Sprzątają jezdnie, zamiatają też zatoki dla aut
- Kilka razy widziałem, że pracownicy PGK nie sprzątali zatok parkingowych, mimo że były one puste - twierdzi nasz czytelnik.
Pan Marian, mieszkaniec ul. Armii Krajowej, zainteresował się sprawą, gdy kilka razy zobaczył, że pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej zamiatając jezdnię, nie wjeżdżają do przylegających do niej zatok parkingowych, nawet gdy te są puste.
- Tam zbiera się dużo śmieci i piachu. Skoro zamiatarki przejeżdżają przez całą ulicę, powinny też zahaczać o zatoki. Rozumiem, że jest to niemożliwe, gdy stoją tam samochody. Ale w weekendy zatoki bardzo często są puste, a mimo to nikt ich nie sprząta - mówi nasz czytelnik. - Kiedyś nawet zapytałem pracowników PGK, dlaczego omijają zatoki. Nikt nie potrafił mi na to pytanie odpowiedzieć. Jeden z panów powiedział tylko, że nie sprzątają ręcznie między zaparkowanymi samochodami, żeby ich nie uszkodzić.
Dodaje, że skoro miasto zleca PGK usługę, to później powinno być dopilnowane, czy prace zostały wykonane.
Mateusz Bilski, rzecznik prasowy PGK, zapewnia, że służby sprzątają nie tylko jezdnie, ale i przylegające do nich zatoki.
- To jest nasz obowiązek i robimy to zgodnie z harmonogramem. Jeśli na miejscach parkingowych stoją samochody, zatoki są sprzątane przez pracowników ręcznie - mówi Mateusz Bilski. - Być może mieszkaniec widział nasze auta wracające po pracy do bazy.