Smog w Poznaniu: Mieszkańcy palą, ponieważ nie wiedzą, że nie mogą
System informowania o zagrożeniu smogiem, przekroczeniach szkodliwych dla zdrowia pyłów, a także o zakazie palenia w piecach i kominkach jest nieżyciowy? Mieszkańcy Poznania mają problem ze stosowaniem się do zapisów uchwały antysmogowej, bo za późno dowiadują się, że w mieście jest smog. Tym samym palą w kominkach i piecach, mimo zakazu.
Szybki system informowania mieszkańców o tym, że danego dnia jest w mieście smog i obowiązuje zakaz palenia w urządzeniach grzewczych niespełniających norm, jeśli mamy inne źródło ciepła - to wyzwania dla poznańskiego magistratu.
Czytaj: Katarzyna Kierzek-Koperska: Marzy mi się, że razem z poznaniakami stworzymy miasto smart bez smogu
Do tej pory, niestety, nie wszyscy mieszkańcy stosują się do zapisów uchwały antysmogowej, ponieważ nie wiedzą, że danego dnia nie można palić. Tym samym mogą zapłacić mandat.
Uchwała antysmogowa nieżyciowa
Od 1 maja 2018 Poznań oraz inne wielkopolskie miasta obowiązuje uchwała antysmogowa. Jeden z jej zapisów stanowi o zakazie
stosowania paliw stałych w obiektach wyposażonych równolegle w inny, bardziej ekologiczny system ogrzewania następnego dnia po dniu, w którym stwierdzono przekroczenie normy dobowej pyłu PM10 (czyli powyżej 50 mikrogramów na m3) i prognozuje się utrzymanie stężeń. Zakaz ten obowiązuje od godziny 0.01 do 23.59. Teoretycznie mieszkańcy, którzy nie stosują się do zapisów uchwały, mogą zapłacić mandat, od 20 do 500 złotych. Egzekwuje to Eko-patrol straży miejskiej w Poznaniu. Jednak teoria sobie, a życie sobie.
Polecamy: Uchwała antysmogowa dla Poznania. Co i kiedy można palić, by nie dostać mandatu?
W praktyce zarówno strażnicy miejscy, jak i sami urzędnicy przyznają, że mieszkańcy są zbyt późno powiadamiani o zakazie.
Informacja o tym czym można palić danego dnia pojawia się na stronach miejskich lub Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Poznania w czasie rzeczywistym i to po godz. 7, a nie dzień wcześniej.
– W efekcie strażnicy nie powinni wlepić mandatu komuś, kto wstając rano do pracy, rozpalił w piecu, a po powrocie dowiedział się, że obowiązywał go tego dnia zakaz. Bo, niestety tak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Mieszkańcy powinni być informowani kilkanaście godzin wcześniej, że następnego dnia nie mogą rozpalić w piecach lub kominkach – mówi nam jeden ze strażników miejskich.
– Prognoza powinna być przygotowania z danych z 18 godzin, a nie z całego dnia.
Informacje o smogu w formie SMS
Z kolei Poznański Alarm Smogowy uważa dodatkowo, że do informowania mieszkańców powinny być także wykorzystywane tablice ITS na przystankach tramwajowych lub SMS-owy system powiadamiania.
– To jest jakiś pomysł – uważa radny Marek Sternalski. – Być może trzeba także informować mieszkańców przez specjalny newsletter mailowy, a także za pośrednictwem komunikatów w tramwajach czy autobusach. Prawdą jest, że nie każdy zaraz po przebudzeniu pierwsze co robi, to sprawdza czy w mieście jest smog i czy obowiązuje zakaz – przyznaje.
– Jest to wyzwanie technologiczne dla miasta - taki szybki system informowania. Zgadzam się też, że informacje o zakazie powinny być przygotowane o wcześniejsze prognozy. Nawet jeśli się nie sprawdzą będzie to prewencyjne działanie.
Zmiana zapisów uchwały antysmogowej?
Z istnienia problemu zdają sobie sprawę także urzędnicy miejscy.
– Pracujemy nad tym, by czas powiadamiania był lepszy, by mieszkańcy byli szybciej informowani. Dane na temat jakości powietrza przekazujemy do szkół, żłobków, publikujemy na miejskich stronach – mówi Przemysław Surdyk p.o. dyrektora wydziału Kształtowania i Ochrony Środowiska. Zaznacza jednak, że aktualna ekoprognoza dla Poznania powstaje w oparciu o dane pomiarowe stacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, które przygotowane są zgodnie z przepisami dopiero o północy danego dnia. – Być może należałoby wprowadzić korektę w uchwale antysmogowej w tym zakresie – zastanawia się.
Jednak samorząd województwa wielkopolskiego nie planuje wprowadzić takich zmian.
– Nie wpłynęły do nas sugestie co do potrzeby zmian zapisów uchwały
– mówi Jacek Bogusławski, członek zarządu województwa wielkopolskiego.