Wrocław wielokrotnie odwiedzali europejscy monarchowie. Już we wczesnym średniowieczu, będąc największym i najbogatszym miastem regionu, stał się symbolem panowania nad całą dzielnicą. Kto chciał zdobyć Śląsk musiał najpierw podbić jego stolicę.
Wiedział o tym również polski król Kazimierz Jagiellończyk. Gdy w 1447 roku został koronowany, Śląsk już od ponad wieku należał do państwa czeskiego, rządzonego przez nieustępliwych władców z rodu Luksemburgów, a następnie zadeklarowanego husytę Jerzego z Podiebradów. Jego śmierć w 1471 roku rozpoczęła trwający kilka lat spór o koronę czeską między królem Węgier Maciejem Korwinem, a Władysławem Jagiellończykiem - synem Kazimierza Jagiellończyka. Już wcześniej czeska szlachta, przy poparciu papieża, wybrała na swojego władcę Macieja Korwina. Za węgierskim monarchą stanął również bogaty i wpływowy Wrocław, w którym, poza Morawami i Łużycami rządzi Korwin. Natomiast otoczenie praskiego dworu, zgodnie z zawartymi wcześniej układami, wybrało na króla Czech Władysława Jagiellończyka, prawnuka cesarza Zygmunta Luksemburskiego.
Spór o tron znacznie osłabił węgierskiego władcę, co postanowił wykorzystać wytrwany gracz jakim niewątpliwie był Kazimierz Jagiellończyk. Nie tylko chciał zapewnić nieorganiczne rządy swojemu synowi, ale również wzmocnić własne wpływy na Śląsku. Latem 1474 roku w odpowiedzi na pospolite ruszenie 60 tysięcy żołnierzy pod dowództwem Jana Rytwiańskiego ruszyło w stronę śląskiej dzielnicy. We wrześniu potężna armia przekroczyła granice regionu i połączywszy się pod Oławą z wojskami czeskimi, skierowała się w stronę Wrocławia. Gdy do Macieja Korwina doszły wieści o nadchodzących „jak potężne były liczbą, jak odznaczające się wyborem ludzi, oręża i koni, to z rozpaczy rwał mówią włosy i mienił się nieszczęśliwym”.
Wobec takiej siły wydawało się, że zdobycie miasta będzie jedynie kwestią czasu, jednak złe decyzje taktyczne i zbyt długie trzymanie bezczynnego wojska przy oblężeniu obróciły się przeciwko Polakom. Znużeni żołnierze rozpierzchli się po okolicy stając się tym samym łatwym łupem dla oddziałów Macieja Korwina. Do tego obóz dotknęła zaraza i głód, a w końcu wybuchł także pożar, w którym upatrywano karę za łupienie kościołów i klasztorów przez samowolnych wojaków.
Straciwszy wszelką nadzieje na zdobycie wrocławskiej twierdzy królowie Polski i Czech zdecydowali w końcu o podjęciu pokojowych rokowań z Maciejem Korwinem.
Jak wspominał Jan Długosz w swojej kronice „Aby zaś łatwiej do zgody przejść mogło, uchwalono (…) iżby królowie wojujący zjechali się osobiście w polu pod namiotami”. Na miejsce spotkania wybrano okolice podwrocławskiej wsi Muchobór Wielki. Naprzód spotkali się jedynie Władysław Jagiellończyk z Kazimierzem Jagiellończykiem. Dzień później - 22 listopada 1474 roku - dołączył do nich Maciej Korwin. Początek rokowań przebiegał w nie najlepszej atmosferze, bowiem „ukazały się wzajemne niechęci między królem czeskim, a królem węgierskim. Jeden na drugiego marszczył twarz surową i groźną, a przy podawaniu dłoni odwracali na boki oczy”. Mimo to udało się dojść do kompromisu, który szczegółowo mieli dopracować wysłani do Wrocławia pełnomocnicy zwaśnionych stron. W grudniu podpisano półtoraroczny rozejm na mocy, którego Władysław zachował Czechy a Korwin zyskał Śląsk i tytuł króla Czech, podbite śląskie zamki miały wrócić do prawowitych właścicieli, zaś jeńcy zostać uwolnieni. Królowie Polski i Czech bez wahania przystali na propozycję Macieja Korwina. Zapewne obawiali się nadchodzących śniegów, zatem „podali sobie nawzajem dłonie, poczcili się upominkami i nic ważnego nie zdziaławszy odjechali powrotem. I nie dziw, gdy bowiem wszyscy chcieli rozkazywać, upornie przy swoich zdaniach obstając, pokazało się, że w wojnie takie wielorządy na nic się nie przydadzą”.
Jagiellonowie po roku czasu wznowili wojnę z tym samym skutkiem, tyle, że pokój podpisano tym razem w Ołomuńcu. Dopiero śmierć Macieja Korwina w 1490 roku otworzyła Władysławowi Jagiellończykowi drogę do przejęcia Śląska. Na pamiątkę spotkania trzech królów w Muchoborze Wielkim stały niegdyś trzy kamienne krzyże.