Śmiech jest ponadustrojowy. I niebezpieczny! [rozmowa]
Rozmowa z dr Magdaleną Mateją, medioznawcą z UMK w Toruniu, o politykach i śmiechu części wyborców.
- W ostatnich dniach PiS nasiliło krytyczny dla opozycji przekaz. Kto wymyślił prezydentowi Dudzie refren: „ojczyznę dojną racz nam wrócić, Panie”?
- Prezydent Duda ma wolę walki i retoryczny temperament, co wykazał, ubiegając się o prezydenturę. To żywiołowy mówca, potrafi być dosadny i ironiczny. Jest sprawny komunikacyjnie, choć nie zawsze zyskuje sympatię odbiorców. Ostre wypowiedzi polityków PiS są próbą blokowania kanałów informacyjnych i narzucenia dominującej narracji.
- Przed niekorzystnym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego i Komisji Weneckiej?
- Z pewnością jest to atak wyprzedzający, związany z batalią o Trybunał i planowanymi demonstracjami KOD. Zaraz wiosna, zrobi się dobra pogoda dla manifestacji, a i ważne daty przed nami, np. 10 kwietnia, 3 maja czy rocznica wyborów prezydenckich. One wzbudzą emocje z obu stron. PiS dużo obiecało, czy będzie teraz sprawne we wprowadzaniu dobrych zmian? Jeśli nie wszystko idzie po myśli obozu władzy, to retoryczny „atak wyprzedzający” służy pokazaniu winnych i ukryciu braku czynów, braku ustaw.
- Jarosław Kaczyński zgodnie włączył się w chór krytykujący KOD.
- Prezes Kaczyński wyłonił się zza pleców premiera i prezydenta, czyli postaci o łagodniejszym wizerunku, które delegował do walki o władzę. To ten sam prezes, którego znamy od lat: ofensywny, obrazoburczy. Jego walory wokalne oraz gestykulacja są w wielu przekazach napastliwe. Może Jarosław Kaczyński jest zniecierpliwiony zbyt wolnym wprowadzaniem zmian, może to moment, w którym trzeba pokazać właściwego lidera? Głos prezesa jest wyraźny i mocny. To jak powrót politycznego „terminatora” - mocnego, nieprzejednanego i bezkompromisowego.
- W tę narrację nie wpisuje się Maciej Stuhr, który w czasie gali wręczania filmowych Orłów żartował z PiS.
- Niedawno Jacek Kurski zapowiadał, że w telewizji narodowej z pewnych tematów, np. katastrofy prezydenckiego tupolewa, nie będzie można żartować. Twórcy kabaretowi już o tym wiedzą. Mimo to znany aktor pozwolił sobie na dworowanie z PiS. Z kulturowego punktu widzenia aluzje do ofiar katastrofy smoleńskiej mogą być niesmaczne, wobec pozostałych wątków wystąpienia showmana nie byłabym krytyczna.
- Posłanka profesor Krystyna Pawłowicz „po bandzie” skrytykowała Macieja Stuhra.
- Jak wspomniałam, część żartów jest obłożona tabu, jeśli jednak przedstawiciele rządzącej partii zaczynają polemizować z satyrą i żartem, to podnoszą ich rangę. Wystąpienie Macieja Stuhra podyktowane było jego liberalnym i nowoczesnym światopoglądem. Nie musi mu się podobać dobra zmiana. Felietonista „Kisiel” twierdził, że polemizowanie z głupstwem nobilituje... głupstwo. Można było krótko skwitować niesmaczne żarty, ale czy to zadanie prezentera „Wiadomości” lub też posłanki ekipy rządzącej? Przesadna reakcja nadała żartom Stuhra wyższą rangę, niż one na to zasługują. Aktor miał prawo żartować i ponosić odpowiedzialność za własne słowa.
- „Macie: Sejm, Senat, prezydenta, sądy, telewizję, wiadomości, radio, rozjechaliście Trybunał Konstytucyjny, dajcie wy nam się pośmiać” - apeluje aktor.
- Śmiech jest ponadustrojowy. I niebezpieczny! Śmialiśmy się w znacznie trudniejszych czasach: podczas okupacji, w dobie stalinizmu, autorytaryzmu. Przez cały okres PRL kwitła satyra. Dziś mamy prywatne stacje telewizyjne, prywatną prasę, a zwłaszcza nowe media, internet, nie sposób więc zatamować strumienia satyry politycznej. Każda sytuacja z udziałem nielubianych polityków generuje wysyp memów, żartów, komentarzy. Chyba tylko cenzura rodem z Chin lub Iranu umożliwiłaby kontrolowanie sieci. A to nie wydaje mi się ani możliwe, ani potrzebne.
- Głos prezesa jest wyraźny i mocny - uważa dr Magdalena Mateja