Średniowieczny Poznań bywał okrutny
Jak działał wymiar sprawiedliwości w średniowiecznym Poznaniu? Dowiadujemy się z ostatnich badań archeologów, którzy właśnie znaleźli na Śródce poćwiartowane zwłoki i czaszkę po trepanacji.
Archeolodzy postawili tezę, że serce Poznania pierwotnie biło po prawej stronie. Jako dowód przedstawiają wyniki odkryć archeologicznych, a wśród nich badania wczesnośredniowiecznego cmentarzyska, które przez dwieście lat funkcjonowało na Śródce. Archeolodzy odkryli tam szkielety osób, na których prawdopodobnie dokonano egzekucji praw książęcych. Są tam zwłoki poćwiartowanego mężczyzny, szkielet osoby po trepanacji czaszki. Co wiemy o poznaniakach sprzed tysiąca lat?
Obecnie archeolodzy prowadzą prace wykopaliskowe na Śródce naprzeciw kawiarni La Ruina. W lipcu dokonali tam niecodziennego odkrycia. Znaleźli poćwiartowane szczątki ludzkie, co mogły być efektem średniowiecznych tortur lub rodzajem kary wynikającej z ówczesnego prawa książęcego. Takich odkryć jest na Śródce więcej.
Propaganda władzy
Część Śródki stanowi teren średniowiecznego cmentarza. Archeolog Paweł Pawlak szacuje, że cmentarz rozciągał się w pasie ziemi od dawnego klasztoru filipinów po ulicę Wyszyńskiego. Był to z pewnością jeden z najstarszych cmentarzy chrześcijańskich na ziemiach polskich. Archeolodzy uważają, że stanowił demonstrację nowego porządku, jaki Mieszko zdecydował zaprowadzić wraz ze swoim chrztem.
- Cmentarz był położony na stoku Cybiny, był dobrze widoczny. Miało to wymiar propagandowy dla ówczesnej władzy - mówi Paweł Pawlak, kierownik prac wykopaliskowych na Śródce.
Niemal do końca X w. w tym miejscu funkcjonowała osada kupiecko-rzemieślnicza. Potwierdzają to zarówno odkryte przez archeologów prawdopodobnie pozostałości konstrukcje hal targowych, jak i monety bizantyjskie i dirhemy arabskie. Na Śródce odbywał się handel z całym ówczesnym światem.
Pod koniec X w. lub w XI w. Mieszko I lub już jego syn Bolesław Chrobry kazał prawdopodobnie osadę przenieść na Zagórze, a w miejscu osady wysypać piasek, ziemię poświęcić i założyć regularny chrześcijański cmentarz. Działał do przełomu XII i XIII wieku.
- Byli na nim chowani mieszkańcy zarówno grodu książęcego z Ostrowa Tumskiego, jak i samej Śródki - mówi Paweł Pawlak.
- Sama wielkość cmentarza i sposób jego założenia miał zapewne poświadczać silną pozycję władzy i Kościoła w rodzącej się Polsce
- stwierdza archeolog.
Archeolodzy kopią w tym miejscu regularnie od 23 lat. Od tego czasu odkryli około 500 pochówków, ale szacunki wskazują, że może ich być na Śródce nawet kilka tysięcy. Na całym terenie archeolodzy odnaleźli też przedmioty stanowiące wyposażenie grobów: naczynia drewniane i gliniane, gdzie zmarłym prawdopodobnie wlewano specjalny napój na drogę pośmiertną lub specjalne jedzenie. To we wcześniejszych grobach, tych z X/XI wieku. Przy późniejszych pochówkach obecne są monety, a najbardziej powszechne są noże czy krzesiwa. W grobach kobiecych wiele jest ozdób, np. kabłączków skroniowych czy paciorków.
Najwięcej grobów znaleziono w rejonie działki pod adresem Rynek Śródecki 4 oraz Śródka 7. To tu w południowej części odkryto około dziesięć nietypowych pochówków. Archeolodzy postawili hipotezę, że jest to miejsce, gdzie chowano osoby, które zmarły w wyniku nietypowej śmierci, mające pohańbić tych zmarłych. Wszystkie te groby pochodzą z około XI/XII w.
Najbardziej drastyczny jest przykład poćwiartowanego mężczyzny z kawałkiem ceramiki w ustach.
- Szkielet pochowano w trzech częściach. Osobno nogi wraz z miednicą, osobno korpus, który był położony brzuchem do dołu oraz czaszka. Wszystkie trzy części zostały złożone do grobu w jednej linii, ale znajdowały się na różnych osiach. Korpus i czaszka były przekręcone w stosunku do naturalnej linii ciała. Zwłoki musiałyby być rozczłonkowane i dopiero później pochowane
- uważa Pawlak.
Archeolodzy typują, że jest to efekt śmierci w kaźniach, na skutek tortur lub ścięcia.
- Prawdopodobnie na zmarłym dokonano egzekucji książęcych praw - twierdzi badacz.
Dlaczego ma w ustach znaczący ceramiczny fragment?
- Tego nie wiemy. Takie pochówki to rzadkość. Uważam, że jest to sposób na pohańbienie zwłok. Być może był to ktoś, kto szkodził językiem i w ten sposób zakneblowano mu usta? - zastanawia się archeolog.
Dementuje zarazem, by miało to coś wspólnego z wampiryzmem i kneblowaniem rzekomego wampira, by nie kąsał.
- Owszem tego typu pochówki się zdarzały, ale znacznie później, ale nie znamy takich z czasów wczesnego średniowiecza - mówi.
Uwagę archeologów zwróciły także dwa inne pochówki. Jeden z nich wskazuje na to, że zwłoki były zbezczeszczone już po pogrzebie. Ktoś odkopał świeży grób i wyrwał nieboszczykowi lewe ramię z barku oraz żuchwę. Żuchwa została następnie podłożona zmarłemu pod prawe ramię.
- Stawiamy hipotezę, że stało się to w wyniku włamania do grobu. Niewykluczone, że była to osoba, która szkalowała językiem innych i chciano się na niej zemścić. Może zrobił to ktoś z rodziny, ktoś z bliskich - zastanawia się archeolog.
Co więcej, w czaszce znaleziono otwór po trepanacji.
- Nie wiadomo, jak się tam znalazł. W XV w. znane były trepanacje, które miały na celu „uwalnianie głupoty”, ale czy stosowano je już w XII wieku? - głośno zastanawia się archeolog.
Trzeci z pochówków nietypowych dotyczy zmarłego z odciętą prawą ręką w łokciu. Mógł być to złodziej, któremu rękę odcięto za karę, może był to efekt tortur. Źródła pisane z tamtego czasu są skąpe, wielu rzeczy można się jedynie domyślać.
Co ciekawe, mimo iż groby potencjalnych złoczyńców są zlokalizowane w jednym miejscu, to jednak wciąż w ramach cmentarza i jego poświęconej ziemi. To nietypowe, znamy przypadki, gdy groby złoczyńców lokalizowano poza murami cmentarza.
- Być może tu rodzina uprosiła, by pochówku dokonać jednak na cmentarzu, choćby na jego skraju - mówi archeolog.
Jak wyglądali dawni poznaniacy
Odkrycia archeologów konsultuje antropolog z Zakładu Medycyny Sądowej UMP dr Dorota Lorkiewicz-Muszyńska. Zaznacza, że wszystkie tezy dotyczące osób pochowanych na Śródce są bardzo wstępne i konieczne są dalsze badania.
- W przypadku zwłok rozczłonkowanych musimy dopiero stwierdzić, czy dokonało się to za sprawą ostrego narzędzia. Konieczne jest zbadania brzegów kości, gdzie szkielet został rozdzielony. Niewykluczone, że zwłoki zostały rozdzielone już po zgodnie w wyniku zmian pośmiertnych. Choć w tym wypadku skłaniam się jednak do tezy, że stało się to wyniku świadomego aktu, ponieważ w układzie kostnym brakuje drobnych odcinków, a kości były w znacznym stopniu uszkodzone - mówi dr Dorota Lorkiewicz- -Muszyńska.
Antropolog poczyniła też pewne ustalenia w związku ze wspomnianą trepanacją czaszki jednego z pochowanych na Śródce. Czaszka została poddana tomografii komputerowej, którą przeprowadził dr Wojciech Kociemba z Zakładu Neuroradiologii UMP. Z badań wynika, że chory przeżył trepanację i na pewno jego śmierć nie wynikała z powikłań pooperacyjnych, gdyż rana była doskonale zaleczona.
- Trepanacja została wykonana bardzo umiejętnie z ominięciem najważniejszych naczyń krwionośnych - mówi antropolog.
Zaznacza zarazem, że trudno stwierdzić, czy zabieg był wykonany z przyczyn medycznych, czy rytualnych.
- Wiemy, że w tym czasie wykonywało się podobne zabiegi, jak wierzono, w celu uwalniania od złego były formą leczenia bólu głowy. Tutaj przyczyny jednak nie znamy - zauważa antropolog.
Co na podstawie tych badań wiemy o mieszkańcach Poznania z tamtego czasu?
- Wiemy, że ciężko pracowali fizycznie. Wskazują na to kości znacząco wyrzeźbione przez mięśnie. Wiemy też, że nie mieli problemów z nadwagą ani z próchnicą. Obie te przypadłości to nasze problemy cywilizacyjne, ale nie były powszechne tysiąc lat temu. Gdy chodzi o problemy stomatologiczne, zaobserwowaliśmy jedynie znaczną obecność kamienia nazębnego, ponieważ ludzie nie myli zębów
- opowiada Lorkiewicz-Muszyńska.
Wiemy też, że poznaniacy byli wtedy znacznie niżsi, ale też masywniejsi. Mężczyźni mierzyli około 170 cm i wtedy byli już uznawani za wysokich. Kobiety średnio mierzyły 150-155 cm. Mieli masywniejsze czaszki, żuchwy, rzadziej obserwuje się wady zgryzu.
- Wynika to z tego, jakie kiedyś jadano posiłki. Dziś od dziecka jemy papki i przetworzoną żywność. Kiedyś posiłki wymagały intensywnego gryzienia i przeżuwania - tłumaczy antropolog.
Miasto na prawym brzegu
Cmentarz na Śródce istniał około 200 lat. Trudno stwierdzić, by osoby tam chowane były karane przez jakiegoś konkretnego władcę: Mieszka czy Bolesława Chrobrego.
- Nie wiązałbym tamtejszych nietypowych pochówków z osądem któregokolwiek z władców, np. przez Mieszka. Pochówki, które odkryliśmy, pochodzą z czasów, kiedy Mieszko już nie żył - mówi Paweł Pawlak.
Śródka funkcjonowała w ramach systemu osad - osiedli zlokalizowanych wokół Ostrowa Tumskiego i była prawdopodobnie jedną z najważniejszą z osad. Wskazuje na to inne odkrycie archeologów. W dwóch miejscach znaleziono pozostałości po ludwisarni, czyli wytwórni dzwonów kościelnych.
- Wówczas dzwony odlewali mistrzowie wywodzący się z zakonów. W tym wypadku z zakonu dominikanów. Zatem prawdą jest, co pisał Jan Długosz, a w co wątpiono, że dominikanie znaleźli się na prawym brzegu Warty, czyli na Śródce w 1231 r. To wcześniej niż na lewym brzegu, w miejscu, gdzie dziś znajduje się centrum miasta. Tam dominikanie zostali sprowadzeni dopiero później. Na tej podstawie stawiam hipotezę, że początkowo lokację miasta planowano na prawym brzegu. Coś musiało jednak ten zapał ostudzić i zdecydowano się jednak na lewy brzeg, tam gdzie dziś tętni serce Poznania - opowiada Pawlak.
Prace archeologów potrwają pod adresem Śródka do końca września. Potem na ich miejsce wkracza ekipa budowlana. Powstanie tam nowoczesny, pięciokondygnacyjny budynek. Znajdą się w nim mieszkania oraz część hotelowa. Budowa ma się rozpocząć wiosną przyszłego roku.
Szczegółowe informacje dotyczące odkryć archeologicznych na Śródce i Ostrówku badacze zawarli w książce „Serce Poznania jest po prawej stronie” autorstwa Ewy Pawlak i Pawła Pawlaka.