Sprzątają szpital w Rzeszowie. Praca na etacie im się nie podoba
Pracownicy Klinicznego Szpitala nr 2 w Rzeszowie, którzy przeszli na szpitalne etaty z zewnętrznej firmy sprzątającej, nie są zadowoleni ze swoich pensji
Dyrekcja Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie w połowie sierpnia tego roku, po 8 latach, zrezygnowała z usług zewnętrznej firmy, zajmującej się sprzątaniem i dezynfekcją pomieszczeń.
Szefowie placówki przy ul. Lwowskiej podkreślali, że chodzi o zmianę sposobu zatrudnienia personelu sprzątającego i większą kontrolę nad pracownikami, którzy zajmują się tak ważnym fragmentem funkcjonowania lecznicy.
Przejmiemy 80 - 90 pracowników
- Postanowiliśmy stworzyć, a właściwie reaktywować własny dział higieny, który będzie się zajmował sprzątaniem i dezynfekcją. Z naszych wyliczeń wynika, że jest to dla szpitala opłacalne z kilku względów. Będziemy mieć realny wpływ na to, jakich środków czystości używamy, jaki personel zatrudniamy, w jaki sposób go szkolimy, a przede wszystkim będziemy mieć lepszą kontrolę nad stanem higieny - twierdziła w lipcu Justyna Lis, zastępca dyrektora szpitala przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie. - Od firmy przejmiemy ok. 80-90 osób, które wcześniej, 8 lat temu, pracowały u nas na umowach o pracę.
Lis podkreślała także, że zmiany będą korzystne dla nowych - starych pracowników - dostaną premie, będą mogli korzystać z Zakładowego Funduszu Socjalnego.
Szpitalowi się opłaci
Ważny był aspekt finansowy. Szpital jest zadłużony, w maju kiedy zmieniano dyrektora Janusza Solarza, miał 50 mln zł zobowiązań wymagalnych.
Lis podkreślała, że z wyliczeń wynika, że takie posunięcie się opłaci.
- Koszty pracownicze na pewno wzrosną, bo u nas są nagrody jubileuszowe, wypłacamy odprawy osobom, które przechodzą na emerytury, premie, mamy Zakładowy Fundusz Socjalny - tego w prywatnych firmach nie ma. Jednak nie będziemy za to płacić marży firmie sprzątającej. I oszczędzimy znaczne kwoty na podatku VAT - tłumaczyła dyrektor Lis.
Pracownicy firmy Impel nie kryli wtedy zadowolenia.
- Dla mnie to jest bardzo dobra wiadomość - mówiła w lipcu pani Ewa, salowa z ponad dwudziestoletnim stażem. - Zatrudnienie na etacie daje większy komfort zatrudnienia, jest związane z większym bezpieczeństwem pracy w państwowym przedsiębiorstwie. Jeżeli tylko dostanę propozycję przejścia na etat, na pewno przejdę. Mam doświadczenie, pracuję na sali operacyjnej, a tam trzeba mieć praktykę, bo to nie jest łatwa praca.
Nie jest tak kolorowo, jak miało być
Nie minął nawet miesiąc pracy na nowych zasadach, a już słychać głosy, że nie jest dobrze. Jak pisze do Nowin Czytelnik, sytuacja w szpitalu nie jest delikatnie mówiąc najlepsza.
- Miało być tak „kolorowo”, a tymczasem zasady pozostały takie jak wcześniej. Wszystko zostało wliczone w najniższą krajową, nie ma żadnych dodatków czy premii, jest zastraszanie pracowników przed chorowaniem i braniem zwolnień lekarskich - twierdzi Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Pracownicy, którzy na oddziałach mają pracować, zostali nazwani „robotnikami gospodarczymi”, na plakietkach również.
Szpital odpiera zarzuty
Justyna Lis odpiera te zarzuty.
- Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie przejął pracowników firm Impel Cleaning oraz Hospital Service Company na takich samych warunkach płacy i pracy, jak w firmach grupy Impel. Zgodnie z dokumentacją kadrową i przekazanymi regulaminami wynagradzania, pracownicy pracowali i nadal pracują 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo. Pobierają wynagrodzenie w wysokości 2000 zł miesięcznie - informuje dyrektor. - Ponadto z tytułu zatrudnienia w szpitalu pracownicy nabywają prawo do nagród jubileuszowych oraz świadczeń z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Pracownicy zatrudnieni zostali na stanowiskach: pracownik higieny szpitalnej i otrzymali identyfikatory składające się z logo szpitala, imienia i nazwiska pracownika oraz nazwy sekcji C.S. Higiena Szpitalna wyjaśnia Justyna Lis.