Stado rozhisteryzowanych bab, czyli początki ruchu obrońców praw zwierząt
Głośna historia tygrysów przewożonych w fatalnych warunkach przez nasz kraj to tylko jeden z przykładów traktowania zwierząt, które wywołały falę społecznych protestów. O okazywanie humanitaryzmu wobec „siostry i braci”, jak mawiał św. Franciszek z Asyżu, upominali się Polacy jeszcze w czasach zaborów.
Rokroczne pochody z transparentami i hasłami, przemarsze dzieci przebranych za zwierzęta, także razem z domowymi pupilami, święcenie psów, kotów, kanarków etc. na uroczystościach, kontrole na targowiskach i w stajniach - tak wyglądała działalność towarzystw opieki nad zwierzętami w międzywojennej Polsce. Tak też było w naszym regionie.
Kanarki na słońcu i chłodzie
Najwcześniej w Kujawsko-Pomorskiem takie towarzystwo powstało w Toruniu. Było to w 1898 roku, jeszcze w czasie zaborów. Z opisu jego działań w prasie można wnioskować, jakie grzechy popełniali najczęściej wobec zwierząt ówcześni torunianie: wystawianie klatek z kanarkami i innymi ptakami na słońce latem i na chłód zimą, przetrzymywanie koni na słońcu i na mrozie, zmuszanie psów do biegania za rowerzystą i... pociągiem, którym podróżował właściciel etc.
2 tysiące zł albo 6 tygodni
Trzy dekady później w niepodległej Rzeczpospolitej w życie weszła ustawa o ochronie zwierząt. Według niej, za znęcanie się nad zwierzętami można było otrzymać grzywnę nawet w horrendalnej wysokości 2 tys. złotych albo „pójść do paki” na 6 tygodni.
Do przestępstw zaliczono wówczas m.in. głodzenie zwierząt, przeciążanie zwierząt pociągowych i wierzchowych, trzymanie ich na targowiskach bez pożywienia i napojów, używanie do pracy koni chorych, prowadzenie krów niedopo-jonych, kopanie i bicie zwierząt przedmiotami twardymi, niewygodne przewożenie zwierząt, przewożenie ptactwa w skrzyniach nieażurowych, wyrywanie żywej trzodzie szczeciny, podskubywanie żywego drobiu, puszczanie psów za tramwajami i samochodami, noszenie ptactwa za nogi, skrzydła lub w workach, trzymanie zwierząt w brudnych i nieodpowiednich pomieszczeniach, trzymanie zwierząt chorych bez opieki weterynaryjnej, łowienie i przetrzymywanie ptaków leśnych, oślepianie ptaków i w ogóle nieludzkie obchodzenie się ze zwierzętami i ptakami.
Niezasłużone „drwinki”
Bydgoskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w wolnej Polsce powstało w marcu 1928 roku. Jego inicjatorką była hrabina Ostrowska, a organizatorami - weterynarz dr Jewasiń-ski i dyr. Rzeźni Miejskiej Kwiatkowski. Towarzystwo jako organizacja humanitarna zostało zarejestrowane w bydgoskim magistracie, a po roku miało już ponad 100 członków.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień