy na wodzy. Resztę za niego zrobi dział public relations, boty oraz rzesze zwolenników. Po to, aby jak najskuteczniej przebić się do niezdecydowanego wyborcy - do którego w teorii debaty są kierowane - i szybko naprowadzić na ścieżkę właściwego werdyktu.

Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Przemysław Franczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.