Śmigłowiec według MON. Gospodarka straci [ROZMOWA]
Rozmowa europosłem Januszem Zemke (SLD), byłym wiceministrem obrony narodowej, o kupowaniu śmigłowców przez ministra Macierewicza.
Podobno Francja umówiła się z Unią Europejską, że nie sprzeda Rosjanom dwóch okrętów, a w zamian za to my m.in. kupimy od niej śmigłowce - tak przypuszczają Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewsk
i.
Nie słyszałem o takim dealu, natomiast jest prawdą, że Francuzi zbudowali Rosjanom dwa okręty typu mistral za około 1,5 miliarda euro. Pod naciskiem Unii Europejskiej zerwali ten kontrakt. Przypuszczam, że liczyli na to, iż pozostałe kraje europejskie zrekompensują im tę stratę, zamawiając francuskie uzbrojenie. Nie było formalnego porozumienia na ten temat.
A może była umowa nieformalna?
Co najwyżej mogły to być nieformalne rozmowy, jeśli - oczywiście - były. Na poziomie przywódców unijnych nie da się wprowadzić takiego porozumienia. Wśród kryteriów przetargowych musiałoby się znaleźć kryterium polityczne, którego nie można zmierzyć. Którą broń bardziej punktujemy? Z Francji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych?! Gdyby jakość proponowanego uzbrojenia różnych firm była podobna, to - preferujemy uzbrojenie europejskie.
Czy mamy do czynienia z narastającym zagrożeniem ze strony Federacji Rosyjskiej, bo takiego argumentu użył minister Macierewicz, zapraszając trzy koncerny do rozmów o przyspieszonym zakupie śmigłowców.
Nie mam żadnych informacji, aby Federacja Rosyjska przygotowywała się do ataku na jakiekolwiek państwo NATO. Rosjanie poszerzają swoje strefy wpływu na Ukrainie, w Kazachstanie, Tadżykistanie i Turkmenistanie. One nie są członkami NATO. W przypadku Polski czy Litwy taka ewentualna agresja oznaczałaby jednoczesne zaatakowanie całego NATO. Dlatego nie ma przesłanek, że Rosjanie przygotowują się do ataku na terytorium Polski. Nawet w konflikcie na Ukrainie nie wyszli poza tereny, na których dominuje ludność rosyjsko-języczna. Nie uderzyli na Kijów czy Lwów, a do Polski mają jeszcze - na szczęście - szmat drogi. Słowa ministra Macierewicza to gwałtowna próba uzasadnienia nadzwyczajnymi potrzebami militarnymi zakupu z wolnej ręki. Gdyby przyjąć jego uzasadnienie, to w ogóle należałoby odstąpić w wojsku od przetargów! Jak jest zagrożenie, to trzeba wszystko kupować jak najszybciej bez procedur.
Coś tracimy lub zyskujemy, odstępując od przetargów?
Radykalne umocnienie pozycji sprzedawcy, bo wskazujemy konkretnego producenta, który zostaje monopolistą i może nam dyktować cenę. Wtedy nie obowiązuje offset (to obowiązkowe inwestycje obcych koncernów w polską gospodarkę - przyp. red). Polska gospodarka na tym straci. Sprzedający nie będzie musiał przekazywać nam żadnych nowoczesnych technologii czy tworzyć nowych miejsc pracy. Do tej pory, kiedy wybieraliśmy nowe uzbrojenie, to według trzech kategorii: jakości, ceny i offsetu. Jeśli chodzi o śmigłowce, to jesteśmy w innej sytuacji, niż podczas zakupu samolotów wielozadaniowych. Kupując samoloty wiedzieliśmy, że nie da się przenieść do Polski takich technologii i nie ma takich potrzeb, bo nigdy nie produkowaliśmy samolotów bojowych. Natomiast przez kilkadziesiąt lat produkowaliśmy w Polsce śmigłowce. Mamy potencjał: zakłady, które je produkowały, doświadczoną kadrę, a w świecie np. w Algierii pamiętają, że produkowaliśmy w Polsce śmigłowce.
Zakup śmigłowców jest tak skomplikowaną czynnością, że przerasta możliwości MON?
Kupiliśmy wcześniej F-16, transportery rosomak czy przeciwpancerne pociski kierowane spike. Można to zrobić pod warunkiem, że od początku mamy zdefiniowane kryteria. Tymczasem codziennie słyszymy inne liczby i różne parametry. Główny kłopot ze śmigłowcami nie polega na przygotowaniu kryteriów, tylko na totalnym chaosie.