Spacer w koronie drzew

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas-Szatkowska

Spacer w koronie drzew

Natalia Dyjas-Szatkowska

- Myślę, że mówiąc o wieży spłycaliśmy. To jest raczej ścieżka w koronie drzew - mówi prezydent. - Obawiamy się, że z zielonogórskiego obiektu będzie mało widać - uważają uczestnicy wycieczki

Władze Zielonej Góry zabrały mieszkańców, społeczników i dziennikarzy na wycieczkę na niemiecką wyspę Rugia. By pokazać, działającą w tym miejscu wieżę widokową pośród morza zieleni. Czy wycieczka przekonała uczestników do tego, by podobny obiekt stanął na Wzgórzach Piastowskich?

- Budowa samej wieży ze ścieżkami w koronach drzew kosztowała ok. 5-6 milionów euro - informował Jarosław Wnorowski, tłumacząc słowa przedstawiciela niemieckiego obiektu, Jurgena Michalsky. - Cała infrastruktura: drogi dojazdowe, parking, centrum przyrodnicze, toalety... kosztowały 14 mln euro.

Obiekt, ze wszystkimi budynkami (czyli kasami, stołówką, centrum przyrodnicznym, toaletami - dop. red.) zajmuje dwa hektary.
Wieża widokowa na wyspie Rugia działa od 2013 roku. Rocznie odwiedza ją około 300 tys. turystów, a obiekt wraz z centrum przyrodniczym i całą infrastrukturą jest prowadzony przez prywatną spółkę, która już w zeszłym roku mogła się pochwalić magiczną liczbą 1 mln gości. Wejście na wieżę kosztuje dorosłych 10 euro.

- Myślę, że to bardzo fajna atrakcja - mówi Tomasz Mielniczuk, który, jako mieszkaniec, wziął udział w wycieczce. - Czy sprawdziłaby się w Zielonej Górze? Na pewno przyciągnęłaby więcej turystów.

Wieża jest miejscem dostępnym dla wszystkich. Podczas spaceru po drewnianych pomostach spotkaliśmy na swojej drodze osoby, które wjeżdżały wózkiem inwalidzkim, było też sporo rodziców z małymi dziećmi w wózkach. Wędrówka ma kilka etapów. Najpierw wchodzi się na parę poziomów drewnianej konstrukcji, by następnie wędrować ścieżkami pomiędzy koronami drzew. Tutaj znajduje się dużo punktów, które służą do edukacji najmłodszych. Dzieci mogą dowiedzieć się więcej o przyrodzie, obserwując ją dookoła. Ostatni etap to kolejna, łagodna wspinaczka po drewnianych pomostach. Efekt na szczycie? Robi wrażenie. Z obiektu rozciąga się widok na wyspę, Morze Bałtyckie i jezioro. Jest co podziwiać. Tylko, że... pojawiły się głosy, iż w naszym mieście takich widoków nie ma.

- Nic mnie specjalnie nie zaskoczyło - mówi Jan Kominek. - Na temat tych wież już trochę wiedziałem. Są to zupełnie inne warunki, niż my mamy w Zielonej Górze. Otoczenie wokół tej wieży jest interesujące. Niemcy to bogatszy kraj, pojawiają się tu Duńczycy, Szwedzi, Polacy i sporo Niemców. Tam, by była opłacalność tego obiektu potrzeba minimum 250 tys. osób w skali roku. Co ciężko sobie wyobrazić w Zielonej Górze. Winny Gród tym się różni, że na 75 proc. mamy drzewa, a na 25 proc. ewentualnie inne widoki.
- Mnie się bardzo tutaj podoba - mówi Halina Lasocka. - Widoki są piękne. Oczy ciągną w stronę morza. Czy wieża sprawdziłaby się u nas? Myślę, że nie. Obiekt jest duży objętościowo. Tym bardziej, że tutaj to jest na wyspie, znajduje się sporo plaż.

- Tutaj wieża jest wybudowana w bardzo dobrym punkcie - dodaje, przysłuchująca się naszej rozmowie, Liliana Kleinert, kolejna uczestniczka wyprawy. - A w Zielonej Górze za bardzo nie ma co z niej oglądać. Wydaje się, że nie ma aż tak dużej ingerencji w przyrodę w konstrukcji tej wieży, ale trzeba by się zastanowić, czy koszt wybudowania takiego obiektu wpisuje się w koszty życia w Zielonej Górze.

- Mam nadzieję, że macie państwo swoje własne wrażenia - powiedział na koniec podróży prezydent Janusz Kubicki. - Każdy z państwa miał okazję zobaczyć to miejsce. Myślę, że często to spłycaliśmy, mówiąc o wieży. To jest raczej ścieżka w koronie drzew. Spacer to też moment, kiedy można się zbliżyć do natury. Ja na pewno na tej wieży wypoczywam.

Marszałek Elżbieta Anna Polak w ostatniej rozmowie powiedziała nam, że nie będzie rekomendować budowy tego obiektu ze środków unijnych.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.