Sprawdziłem, jak w Bydgoszczy reagujemy za kółkiem na pieszego dochodzącego do przejścia
Żaden chyba temat tak nie spiął ostrogą czytelników „Expressu”, jak ten o zapowiadanym zaostrzeniu przepisów dotyczących przejść dla pieszych. Internauci, często zapalczywie i uszczypliwie, przerzucają odpowiedzialność.
Dla jednych matołami są przede wszystkim kierowcy, którzy albo myślą o niebieskich migdałach, albo mają piechurów w głębokim poważaniu. Dla innych baranami są piesi, nierzadko wchodzący na zebry ze słuchawką telefonu w lub przy uchu. Lekką przewagę mają chyba jednak opinie, że obecne przepisy, niedające pieszemu bezwzględnego pierwszeństwa na pasach, nie są tak złe, by je zmieniać. A kierowcy nie są aż tak nieostrożni, jakby można sądzić na podstawie krwawych filmików w telewizji, pokazujących kolejne ofiary piratów za kółkiem.
Postanowiłem i ja sprawdzić, jak to jest z respektowaniem przez kierowców praw pieszego, który chce przejść przez ulicę. W tym celu przeprowadziłem prosty eksperyment. Nie zgłasza on ambicji do miana badania naukowego, ale daje do myślenia. Eksperyment, przeprowadzony w ubiegły wtorek, polegał na tym, że w krótkich odstępach czasu dwudziestokrotnie zbliżałem się do tego samego przejścia dla pieszych i sprawdzałem, jak na mój widok zareagują nadjeżdżający kierowcy.
Z dalszej części artykułu dowiesz się:
- które przejście dla pieszych zostało wybrane do eksperymentu i dlaczego
- jak wypadł eksperyment
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień