Sprawa Rittenhouse’a a Ameryka. Powraca „miniona epoka”
25 maja 2020 r. w Minneapolis (stan Minnesota) podczas zatrzymania przez policję zmarł George Floyd. Derek Chauvin, policjant, który dokonał zatrzymania został oskarżony o przekroczenie uprawnień i w procesie sądowym został uznany winnym morderstwa bez premedytacji i skazany na 22 i pół roku więzienia. Na skutek wstrząsu, jaki ta tragedia wywołała przez Stany Zjednoczone przetoczyła się fala demonstracji, które w wielu przypadkach były połączone z rabunkami i podpaleniami sklepów i przedsiębiorstw. Skrajna lewica wykorzystała tragiczną śmierć Floyda do frontalnego ataku na podstawowe organy władzy, w szczególności na policję.
Poczynania te znalazły poparcie wśród wielu polityków Partii Demokratycznej, którzy natarczywie domagali się likwidacji podobno przeżartych do cna rasizmem sił porządkowych. W wyniku tej kampanii tysiące policjantów zrezygnowało z pracy i w wielu miastach jednostki policji nie były w stanie zapewnić podstawowego bezpieczeństwa obywatelom. W tych warunkach doszło do kolejnego brzemiennego wydarzenia w mieście Kenosha w stanie Wisconsin (sąsiaduje z Minnesotą), ciężkiego postrzelenia przez białego policjanta czarnoskórego Jacoba Blake’a.
Policja nie tylko w ojczyźnie Fransa Timmermansa, nieustraszonego strażnika praworządności i wartości europejskich, ma prawo strzelać w przypadku zagrożenia życia swoich przedstawicieli. Z tym, że w przypadku ostatnich wydarzeń w Rotterdamie wystarczyło stwierdzenie burmistrza Ahmeda Aboutaleba, że doszło do „orgii przemocy” ze strony demonstrantów i dlatego trzeba było strzelać ostrą amunicją, podczas gdy w USA okoliczności użycia broni w stosunku do ofiar, w tym Blake’a, są dogłębnie badane.
Kenosha płonie
Okazało się, że w przypadkach Floyda i Blake’a zachodziły zasadnicze różnice. Blake był notowany w policji, w przeszłości używał przemocy i sąd wydał nakaz jego aresztowania. Owego fatalnego dnia policja została wezwana przez jego byłą partnerkę, której wbrew jej woli zabrał ich dziecko i kluczyki do jej samochodu, a przy próbie aresztowania i obezwładnienia przez policjantów wyciągnął nóż. Ale to wszystko nie przeszkodziło mediom głównego nurtu w przedstawieniu całego zdarzenia jako kolejnego przypadku brutalnego ataku białego policjanta na czarnoskórego Amerykanina. Jednym słowem, narracja lewicy o wszechogarniającym, zinstytucjonalizowanym rasizmie w amerykańskim systemie politycznym została rzekomo potwierdzona.
Na reakcję na tak przedstawione wydarzenie nie trzeba było długo czekać, Kenosha przeistoczyła się w pole bitwy pomiędzy bojówkami anarchistów i właścicielami sklepów i biznesów, bo osłabiona policja nie była w stanie zapanować nad sytuacją. Setki małych przedsiębiorstw poszło z dymem, a na trzeci dzień doszło do tragicznego zdarzenia. 17-latek uzbrojony w karabin – Kyle Rittenhouse, zastrzelił dwóch ludzi – Josepha Rosenbauma i Anthony Hubera i ciężko ranił trzeciego – Gaige’a Grosskreutza.
Tak jak w przypadku Blake’a, tak i w przypadku Rittenhouse’a media wydały wyrok zanim wszystkie ważniejsze fakty wyszły na światło dzienne. Miał on być zwolennikiem supremacji białych, samozwańczym strażnikiem prawa (vigilante), nielegalnie przewiózł broń przez granicę stanu i do Kenoshy przyjechał, żeby wcielić w życie swe, jak to nawet niektórzy określali, terrorystyczne, rasistowskie plany. Fakt, że „faszysta” Donald Trump poddał w wątpliwość opinie wyrażone przez autorytety zdawał się przypieczętować jego los.
Czytaj dalej >>>
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień