Śmiertelna miłość Joanny. Szybki ślub, szybkie morderstwo
23-letnia Joanna Gibner została uduszona przez swojego męża. Jej ciało Marek W. zatopił w Jeziorze Dywickim koło Olsztyna. Po 23 latach od morderstwa krakowscy nurkowie spróbują wydobyć szczątki Asi, aby matka mogła w końcu pochować swoją córkę.
Połowa października 1996 roku. W Olsztynie zjawia się reporter TVP, który planuje nagrać materiał do programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Marek W. początkowo nie chce w nim wystąpić, odmawia.
Ostatecznie zmienia zdanie.
Przed kamerą apeluje do żony, by się pojawiła, obiecuje, że unieważnią małżeństwo. Ktoś z rodziny W. nagrywa program na taśmie VHS, która zostaje opatrzona ironicznym tytułem: „Debiut Marka”.
We wrześniu 2018 roku Marek W. wychodzi z więzienia. Odbywał tam karę 15 lat pozbawienia wolności za zamordowanie swojej żony, Joanny Gibner.
Wtedy, przed laty w Olsztynie, kiedy przed kamerami apelował do swojej żony o powrót, ona już dawno nie żyła.
Sprzeciw matki
Danuta Januszewska, matka Joanny, od początku była przeciwna małżeństwu córki z Markiem. Gdy z początkiem maja 1996 roku młodzi poznali się na dyskotece w Dywitach (powiat olsztyński), Joasia miała 23 lata, Marek - 21. Ona po skończeniu szkoły podstawowej chodziła do Liceum Ekonomicznego, do matury w ostatniej chwili postanowiła nie przystępować. On miał wykształcenie podstawowe, z zawodu był kuśnierzem.
Joanna była przez znajomych postrzegana jako osoba bardzo wrażliwa, zamknięta w sobie, inteligentna i zdolna. Pracowała m.in. jako sekretarka.
Jej związek z Markiem W. rozwijał się bardzo szybko, zaczęli planować zawarcie małżeństwa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień