Sprawa Ryszarda Podkulskiego wraca do Sądu Apelacyjnego. I zacznie się od początku, bo jeden z sędziów "był wadliwie powołany"
Ryszard Podkulski i Marcin B.: najpierw nieprawomocnie skazani przez sąd okręgowy za wyprowadzenie 14 mln zł majątku z Rzeszowskich Zakładów Graficznych, potem prawomocnie już skazani przez sąd apelacyjny, jeszcze potem uniewinnieni przez ten sam sąd, a minionego wtorku Sąd Najwyższy „wywrócił stolik” w tej sprawie. Bo jeden z orzekających sędziów Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie "był wadliwie powołany".
Sąd Najwyższy uchylił wyrok rzeszowskiego Sądu Apelacyjnego z lipca ub.r., uniewinniający obu skazanych. SN uznał, że w składzie orzekającym rzeszowskiego sądu znalazł się sędzia, który nie powinien się tam znaleźć, bo jego powołanie odbyło się niezgodnie z prawem.
Obu oskarżonych Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał nieprawomocnie na kary bezwzględnego więzienia: 3 oraz 2,5 roku. Po ich odwołaniu rzeszowski Sąd Apelacyjny podtrzymał ten prawomocny już wyrok, po wnioskach kasacyjnych obrońców Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący z przyczyn formalnych i polecił apelacyjnemu ponownie rozpatrzyć sprawę. Apelacyjny rozpatrzył, po czym w lipcu 2020 r. wydał tym razem wyrok uniewinniający obu skazanych.
Z takim werdyktem nie pogodziła się rzeszowska prokuratura okręgowa, ani członkowie Stowarzyszenia Grafik, byli pracownicy RZG. Prokuratura złożyła w Sądzie Najwyższym wniosek kasacyjny do wyroku uniewinniającego, Grafik dołączył do niego swoje stanowisko, w którym zwrócił uwagę, że w Rzeszowie o niewinności Podkulskiego i Marcina B. orzekał sędzia, który orzekać nie powinien, bo w rzeszowskim Sądzie Apelacyjnym znalazł się niezgodnie z prawem. W piśmie wprost wskazują na Rafała Puchalskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Prezes Puchalski był sędzią Sądu Rejonowego w Jarosławiu, kiedy otrzymał ministerialne powołanie na stanowisko prezesowskie. Również w lutym tego roku ministerstwo delegowało go do orzekania w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie.
„Delegują Pana z dn. 1 lutego 2018 r. do pełnienia obowiązków sędziego w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie na czas pełnienia funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie” - brzmi treść delegacji, podpisanej przez ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.
I w tej treści dopatrzyli się istotnego błędu sędziowie SN. Bo ustawa bo ustroju sądów powszechnych mówi, że sędziego można delegować do orzekania w innym sądzie na dwa sposoby: na czas określony, ale nie dłuższy niż dwa lata, albo na czas nieokreślony. Tymczasem sędzia Puchalski został do SA delegowany „na czas pełnienia funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie”, którego kadencja trwa sześć lat. Więc ani na czas określony, ani nieokreślony.
- Finalnie można powiedzieć tak, że autor decyzji delegacyjnej podjął próbę wykreowania trzeciego rodzaju delegacji – tłumaczył ustnie swoją wtorkową decyzję sąd warszawski, którą oficjalnie potwierdziło biuro prasowe SN. - Traktujemy całą tę delegację, jako nieznany ustawie rodzaj.
Co na to sam zainteresowany? Jak przekazał nam rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie Tomasz Mucha, prezes Puchalski "nie będzie rozmawiał z mediami o orzeczeniu sądu".
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień