Spacer w koronie drzew
- Myślę, że mówiąc o wieży spłycaliśmy. To jest raczej ścieżka w koronie drzew - mówi prezydent. - Obawiamy się, że z zielonogórskiego obiektu będzie mało widać - uważają uczestnicy wycieczki
Władze Zielonej Góry zabrały mieszkańców, społeczników i dziennikarzy na wycieczkę na niemiecką wyspę Rugia. By pokazać, działającą w tym miejscu wieżę widokową pośród morza zieleni. Czy wycieczka przekonała uczestników do tego, by podobny obiekt stanął na Wzgórzach Piastowskich?
- Budowa samej wieży ze ścieżkami w koronach drzew kosztowała ok. 5-6 milionów euro - informował Jarosław Wnorowski, tłumacząc słowa przedstawiciela niemieckiego obiektu, Jurgena Michalsky. - Cała infrastruktura: drogi dojazdowe, parking, centrum przyrodnicze, toalety... kosztowały 14 mln euro.
Obiekt, ze wszystkimi budynkami (czyli kasami, stołówką, centrum przyrodnicznym, toaletami - dop. red.) zajmuje dwa hektary.
Wieża widokowa na wyspie Rugia działa od 2013 roku. Rocznie odwiedza ją około 300 tys. turystów, a obiekt wraz z centrum przyrodniczym i całą infrastrukturą jest prowadzony przez prywatną spółkę, która już w zeszłym roku mogła się pochwalić magiczną liczbą 1 mln gości. Wejście na wieżę kosztuje dorosłych 10 euro.
- Myślę, że to bardzo fajna atrakcja - mówi Tomasz Mielniczuk, który, jako mieszkaniec, wziął udział w wycieczce. - Czy sprawdziłaby się w Zielonej Górze? Na pewno przyciągnęłaby więcej turystów.
Wieża jest miejscem dostępnym dla wszystkich. Podczas spaceru po drewnianych pomostach spotkaliśmy na swojej drodze osoby, które wjeżdżały wózkiem inwalidzkim, było też sporo rodziców z małymi dziećmi w wózkach. Wędrówka ma kilka etapów. Najpierw wchodzi się na parę poziomów drewnianej konstrukcji, by następnie wędrować ścieżkami pomiędzy koronami drzew. Tutaj znajduje się dużo punktów, które służą do edukacji najmłodszych. Dzieci mogą dowiedzieć się więcej o przyrodzie, obserwując ją dookoła. Ostatni etap to kolejna, łagodna wspinaczka po drewnianych pomostach. Efekt na szczycie? Robi wrażenie. Z obiektu rozciąga się widok na wyspę, Morze Bałtyckie i jezioro. Jest co podziwiać. Tylko, że... pojawiły się głosy, iż w naszym mieście takich widoków nie ma.
- Nic mnie specjalnie nie zaskoczyło - mówi Jan Kominek. - Na temat tych wież już trochę wiedziałem. Są to zupełnie inne warunki, niż my mamy w Zielonej Górze. Otoczenie wokół tej wieży jest interesujące. Niemcy to bogatszy kraj, pojawiają się tu Duńczycy, Szwedzi, Polacy i sporo Niemców. Tam, by była opłacalność tego obiektu potrzeba minimum 250 tys. osób w skali roku. Co ciężko sobie wyobrazić w Zielonej Górze. Winny Gród tym się różni, że na 75 proc. mamy drzewa, a na 25 proc. ewentualnie inne widoki.
- Mnie się bardzo tutaj podoba - mówi Halina Lasocka. - Widoki są piękne. Oczy ciągną w stronę morza. Czy wieża sprawdziłaby się u nas? Myślę, że nie. Obiekt jest duży objętościowo. Tym bardziej, że tutaj to jest na wyspie, znajduje się sporo plaż.
- Tutaj wieża jest wybudowana w bardzo dobrym punkcie - dodaje, przysłuchująca się naszej rozmowie, Liliana Kleinert, kolejna uczestniczka wyprawy. - A w Zielonej Górze za bardzo nie ma co z niej oglądać. Wydaje się, że nie ma aż tak dużej ingerencji w przyrodę w konstrukcji tej wieży, ale trzeba by się zastanowić, czy koszt wybudowania takiego obiektu wpisuje się w koszty życia w Zielonej Górze.
- Mam nadzieję, że macie państwo swoje własne wrażenia - powiedział na koniec podróży prezydent Janusz Kubicki. - Każdy z państwa miał okazję zobaczyć to miejsce. Myślę, że często to spłycaliśmy, mówiąc o wieży. To jest raczej ścieżka w koronie drzew. Spacer to też moment, kiedy można się zbliżyć do natury. Ja na pewno na tej wieży wypoczywam.
Marszałek Elżbieta Anna Polak w ostatniej rozmowie powiedziała nam, że nie będzie rekomendować budowy tego obiektu ze środków unijnych.