„Smoki” wygrały, ale zbyt mało...
Pierwszy meczu rundy rewanżowej i pierwsze spotkanie zielonogórzan przed własną publicznością
Pierwszy tegoroczny mecz Dragons w Zielonej Górze zakończył się zwycięstwem naszej drużyny. Popularne „Smoki” pokonały Owls Bielawa 12:10. Mimo wygranej pozostaje niedosyt, bo aby myśleć o walce o dalszą fazę rozgrywek nasi powinni triumfować różnicą przynajmniej pięciu punktów. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu w Bielawie Dragons przegrali 24:28.
- Ciekawa sytuacja. Wygrywamy mecz, a jednak człowiek się nie cieszy, bo dokładnie wie co to oznacza. Musimy zwyciężyć ostatnie spotkanie z Panthers B Wrocław, a oni są naprawdę mocni. Tym samy szanse na play off bardzo się zmniejszyły... - przyznał jeden z zawodników „Smoków” Krystian Wójcik. - Generalnie było ciężko. Już na początku spotkania podkręciłem sobie kostkę i nie byłem w stanie tak szybko biegać. Czego zabrakło? Jednej zdrowej nogi... Mojej. Rywale dobrze nas rozczytali - przekonywał przedstawiciel Dragons.
Wójcik powiedział, że jest zadowolony z defensywy swojej drużyny. Zwrócił uwagę na pewnego zawodnika Owls, który napsuł sporo krwi zielonogórzanom podczas meczu w Bielawie. - Tym razem jednak Triston McCathern nie pograł sobie na tyle, jak robi to zazwyczaj. A jest to futbolista wysokiej klasy, dobrze wyszkolony. Zatrzymywaliśmy go, ograniczyliśmy, więc chłopaki się spisali - ocenił doświadczony zawodnik Dragons.
W obliczu przedłużającej się budowy nowego stadionu przy ul. Botanicznej „Smoki” zagrały gościnnie na obiekcie UZ przy ul. Wyspiańskiego. Na trybunach panowała rodzinna atmosfera. Były stoiska gastronomiczne oraz atrakcje dla najmłodszych.
Zielonogórzan czekają jeszcze dwa spotkania w rundzie rewanżowej. W przyszłą sobotę również u siebie podejmą Wolverines Opole.