Sprzęt pozwoli nam - w Zielonej Górze - na nowe metody leczenia
O nowym tomografie komputerowym i innym sprzęcie rozmawiamy z dr n. med. Różą Poźniak-Balicką, kierownikiem Zakładu Radioterapii w zielonogórskim szpitalu.
Oj, widzę, że Zakład Radioterapii szpitala odwiedził bogaty Mikołaj, bo tylu pakunków dawno nigdzie nie widziałem...
To nowy sprzęt, który do nas dotarł. Jeszcze nie jest do końca rozpakowany. Ale nowości u nas więcej.
Nowy tomograf już działa?
Udało się nam z ministerialnych funduszy, przy udziale własnych szpitala, zakupić nowy tomograf do pracowni planowania radioterapii. Najważniejszym dla nas jest to, że ma on duże okno, o średnicy ponad 80 cm, co pozwala robić tomografię dla pacjentów w odpowiednich oprzyrządowaniach, stosowanych później przy radioterapii.
Po co są te oprzyrządowania?
Służą one do unieruchomienia pacjenta, co daje nam później gwarancję takiego samego, powtarzalnego układania go w trakcie leczenia. Dofinansowanie z ministerstwa na zakup tomografu wyniosło 2,3 mln zł. T o spory wydatek... Bo to tomograf firmy Siemens, 64-rzędowy.
Co oznaczają te rzędy?
To cecha charakterystyczna aparatu, która pozwala na dużo szybsze wykonywanie tomografii i na dużo dokładniejsze zbieranie informacji. Na obrazie widać więcej szczegółów. Ten tomograf, który wymieniliśmy miał już dziewięć lat.
Co jest nowego w zakupionym teraz sprzęcie?
Będziemy mieli możliwość robienia tomografii 4D, czyli takiej, w której robi się badania w różnych fazach oddechowych. Pozwala to nam precyzyjnie zaplanować napromienianie guzów, które się ruszają. Bo jak oddychamy, to wszystko w nas się rusza i są obszary, gdzie te guzy potrafią się przesuwać nawet o 2-3 cm w jakiejś osi. Dzięki tej tomografii możemy określić położenie guza w każdej fazie oddechowej i uwzględnić to przy planowaniu. Wszystko to powoduje, że będziemy mogli już wprowadzić nowe techniki leczenia.
Przypomnijmy, czym jest tomografia?
To robienie zdjęcia rentgenowskiego pacjenta, jakby pokrojonego na plasterki, oczywiście wirtualne. W tej tomografii my wrysowujemy to, co ma być naświetlane, wrysowujemy narządy krytyczne, które chcemy jak najbardziej ochraniać. Dzięki temu leczenie jest dedykowane konkretnej osobie.
Tomograf to nie wszystko, jest też nowy aparat, na który ministerstwo dało milion złotych. Do czego on służy?
Do brachyterapii. Polega ona na tym, że źródło promieniowania jest blisko guza. To pozwala nam łączyć tę terapię z teleterapią, czyli napromienianiem z zewnątrz. Jest to bardzo pomocna forma leczenia. Tym aparatem chcemy leczyć chorych na raka prostaty i robić też dodatkowe dawki w raku piersi. W Zielonej Górze tego aparatu do tej pory nie było. Bardzo cieszymy się, że pacjenci od lutego będą mieć taką samą dostępność do leczenia jak w całej Polsce.
A te wielkie paczki na korytarzu, o których już wspominaliśmy?
To kolejny zakup, tym razem za 12 mln zł. Przyspieszacz jest teraz montowany, potem muszą być pomiary, testy. Planujemy, że do użytku będzie oddany pod koniec marca, na początku kwietnia.
To urządzenie przyspiesza leczenie?
Tomograf pomaga nam zaplanować leczenie, a przyspieszacz już leczy. To aparat, który generuje wiązki, fotony, elektrony, którymi leczymy. Ten, który wymieniamy, ma ponad 9 lat. Drugi - ma 8 lat, też liczymy, że go szybko wymienimy. A trzeci ma 3 lata, więc jeszcze spokojnie może pracować. Ten przyspieszacz, który kupiliśmy, pozwoli nam wprowadzić nowe, bardziej wyrafinowane metody leczenia, bo będziemy chcieli wprowadzić terapię łukową czy napromienienie dużymi dawkami w krótkim czasie...
Dziękuję za rozmowę.