Smród czują tylko mieszkańcy...
Ludzie nie mogą otworzyć okna, pranie na dworze przesiąka smrodem. W oczyszczalni twierdzą, że problemu nie ma.
– Najgorzej jest w weekendy. Śmierdzi tak strasznie, że nawet okna nie można otworzyć. Takie sąsiedztwo jest dla nas bardzo uciążliwe - mówi Danuta Zienkiewicz, mieszkanka Kadłubi. Tym kłopotliwym sąsiadem jest Spółka Wodno Kanalizacyjna “Złota Struga”, mieszcząca się w Żarach przy Żurawiej 19. To tu w wielkich szklarniach suszy się osady. I właśnie stamtąd dobiega smród, który daje się we znaki wszystkim okolicznym mieszkańcom.
- Śmierdzi, i to bardzo, szczególnie gdy jest gorąco. Jesteśmy wtedy niewolnikami we własnych mieszkaniach. Już kilka lat temu dochodziło do podobnych sytuacji. Po interwencji mieszkańców nastąpiła poprawa i przez jakiś czas było lepiej. Teraz znowu się zaczyna... - opowiada jedna z mieszkanek ulicy Żurawiej.
Dyrekcja Złotej Strugi zapewnia, że oczyszczalnia pracuje prawidłowo. Nie ma żadnych awarii, a neutralizatory zapachów są i działają.
Czesław Krywiński, dyrektor spółki, słyszał już o skargach mieszkańców. - Takie sytuacje niestety będą się zdarzały. Przy wysokich temperaturach zapachy nasilają się, ale nie jest to zjawisko ciągłe. Być może, w momencie wymiany preparatów chemicznych do neutralizacji odoru czasowo zwiększa się jego emisja. Ale to trwa może godzinę, nie więcej - mówi C. Krywiński. Dodaje również, że oczyszczalnia w 97 procentach panuje nad emitowanymi zapachami, a z uwagi na okolicznych mieszkańców drzwi szklarni od strony miasta są ciągle zamknięte.
97 procent emisji odoru z oczyszczalni przy Żurawiej jest pod kontrolą spółki Złota Struga
Narażeni na nieprzyjemne zapachy ludzie są jednak innego zdania. Według nich, Złota Struga nie liczy się z ich zdaniem. Skargi są całkowicie ignorowane. - Jak mieli budować tę oczyszczalnię, wszyscy byliśmy temu przeciwni. Niestety nikt nas nie posłuchał.Teraz, jak śmierdzi to właśnie my się tu męczymy - opowiada Elżbieta Moczarska z Kadłubi.
- Jak powieje od wschodu to pranie wywieszone na dworze przesiąka gnojówką. Nie po to przeprowadziliśmy się tutaj z miasta, żeby teraz wąchać te smrody. Mają przecież rękaw, więc widzą kiedy na nas wieje. Po co wtedy odmykają te szklarnie? - pyta rozżalona kobieta.