Spór związany z grą Stelmetu BC w europejskich pucharach trwa. Po wczorajszym spotkaniu w PZKosz. są jednak szanse na jego zażegnanie.
O sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie. Klub z Zielonej Góry podpisał umowę z konkurencyjnym dla rozgrywek FIBA Eurocupem. Włodarze europejskiej koszykówki chcą zmusić mistrzów Polski do występów w ich rozgrywkach, dużo słabszych oraz mniej prestiżowych aniżeli te organizowane pod egidą Euroligi.
Na zebraniu Socios właściciel Stelmetu BC Janusz Jasiński tak przedstawił sytuację: - Polski Związek Koszykówki chce, abyśmy się ugięli i sami zerwali umowę z Pucharem Europy. Chcemy się rozwijać i podnosić swoje umiejętności. Granie na trzecim szczeblu nam tego nie da. Kibice przyzwyczaili się do FC Barcelona, Panathinaikosu, Olympiakosu i Krasnodaru. Nikt nie przyjdzie na mecze z Estończykami, Łotyszami czy Słowakami. Podobna sytuacja jest ze sponsorami. Niektórzy wręcz wymagają, w jakich rozgrywkach mamy uczestniczyć. Wsiedliśmy do pociągu pt. „Euroliga”. Wiemy jaki to jest produkt, czego możemy się spodziewać, jakie drużyny tam wystąpią. Chcieliśmy, aby dalej to w ten sposób funkcjonowało. Ktoś, kto bardziej śledzi koszykówkę, wie jak wyglądał FIBA Europa Cup. Rosa Radom pojechała do Macedonii, gdzie były dziury w parkiecie i żadna normalna telewizja o tych meczach nie słyszała. Minął rok i panowie nabrali jeszcze większej ochoty, aby doświadczyć tego, co widzimy w rozgrywkach Euroligi. Prestiż, wielkie pieniądze, sponsorzy i najlepsze zespoły.
Janusz Jasiński: - Podjęliśmy jedyną i słuszną decyzję podpisując umowę z Eurocupem
Narodziła się idea Ligi Mistrzów, która będzie nią tylko z nazwy. Miałem nadzieję, że może powstanie coś, co może nie zagrozi Eurolidze, ale będzie równie konkurencyjnymi rozgrywkami. Jak sama nazwa wskazuje, zagrają tam najlepsze drużyny. Traktowaliśmy ten produkt bardzo poważnie i liczyliśmy na to, że w związku z zawężeniem Euroligi, będą to pod względem ważności i prestiżu drugie rozgrywki w Europie. Zagrają tam słabe drużyny, mistrzowie krajów z niższej, europejskiej półki. Puchary mają czemuś służyć. Wydaje mi się, że przy słabości polskiej ligi służyły nam po to, aby mierzyć się z silnymi rywalami. Cały nasz projekt ma trzymać się najlepszego pociągu. Między nami a PLK jest konkretny regulamin i nie ma tam żadnego paragrafu, który zakazywałby nam uczestnictwa w jakichkolwiek rozgrywkach europejskich. W tym sezonie nie ma takiej możliwości, aby nas wyrzucono z ligi. Klub ma prawo reprezentować kraj w Europie, a Polska Liga Koszykówki wykluczając nas z rozgrywek sama „strzeliłaby sobie w kolano”, gdyż strata najlepszej drużyny wiąże się również z mniejszymi przychodami finansowymi dla nich.
Wczoraj w siedzibie PZKosz odbyło się spotkanie władz klubu z szefostwem koszykarskiej centrali. - Przede wszystkim uważam, że to spotkanie było bardzo potrzebne. Naprzeciwko siebie usiadły strony, które mają zupełnie różny punkt widzenia. Na szczęście jeden jest wspólny - dobro polskiej koszykówki. I żadna ze stron nie zrobi nic, aby jej zaszkodzić - powiedział Jasiński. - Po wysłuchaniu argumentów drugiej strony doszliśmy do wniosku, że ostateczną decyzję odłożymy na koniec sezonu, czyli podejmiemy ją najwcześniej 9 czerwca. Nie wykluczamy występów w FIBA Lidze Mistrzów, ale aby tak się stało, muszą zostać spełnione pewne warunki. Ten przesunięty deadline da nam też czas na przyjrzenie się temu, co zrobią inne kluby, które - podobnie jak my - zadeklarowały występy w Eurocupie.