Po wypadku w Kopalni Mysłowice-Wesoła jak bumerang wraca temat bezpieczeństwa w kopalniach. Politycy różnych opcji grzmią: „Pozamykać niebezpieczne kopalnie”. Problem w tym, że mysłowicka kopalnia, w której doszło do zapalenia, a prawdopodobnie także wybuchu metanu nie należy bynajmniej do najbardziej niebezpiecznych. Zaś rejon, katastrofy nie został nawet uznany za wymagający szczególnej kontroli. Bardziej niebezpieczne ściany o sprzężonych zagrożeniach są w kopalniach należących Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jednak przy odpowiedniej profilaktyce bezpiecznie fedrują.
Dyrektor kopalni Mysłowice-Wesoła został odwołany ze stanowiska. Chociaż zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego nie potwierdza związku tej decyzji z katastrofą do jakiej doszło tam ponad tydzień temu, to nikt nie ma co do tego wątpliwości. Tym bardziej, że w kopalni prawdopodobnie doszło do poważnych nieprawidłowości. Sygnały na ich temat bada Wyższy Urząd Górniczy i Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Dopóki bezpieczeństwo nie będzie traktowane w kopalniach poważnie to będzie dochodziło do takich wypadków jak w Halebie, Śląsku, czy teraz na ruchu Wesoła.
Wszystko wskazuje na to, że na ruchu Wesoła zawinił człowiek: kopalniany dozór, zarządzający zakładem. Prokuratura i Wyższy Urząd Górniczy sprawdzają, czy mają rację górnicy opowiadający o przekroczonych stężeniach metanu, ewakuacji, dodatkowym wynagrodzeniu za pracę w zagrożeniu. Jeśli tak, to mamy do czynienia z drugą Halembą, gdzie w 2006 roku zginęło 23 górników. Właśnie Sąd Okręgowy w Gliwicach zamknął przewód sądowy w procesie mającym ustalić odpowiedzialność zasiadających na ławie oskarżonych.
Kliknij w legendę, wykresy będą się zmieniać
Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że tak naprawdę wypadków w ogóle, w tym śmiertelnych i ciężkich z roku na rok jest w naszych śląskich kopalniach węgla kamiennego coraz mniej. Potwierdzają to statystyki.
Niestety górnicy lubią chodzić na skróty, gubi ich rutyna. Do tego dochodzi niepewna przyszłość kopalń, brak koniunktury na światowym rynku, rekordowo niskie ceny węgla i zwyczajny ludzki strach o utratę pracy, możliwości utrzymania rodziny.
Niespełna na tydzień przed wypadkiem w Mysłowicach Mirosław Koziura, prezes WUG-u przestrzegał: - Stan bezpieczeństwa w zakładach górniczych obniża się choć malejąca ilość wypadków ogółem pozornie może świadczyć, że jest lepiej niż w poprzednich latach. Niewykluczone, że niektóre wypadki lekkie umykają statystyce, nie są zgłaszane lub ukrywane. Przed nami najtrudniejszy okres, koniec roku, gdy atmosfera około świąteczna nie sprzyja rozwadze. Dlatego musimy zdyscyplinować przedsiębiorców, a zwłaszcza dozór wyższy i średni w kopalniach. Jesteśmy już po spotkaniach z kierownictwami spółek węglowych, pismach wzywających zarządy firm do pilnowania stanu bhp, teraz czas na kolejne działania. Kontrole „kompleksowe” nie są jedynym naszym instrumentem w zakresie prewencji wypadkowej.
Prezes dodał, że WUG przygotowuje dwa filmy szkoleniowe dotyczące niebezpiecznych zdarzeń związanych z eksploatacją przenośników taśmowych oraz opadem skał za stropu, a także broszury bhp-owskie, z którymi będzie docierał do kopalnianych załóg.
- Ponadto będziemy nakłaniali przedsiębiorców do stosowania obudowy kotwowej jako dodatkowej, spinającej stropy i ociosy oraz do dostosowywania przenośników taśmowych do jazdy ludzi - mówił Mirosław Koziura.
To było 1 października. Pięć dni później w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do poważnego wypadku. Na dzisiaj jest jedna ofiara śmiertelna, 17 ciężko rannych, 13 lekko i jeden nadal poszukiwany: 42-letni kombajnista.