Społeczna kontrola sądów zwiększa się, ale nadal kuleje
Sądy. Lękacie się złego traktowania przez sędziów, proście nas o pomoc - apeluje Court Watch.
Sądy wymagają gruntownych zmian. - Ale chodzi o to, by ich naprawa szła w kierunku zwiększenia zależności od społeczeństwa, a nie od polityków, ku czemu zmierza władza - mówi Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska.
Dziś w Polsce ta fundacja ma kilkuset obserwatorów sądowych (wolontariuszy), którzy chodzą na rozprawy; uczestniczyli dotychczas w prawie 34 tys., najczęściej w Krakowie. - I mamy gamę pomysłów, jak zwiększyć społeczny nadzór nad sądami, jak sprawić, by człowiek był w nich dobrze traktowany przez sędziów. Oni mają nie tylko orzekać sprawiedliwie, ale też nam służyć, a służba bez rzeczywistej kontroli jest fikcją - podkreśla Pilitowski.
W Polsce awans, podobnie jak powołanie na pierwsze stanowisko sędziowskie, zależy w zasadzie wyłącznie od innych sędziów. To w ich rękach jest opiniowanie i ocena kandydatów na poziomie okręgu lub apelacji. Lepiej, w ocenie prezesa Pilitowskiego, jest w USA. Tam sędziego powołuje najczęściej gubernator, ale obywatele tego sędziego mogą po kilku latach odwołać, jeżeli znajdą na jego miejsce innego kandydata, za którym w głosowaniu opowie się większość społeczności z danego okręgu.
Bartosz Pilitowski chce m.in., by proces wyboru na członków KRS i sędziów Sądu Najwyższego odbywał się poprzez wysłuchania publiczne kandydatów. - Dzięki temu sędziowie w obu tych instytucjach nie byliby anonimowi - twierdzi szef Court Watch Polska. W przypadku wyborów sędziów do sądów powszechnych fundacja i jej lider proponują, by kandydatów przedstawionych przez kolegium konkretnego sądu opiniowała lokalna komisja złożona z mieszkańców niezwiązanych z sądownictwem. Jej rolą nie byłaby ocena merytoryczna kandydatów, ale wybór osób budzących zaufanie społeczne i posiadających cechy legitymujące do roli sędziego w oczach społeczeństwa. Opinia tej komisji trafiałaby do KRS.
- Istnieje dziś kontrola społeczna nad sądami - twierdzi Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. Przypomina, że rozprawy są jawne, w salach rozpraw są kamery, wszystko się nagrywa. Można też zaskarżyć przewlekłość postępowania. Pytanie pozostaje, z jakim skutkiem?
Społeczną kontrolę nad sądami daje nam konstytucja. Gwarantuje jawność rozpraw i publiczne ogłoszenie wyroku. Te konstytucyjne uprawnienia wykorzystuje Court Watch. - Jeśli ktoś obawia się być sam na sali sądowej czy złego traktowania, może zaprosić poprzez stronę internetową naszego obseratora (wokandaobywatel-ska.pl) - zachęca jego prezes.
Prawo daje jednak sędziom możliwość utajnienia rozprawy, np. ze względu na moralność czy bezpieczeństwo państwa. - Obecnie takie wypadki zdarzają się coraz rzadziej - przyznaje Pilitowski.
Fachowcy podkreślają, że społeczną kontrolę i uczynienie sędziów bardziej przyjaznymi dla obywateli utrudnia to, że są oni podporządkowani wielu przepisom, m.in. dotyczącym możliwości wnoszenia odwołań, zażaleń, skarg. - Pod tym względem polskie sądownictwo jest patologiczne - twierdzi prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ. - W zgodzie z prawem sprawy ciągną się latami. Konieczna jest reforma - apeluje.
Bartosz Pilitowski zwraca jednak uwagę, że dotychczas sądy naprawiali sami prawnicy. Brakowało socjologów, psychologów i innych specjalistów: - To również osłabia społeczną kontrolę nad sądami.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 15
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto