Smog w mieście. Jak z nim żyć? [ROZMOWA]
O problemach związanych z zanieczyszczeniami powietrza rozmawiamy z Małgorzatą Janiszewską, świętokrzyskim wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska w Kielcach.
W niedzielę rano Kielce były najbrudniejszym miastem w Europie. Norma zanieczyszczeń powietrza została przekroczona prawie 13 razy. Czy to nadzwyczajna sytuacja? Czy w zasadzie nie mamy się czego obawiać?
To prawda, normy zostały przekroczone bardzo znacznie, ale pamiętajmy, że trwało to tylko godzinę, było to zjawisko chwilowe, dla mnie – incydentalne, ponieważ do tej pory nie zanotowaliśmy takiego wysokiego przekroczenia. To zdarzyło się między godziną piątą a szóstą nad ranem – na szczęście dla mieszkańców, ponieważ byli w tym czasie w domach, przy zamkniętych oknach, więc ta sytuacja na pewno nie wpłynęła na ich samopoczucie.
W poniedziałek normy nadal były przekroczone. Jak wyglądała sytuacja?
W poniedziałek rano obserwowaliśmy dużo niższe parametry zanieczyszczeń, wahające się wokół dopuszczalnej normy. Warto jednak zaznaczyć, że ta sytuacja jest bardzo dynamiczna, obserwujemy zmiany z godziny na godzinę, około południa stężenie zanieczyszczeń w powietrzu znowu trzykrotnie przekraczało dopuszczalną normę.
Nadal informują Państwo na swojej stronie internetowej, że kto nie musi wychodzić, to lepiej niech zostanie w domu. A co jeżeli kobieta w ciąży czy osoba starsza ma dziś do załatwienia coś niecierpiącego zwłoki. Można się jakoś zabezpieczyć?
Ja uważam, że jeżeli nie musimy wychodzić z domu, to nie wychodźmy, natomiast jak ktoś ma jakąś pilną sprawę do załatwienia, to myślę, że nie powinien odczuć specjalnie dużych skutków tego zanieczyszczenia. Pamiętajmy, że w tej chwili przekroczenia norm nie są nadzwyczajnie duże, a wręcz są normalne dla sezonu grzewczego w naszej strefie klimatycznej.
Mimo to do lekarzy w naszym województwie zgłasza się więcej osób z problemami gardła i krtani. Czy te dolegliwości można połączyć ze smogiem?
Myślę, że osoby wrażliwe, które do tej pory również miały problemy z alergicznym kaszlem czy chorobami układu krążenia, mogą odczuwać skutki tego zanieczyszczonego powietrza. Ale raczej dotyczy to osób już wcześniej chorych.
Jedną z głównych przyczyn zanieczyszczeń powietrza są szkodliwe substancje wydobywające się z kominów ludzi palących śmieci. Co mieszkańcy powinni zrobić, kiedy ich sąsiedzi spalają śmieci. Od razu pisać skargi czy może warto najpierw porozmawiać?
Na początek warto zaznaczyć, że łatwo możemy rozpoznać, czym palą nasi sąsiedzi. Kiedy dym jest żółty, brunatny lub wręcz czarny, to możemy się domyślać, że dzieje się coś niedobrego, że w tym palenisku albo są jakieś śmieci, albo na przykład jakieś opony. Mnie się wydaje, że nadzór sąsiedzki i samokontrola byłaby bardzo wskazana. Musimy sobie zdać sprawę, jak bardzo ważne i potrzebne do oddychania jest czyste powietrze – zanieczyszczoną wodę możemy odstawić, bez oddychania nie możemy natomiast żyć. Kiedy widzimy coś niepokojącego, warto pójść do zasiada i powiedzieć: „Halo, sąsiedzie! Nie wygłupiaj się, nie pal tymi śmieciami, przecież trujesz nas i siebie”.
A co Pani, jako wojewódzki inspektor ochrony środowiska, robi, żeby zapobiec tym zanieczyszczeniom środowiska, bo przecież normy zanieczyszczeń już w grudniu zostały przekroczone kilkakrotnie. W niedzielę to nie był pierwszy raz…
To prawda, w sezonie grzewczym były już przekroczone normy, ale muszę powiedzieć, że od roku 2012 obserwujemy systematyczną, aczkolwiek bardzo powolną poprawę stanu czystości powietrza. W 2011 roku przekroczenie norm zanotowaliśmy aż 103 razy, w ubiegłym roku takich dni było już tylko 45.