Sprawa zabójstwa Piotra Karpowicza z PZU w Bydgoszczy czwarty raz wraca do sądu
Sprawa zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora PZU w Bydgoszczy po ostatnim wyroku została czwarty raz cofnięta do rozpoznania przez bydgoski sąd. Ten miał popełnić błędy w procesie. Tomasz Gąsiorek, jeden z oskarżonych, nie chce komentować decyzji gdańskiego Sądu Apelacyjnego.
- Sam się dziwię, że jeszcze nie dostałem zawału. Przecież podczas ostatniego procesu, który zakończył się uniewinnieniem, bydgoski sąd wykonał wszystkie czynności zalecone podczas poprzedniej apelacji. Teraz okazuje się, że były błędy w procesie. Raczej nie będę komentował tej sprawy. Czekamy na pisemne uzasadnienie - mówi Tomasz Gąsiorek, jeden z oskarżonych w procesie o zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora PZU w Bydgoszczy.
Śledztwo z uchybieniami
Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok uniewinniający z 2019 roku i nakazał jego kolejne, czwarte rozpoznanie. Przypomnijmy, że do zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód PZU, doszło w 1999 roku, a w ostatnim wyroku bydgoski Sąd Okręgowy uniewinnił oskarżonych - Tomasza Gąsiorka, dawnego dealera mercedesa w podbydgoskiej Brzozie, oraz Henryka L., Adama S., Tomasza Z. oraz Krzysztofa B.
Teraz podczas ustnego uzasadnienia wyroku gdańskiego sądu sędzia Marta Urbańska oceniła, że śledztwo zawierało wiele uchybień, a wiele dowodów zostało pominiętych.
Nie przejrzano monitoringu ze stacji paliw
- Grzech pierworodny przeniósł się na późniejsze orzekanie podczas pierwszej, drugiej i trzeciej rozprawy. Sąd odwoławczy odnosi się do trzeciej rozprawy. Nie ulega wątpliwości, że sąd rozpoznając sprawę po raz trzeci, przeprowadził szczegółowe postępowanie dowodowe, także świadkowie zostali wnikliwie przesłuchani - stwierdziła sędzia Marta Urbańska z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Jednocześnie sąd uznał, że w trakcie ostatniego procesu bydgoski Sąd Okręgowy mógł zdobyć więcej informacji od policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji i świadków koronnych. Zdaniem gdańskiego sądu, błędem było to, że nie przejrzano zapisów z monitoringu stacji paliw przy Wojska Polskiego, nie przeprowadzono także oględzin dokumentów, które znajdowały się w aktówce dyrektora Karpowicza.
Uniewinnieni, skazani, uniewinnieni... i od początku
Dyrektor PZU został zastrzelony na parkingu przed siedzibą zakładu w Bydgoszczy przy ul. Wojska Polskiego w styczniu 1999 r. Zabójca dwukrotnie strzelił mu w tył głowy. Śledztwo prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Według aktu oskarżenia, zleceniodawcą zbrodni miał być dealer samochodowy Tomasz Gąsiorek, który za znalezienie zabójcy miał zapłacić Henrykowi L., ps. Lewatywa, 50 tysięcy dolarów. Strzelać miał Adam S., a pomagać w zorganizowaniu zamachu mieli mu Tomasz Z. i Krzysztof B.
Historia procesów w tej sprawie sięga 2009 roku, kiedy to sąd Okręgowy w Bydgoszczy uniewinnił wszystkich oskarżonych. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok.
Finał kolejnego procesu w Bydgoszczy nastąpił w grudniu 2014 roku i był taki, że skazano wszystkich oskarżonych, uznając ich czyny za udowodnione. Tomasz Gąsiorek, Henryk L. i Adam S. dostali wyroki po 25 lat więzienia. Pozostałych dwóch oskarżonych skazano na 12 i 9 lat pozbawienia wolności.
W dalszej części artykułu o historii procesów tej sprawie oraz o uchybieniach w śledztwie i pominięciach dowodów w sprawie, co przyczyniło się do uchylenia wyroku uniewinniający z 2019 roku. Zapraszamy do lektury.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień