Sokólski przedsięborca miał oszukać grupę Białorusinów. Oferował wyjazd do Grecji
Sokólski przedsiębiorca Jerzy P. miał oszukać grupę 16 Białorusinów oferując im wyjazd do Grecji. Jest im winny 10 tys. euro.
Przedsiębiorstwo Jerzego P. z Sokółki miało w 2015 roku zorganizować wypoczynek w Grecji dla grupy obywateli Republiki Białoruś. Otrzymało ono przedpłatę w wysokości 100 proc. należności. Podróż miała odbyć się w terminie od 15 do 26 sierpnia, ale nie doszła do skutku. Po wszystkim Jerzy P. obiecywał na piśmie zwrócić nam pieniądze nie później niż do 5 września 2015 roku. Niestety, do dzisiaj pieniądze nie są zwrócone ani w całości, ani częściowo. Trwa śledztwo, ilość poszkodowanych jest nie mniejsza niż 16 osób, rozmiar straty przekracza 10 tys. euro - poinformował nas Ivan Chukhrai z Mińska na Białorusi.
- Prokuratura Rejonowa w Sokółce prowadzi sprawę przeciwko Jerzemu P. bardzo powoli, bo od stycznia 2016 roku. 12 kwietnia 2017 informowała nas jedynie, że sprawa jest już na etapie końcowym , po czym dalej nie odbywa się nic - mówi Chukhrai.
Sprawdziliśmy zatem w prokuraturze, jak się sprawa przedstawia na chwilę obecną.
- Przeciwko Jerzemu P. toczy się postępowanie. W sierpniu 2015 roku doprowadził on obywateli Białorusi do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem - poinformował nas Artur Kuberski, prokurator rejonowy w Sokółce.
Jest to główny, ale nie jedyny zarzut wobec Jerzego P. Niebawem może on spodziewać się kolejnych zarzutów, gdyż jak podkreśla prokurator sprawa jest rozwojowa.
Oszukany Białorusin chce połączyć swoje siły z bohaterem naszego wrześniowego artykułu i razem dochodzić roszczeń wobec przedsiębiorcy. Tym bardziej, że obie sytuacje są bardzo podobne.
Wówczas chodziło o Macieja Szczęsnowicza, przewodniczącego Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej Bohoniki i wyjazd do Barcelony. Jerzy P. sprzedał wtedy więcej miejsc niż było faktycznie dostępnych. Było to dosyć łatwe, bo ze względu na dofinansowanie wyjazdu cena końcowa była bardzo atrakcyjna.
Część turystów niestety nie zobaczyła wtedy ani Barcelony, ani przez długi czas swoich pieniędzy. Poszkodowani turyści dochodzili łącznej sumy 24,5 tys. zł. Maciej Szczęsnowicz, który założył wtedy pieniądze za swoich znajomych nadal czeka na zwrot 700 zł.
- Sędzina umorzyła postępowanie. Założyłem więc sprawę z powództwa cywilnego. Nie chodzi mi tylko o pieniądze. Więcej będzie mnie kosztował adwokat. Nie może być tak, że ktoś jest mi winny pieniądze, a ja nie mogę tego wyegzekwować. Jeśli będzie trzeba, to zwrócę się po sprawiedliwość do samego ministra Ziobry - zapowiada Szczęsnowicz.
Nie bez znaczenia w jego sytuacji jest też fakt, o którym pisaliśmy w poprzednich materiałach - jako przewodniczący Gminy Wyznaniowej nie może sobie pozwolić, by jego nazwisko było w jakikolwiek sposób łączone z nieuczciwym przedsiębiorcą. A tak niestety się stało, gdyż dla większości niedoszłych uczestników wyjazdu fakt, że i on miał brać w nim udział było dodatkową zachętą. Nie chciał i nie chce być postrzegany jako jakikolwiek wspólnik Jerzego P.
W przypadku Macieja Szczęsnowicza i pozostałych jedenastu poszkodowanych w sprawie wyjazdu do Barcelony prokuratura stwierdziła, że brak było dostatecznych dowodów, by stwierdzić, że Jerzy P. działał z góry powziętym zamiarem przywłaszczenia sobie ich pieniędzy i umorzyła postępowanie.
Nieoficjalnie udało nam się potwierdzić jeszcze jedną informację, którą przekazał nam Ivan Chukhrai. Takich naciągniętych na wyjazd grup z Białorusi było więcej. My wiemy co najmniej o trzech. Pierwszą była właśnie jego grupa i to z nią było największe zamieszanie, gdyż ludzie zostali dosłownie bez przysłowiowego grosza. Nie mieli nawet jak wrócić na Białoruś. Była niezbędna interwencja służb dyplomatycznych tego kraju. Druga grupa również nie odzyskała swoich pieniędzy. Natomiast trzecia, bodajże z tego roku miała mieć pieniądze oddane natychmiast.
Firma Jerzego P. działa na rynku od 1989 roku, tak wynika ze strony internetowej przedsiębiorstwa. Główne zakresy działalności to m.in. pozaszkolne formy edukacji sportowej oraz zajęć sportowych i rekreacyjnych, nauka języków obcych, czy organizacja wyjazdów integracyjnych.
W tej sprawie kontaktowaliśmy się już z konsulem RP na Białorusi, któremu temat ma być dobrze znany. Do sprawy wrócimy.