Sprawa śmierdzi. Komornik wcisnął kupcowi grunt z trutką na szczury
Przed laty chłopki-roztropki z GS-u pod Lublińcem zamurowali w budzie trutkę na szczury i środki ochrony roślin, zamiast zutylizować. Śmierdziało na całą okolicę, ale nikt się tym nie przejął.
– Komornik, sprzedając tę nieruchomość za długi, nie podał w ogłoszeniu o licytacji, że ona ma wady, tym samym wprowadził nabywcę w błąd – mówi radca prawny Anna Świercz
Przed dwoma laty znany producent mebli w Polsce nabył od komornika nieruchomość licytowaną za długi we wsi Łagiewniki Małe, blisko Lublińca. Zapłacił ponad 100 tys. zł i nie miał pojęcia, że komornik, funkcjonariusz publiczny sprzedaje mu ziemię z bombą ekologiczną - z pół toną przeterminowanych trutek na szczury oraz środków chemicznej ochrony roślin. Za ich utylizację biznesmen zapłacił 87,5 tys. zł, więc wyszedł na tym interesie z komornikiem jak Zabłocki na mydle.
- Mój klient został wprowadzony w błąd - mówi radca prawny Anna Świercz, która reprezentuje biznesmena w sporze z komornikiem Sądu Rejonowego w Lublińcu, Marcinem Pierzchałą. - W ogłoszeniu o licytacji komornik słowem nie wspomniał o wadzie fizycznej sprzedawanej nieruchomości. Nie ma też o niej mowy w operacie szacunkowym, który sporządził rzeczoznawca majątkowy na poczet tej sprzedaży.
Komu jak komu, ale funkcjonariuszowi państwa chyba można w Polsce ufać, że nie będzie chciał wcisnąć obywatelowi śmierdzącego towaru, nie wspominając mu o tym smrodzie ani słowem. Przed sądem biznesmen domaga się teraz od komornika, i solidarnie od Skarbu Państwa, zwrotu poniesionych nakładów na profesjonalną utylizację toksycznych odpadów.
Przyszli włamywacze
Łagiewniki Małe w gminie Pawonków k. Lublińca są ostatnią wsią województwa śląskiego na granicy z Opolszczyzną. To tutaj, przy ul. Lublinieckiej, przed laty chłopki-roztropki z Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” Pawonków zamurowali w budzie niezużyte środki do odszczurzania i ochrony roślin, zamiast je zutylizować. Popularne GS-y miały w PRL-u monopol handlu na wsi, ale w większości nie przetrwały reform rynkowych. Gdy likwidowano spółdzielnię Pawonków, jej pracownicy wystawili do sprzedaży nieruchomość z zamurowanymi trutkami. Jedynie uprzedzili nabywcę w akcie notarialnym o konieczności posprzątania tego, co w budzie śmierdzieć może. Informacja o poważnej wadzie nieruchomości nie znalazła się jednak w księdze wieczystej.
Nowy właściciel, znany w okolicy młody człowiek, nie miał w głowie sprzątania, bo kulał mu kolejny biznes, który rozkręcał na tej nieruchomości, m.in. handlował złomem, drewnem. Wszyscy mają prawo do szczęścia, ale on nie miał szczęścia do prawa. Przyszła policja i został aresztowany za różne grzechy. Wtedy włamywacze postanowili sprawdzić, co on też w tej zamurowanej budzie przechowuje. Z wnętrza wydobył się jedynie smród nie do wytrzymania. Na miejsce wezwano policję oraz Państwową Straż Pożarną z Lublińca. Był rok 2009.
- Zastępy PSP potwierdziły, że w budynku są się środki ochrony roślin byłej stacji magazynowej Gminnej Spółdzielni Pawonków - przypomina st. kpt. Aneta Gołębiowska z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. - W wyniku rozpoznania ustalono, że nie doszło do rozszczelnienia opakowań. Po zakończeniu działań ratowniczych, teren przekazano przedstawicielowi Urzędu Gminy Pawonków, instytucji właściwej do prowadzenia dalszych czynności. Na miejscu obecny był też przedstawiciel Wydziału Zarządzania Kryzysowego Starostwa Lubliniec.
Kapitan Gołębiowska dodaje, że w porozumieniu z policją „podjęto działania mające na celu zabezpieczenie terenu przed osobami postronnymi”, a dokładnie - zabito wyłom deskami.
Od ponad 20 lat władzę w gminie Pawonków sprawuje wójt Henryk Swoboda, który dobrze wiedział, że ma u siebie śmierdzący towar. Co zrobił w tej sprawie? Nic. „Gmina Pawonków nie podejmowała bezpośrednich czynności związanych ze składowanymi tam środkami ochrony roślin” - napisał w liście do DZ wójt Swoboda. Przyznał się tym samym do bezczynności i łamania prawa. Zgodnie bowiem z artykułem 26 ustawy o odpadach to właśnie wójt w drodze decyzji wydawanej z urzędu, nakazuje posiadaczowi odpadów ich usunięcie. I nieważne dla ochrony środowiska jest to, że posiadacz odpadów akurat siedzi w areszcie i nie reaguje na wezwania wójta. Gmina powinna zutylizować te odpady na własny koszt.
- Tymczasowe pokrycie kosztów wykonania zastępczego mieści się w zakresie zadań własnych gminy - informuje Małgorzata Zielonka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. - W dalszym etapie gmina powinna ściągnąć koszty usunięcia odpadów od ich posiadacza.
I tak mijały wszystkim kolejne beztroskie lata. Nikt się zawartością budy nie przejmował, aż do dnia, kiedy w 2013 roku pojawił się nowy kupiec, producent mebli.
Ryzyko komornika
Komornik Marcin Pierzchała przejął zadłużoną nieruchomość już w2010 roku. Miał dużo czasu, by zapoznać się z jej zawartością. Pozostaje pytanie: przed licytacją cynicznie zataił jej stan fizyczny, czy po prostu nie dołożył należytej staranności i nawet się nie pofatygował na miejsce, by sprawdzić, co jest w tej zamurowanej i zabitej deskami budzie?
- Zawsze jestem obecny na nieruchomości, którą wystawiam do sprzedaży, a na więcej pytań nie odpowiem - wyjaśnił nam komornik Pierzchała, niczego nie wyjaśniając.
Jak zeznała w sądzie asesor komornika, o tym czy była na nieruchomości, nie jest w stanie sobie przypomnieć. Rzeczoznawca majątkowy, który dla komornika szacował tę nieruchomość, zeznał z kolei, że on w środku tego zamurowanego budynku nie był. Jak zatem wyszacował jego wartość, stan techniczny? I co jest wart taki operat szacunkowy? Czy komornik sprawdził treść tego dokumentu?
Komornik musi kontaktować się z wójtem i jego urzędem, gdy ustala stan prawny i faktyczny nieruchomości, zadłużenie podatkowe czy nakazuje dokonać obwieszczenia w urzędzie gminy o wszczęciu egzekucji z nieruchomości i o kolejnych licytacjach. Trudno więc uwierzyć, że nie doszło do wymiany informacji pomiędzy komornikiem i wójtem oraz jego pracownikami na temat zamurowanych toksycznych odpadów w Łagiewnikach Małych.
Proces z komornikiem toczy się przed Sądem Okręgowym w Częstochowie. - Mój klient dowiedział się z sali sądowej, że przed kupnem nieruchomości powinien posłuchać wiejskich plotek i wtedy by wiedział, że od ponad 20 lat są tam zamurowane odpady trujące i śmierdzące - mówi radca prawny Anna Świercz. - Mój klient zaufał komornikowi sądowemu, jego wiedzy i rzetelności, zaufał państwu, którego komornik jest funkcjonariuszem. Czyżby zatem należało słuchać wiejskich plotek przed przystąpieniem do licytacji? Zgodnie z utartym orzecznictwem sądowym komornik odpowiada za szkody wyrządzone swoim działaniem lub zaniechaniem. Jest to rodzaj odpowiedzialności deliktowej na zasadzie ryzyka. Nie dołożył należytej staranności, nie określił istotnych cech nieruchomości w ogłoszeniu o licytacji. Wprowadził w błąd wszystkich tych, którzy do licytacji przystąpili lub mogliby przystąpić.
Ustawa o komornikach sądowych:
Art. 23.
1. Komornik jest obowiązany do naprawienia szkody wyrządzonej przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu czynności.
2. Zastępca komornika ponosi odpowiedzialność jak komornik w zakresie czynności, które wykonywał.
3. Skarb Państwa jest odpowiedzialny za szkodę solidarnie z komornikiem.
Ustawa o odpadach:
Art. 26.
1. Posiadacz odpadów jest obowiązany do niezwłocznego ich usunięcia.
2. W przypadku nieusunięcia, wójt, w drodze decyzji wydawanej z urzędu, nakazuje posiadaczowi odpadów ich usunięcie.