Do niedawna mecze Stelmetu z Turowem były hitem ekstraklasy. Ekipa ze Zgorzelca jednak obniżyła loty i w obecnym stanie ma jedynie szanse by znaleźć się w czołowej ósemce. Walczy o nią zaciekle i w Zielonej Górze pokazała się z całkiem dobrej strony.
Kibice liczyli, że Stelmet zechce zrehabilitować się za słaby mecz we Włocławku. W pierwszej połowie rozczarowali się. Rywale wyszli bardzo zmobilizowani, a nasi nie bardzo potrafili im odpowiedzieć. Graczom Turowa ,,siedziała” trójka, mimo iż mają mniej centymetrów byli lepsi w zbiórkach. Stąd praktycznie przez pierwsze 20 minut prowadzili, a gospodarze tylko zmniejszali różnicę. Przez wiele minut wynik kręcił się koło remisu, z tym że cały czas górą byli goście ze Zgorzelca. Wydawało się, że zaraz przełamiemy ten impas. Jednak przed samą syreną na przerwę przewaga Turowa wzrosła aż do dziewięciu punktów bo rywale prowadzili 48:39.
Na szczęście Stelmet wyszedł na drugą połowę jakby odmieniony. Nasi zaprezentowali coś zupełnie innego. Wreszcie agresywną obronę, szybki atak i celność. W efekcie Turów zaczął się gubić. W 25 min, po trójce Thomasa Kelatiego było 50:50, czyli bilans tych pięciu minut wyniósł 11:2! Do końca tej kwarty Stelmet nie zdejmował nogi z gazu. Turów po chwili zaskoczenia opanował sytuację i zaczął się odgryzać. Goście potrafili też dwudwukrotnie odzyskać prowadzenie, ale na szczęście tylko na chwilę . W końcówce trzeciej kwarty po dwóch efektownych akacjach Filipa Matczaka i punktach Vladimira Dragicevicia, który rozkręcał się z minuty na minutę odskoczyliśmy na sześć punktów od rywali - 67:61.
Sprawa zwycięstwa była jeszcze otwarta, ale już widać było, że zielonogórzanie raczej nie dadzą sobie jego wydrzeć. I tak było. W 35 min, po trzypunktowej akcji Dragicevicia (dwa plus po faulu jeden z wolnego) Stelmet wygrywał różnicą dziesięciu punktów 79:69. I tak w zasadzie było już do końca. Gospodarze kontrolowali grę nie zostawiając żadnych wątpliwości kto w sobotni wieczór był lepszy. Trzeba jednak przyznać, że Turów pokazał się jako waleczny zespół..
Stelmet odniósł więc ,,planowane’’ zwycięstwo. Warto wspomnieć, że nie zagrał Karol Gruszecki, który był na ławce ale z powodu urazu nie pojawił się na parkiecie. Teraz zielonogórzanie będą mieli kilka dni spokoju a w przedświąteczną sobotę podejmują jeden z najsłabszych zespołów tego sezonu, Polfarmex Kutno. Potem jednak na zakończenie rundy zasadniczej czekają ich bardzo trudne mecze, pojedynek w Ostrowie Wielkopolskim ze Stalą i u siebie z Rosą Radom. Wreszcie play offy, które zadecydują w wszystkim.
Stelmet BC Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 94:85 (18:22, 21:26, 28:13, 27:24)
Stelmet BC: Koszarek 19 (1), Dragicević 17, Kelati 11 (3), Djurisić 11, Moore 5 oraz: Matczak 11 (1), Florence 9 (1), Mokros 7 (1), Hrycaniuk 4.
PGE Turów: Michalak 18 (2), Carter 13 (2), Archibeque 12, Jackson 10 (1), Bochno 10 (3) oraz: Ikovlev i Nikolić po 8, Brown 5 (1), Gospodarek i Borowski po 0
Sędziowali: Wojciech Liszka (Szczecin), Łukasz Andrzejewski (Gorzów) i Michał Sosin (Warszawa).
Widzów: 3.337