Śląskie media zawsze tracą, gdy znika z nich Piotr Spyra. Niezawodny dawny wicewojewoda dawnej Platformy, obecnie satelitariusz Kryształowych, dał Bóg, odrodził się jak Feniks z popiołów i zdradził, że niebawem nadejść może repolonizacja lokalnej prasy. Dlań szykuje się fucha. Wicewojewoda Spyra jest przecież do tego urodzony; to człowiek z pasją, który spolonizowałby nawet Brandenburger Tor.
Ponieważ jednym z dylematów repolonizatorów XXI wieku jest święte prawo własności, w którym - aby coś kupić - drugi musi chcieć sprzedać, nasz lokalny repolomisjonarz ma dylemat i zdradza, że nie wie jeszcze, jak to zrobić, sugerując jedynie „jakiś element przymusu”. Wszystko, oczywiście, dla dobra demokracji. Ale spokojnie, już jest know-how.
Nad Wisłą repolonizacja innych sektorów już idzie pełną parą. Na przykład z pokładów statków powietrznych narodowego przewoźnika zniknęły popularne amerykańskie wafelki Prince Polo. Zastąpiły je polskie Grześki. I tutaj szacun; po pierwsze za odwagę - bowiem cios w wafelki mógł poirytować Donalda Trumpa, jest to bowiem wielki cios dla gospodarki zza oceanu, i po drugie, za Grześki - mówi się, że to ukłon w stronę hollywoodzkiego wodza opozycji - Grześka Schetyny.
Nieprzypadkowo rządowe plany zdradza Ślązak (polski!!!) na Śląsku. Ziemia ta jest przecież żywym organizmem, na którym dokonuje się prawie stuletnia misja repolonizacyjna. Dodajmy, misja właściwie zakończona powodzeniem - przemysł ciężki rypnął, krupniok jest kaszanką, tyta - rogiem obfitości, Grażyński herosem, z autonomii zostało województwo śląskie z Sosnowcem, a Ślonzoki Razem idą w tango z Kukizem. I co tu polonizować?
Jak to co? Der „Dziennik Zachodni”. Ostatni bastion niemieckości! Selbstschutz prasowy. Przecież od dawna wiadomo, że to propagandziści grający pod dyktando redaktora Markusa Weichkässego (na potrzeby misji w Polsce używa spolonizowanej godności - Marek Twaróg) sowicie opłacani przez Bundestag. Od lat wspierają rewizjonizm historyczny, wypisując kłamstwa o tym, że Śląsk nie był nigdy pod zaborem pruskim, że ma ogromną spuściznę niemiecką, że decentralizacja to rozwój, etc. I w ogóle, że Polacy są fe. Że PiS niefajny, że patriotyzm nie ten... Jedna Pani Redaktor repolonizacji nie czyni. Siedziba w Sosnowcu też nie.
Wszystko, oczywiście, konsultowane jest z wodzem z RAŚ - na telefon; również sowicie opłaconego przez przyjaciół z RFN.
Dmuchając na zimne, zanim dopadnie mnie „jakiś element przymusu”, zakupiłem już koszulki z Burym dla całej rodziny. Często jemy bigos. W niedzielę schabowy. Dzieci pytają: o co biega? Cicho! Śpiewać Rotę, nie pytać - odpowiadam! W ogrodzie sadzę rząd tui - wyrosną i odgrodzę się od chama sąsiada, LGBT być może. Powoli do przodu. Może mi się uda uniknąć ścięcia i zachowam intratną fuchę.
PS
Powyższy tekst z trudem zaakceptował Jerzy Gorzelik i red. Markus Weichkässe. Danke, znaczy dziękuję, miało być! Ich hatt’ einen kameraden...