Śmiała wizja prezesa Kaczyńskiego [komentarz]
Jarosław Kaczyński chce mediów narodowych opartych na wartościach. Ale jeśli mają wpływać na społeczeństwo, to muszą być oglądane. Sam nie wie, jak ten problem rozwiązać, dlatego mówi, że to zadanie dla dziennikarzy i twórców.
Mają nie tylko zadbać o oglądalność, ale i o prawdę w mediach. Koniec z "panświnizmem", którego w mediach pełno. Gdyby ktoś nie wiedział, co oznacza to wyrażenie, prezes wyjaśnia, że chodzi o ideologię Jerzego Urbana, byłego rzecznika rządu PRL i wydawanej przez niego gazety "NIE". Z grubsza można o niej powiedzieć tyle, że reprezentuje pogląd: każdy jest w coś umoczony, czyli jest świnią, a wybór między dobrem a złem nie istnieje. To ogłupia naród, który nie myśli samodzielnie. Receptą na to są są media narodowe odwołujące się do nauki kościoła i polskiej tradycji.
Po przejęciu całkowitej władzy nad mediami przez PiS Monika Olejnik, która od kilkunastu lat żyje w wolnym związku nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Ale może żonaty Tomasz Lis zostanie przywrócony do łask i dostanie jakiś mały show? Będzie w nim opowiadał, jak uchronić małżeństwo od rozpadu w czasach największego skażenia polityką każdej dziedziny życia. Na pewno wzrośnie liczba małżeństw wśród dziennikarzy, którzy chcą zachować pracę w mediach (docelowo wszystkie będą narodowe), w przeciwnym razie żyjący na kocią łapę, czyli lewacka część społeczeństwa, będą musieli wyjeżdżać na obozy szkoleniowe do ojca Rydzyka. To samo stać się może z artystami. Zależni od Instytutu Filmowego będą tańczyć, jak zagra im władza. Inaczej czeka ich ekskomunika lub emigracja. Dobrze, że niektórzy reżyserzy już nie żyją, bo mieliby problem dostosowawczy. Trudno zmienić nawyki po siedemdziesiątce. Choć może Jarosław Kaczyński wierzy, że dla Andrzeja Wajdy jest jeszcze nadzieja. I zachęcony dobrym przykładem Jerzego Zelnika - przywyknie. A jeśli nie? Zostaje Arka Noego dla krnąbrnych.
Jadwiga Staniszkis powiedziała w Wirtualnej Polsce, że skala destrukcji powodowanej przez Jarosława Kaczyńskiego świadczy o jego wyobcowaniu, kompleksach, nieefektywności, przekonaniu o własnej słabości i braku zaufania do kogokolwiek. Dodałabym jeszcze, że prezesowi i jego ludziom najtrudniej chyba zrozumieć, że istnieje wiele punktów widzenia, które trzeba czasem długo uzgadniać. Do tego jednak potrzebna jest nie tylko cierpliwość. Tę przecież prezes ma. Długo czekał na realizację swojej wizji. Nie ma za to pojęcia, że można żyć inaczej niż on.