Stal Gorzów. Ale jazda! Blisko medali
W Poznaniu stalowcy udanie skrócili sobie drogę do finału ekstraligi. Skoro już są na autostradzie do podium, w niedzielę nie mają prawa zboczyć z obranej trasy
Wysokim zwycięstwem 49:29 w pierwszym meczu półfinałowym z Betardem Spartą gorzowianie zszkowali całą Polskę. Wrocławski zespół, typowany na „czarnego konia” play offów, został zmiażdżony przez stalowy walec, więc raczej nie powinien w niedzielę popsuć święta na „Jancarzu”. Czy nasi fani zaśpiewają już w trakcie spotkania „Finał jest nasz, ten finał do nas należy!”? Wiele wskazuje, że tak, bo tylko wyjątkowy kataklizm może odebrać gospodarzom trzeci w ostatnich pięciu sezonach dwumecz o złote medale i tytuł mistrza Polski.
Co wydarzyło się kilka dni temu na Golęcinie? Warto przypomnieć, bo przed rozpoczęciem play offu wydawało się, że podopiecznych trenera Stanisława Chomskiego czeka nie lada wyzwanie i przeprawa. Końcowe wyniki rundy zasadniczej sugerowały, że Stal dostała lekkiej zadyszki, za to „Spartanie” dopiero się rozkręcają. Wiele osób wróżyło nawet w tej parze niespodziankę i awans naszych rywali do finału. Jak wyszło w praniu, doskonale pamiętamy.
Gorzowianie znakomicie wykorzystali trudne warunki na torze oraz pech wrocławian, których nękały defekty. Nie da się ukryć, że padający niemal przez cały mecz deszcz całkowicie pomieszał szyki drużynie menedżera Piotra Barona, która nie potrafiła się odnaleźć na wymagającej nawierzchni. Dość powiedzieć, że po pierwszym, remisowym biegu Stal wygrała siedem kolejnych z rzędu (było w nich 33:9!) i wybiła gospodarzom z głów finał PGE Ekstraligi. Przynajmniej do niedzieli, bo teraz rywale zapowiadają walkę i ostro szykują się na rewanż.
Do boju poprowadzi ich jednak nie Baron, a kierownik drużyny Krzysztof Gałandziuk. Ten pierwszy złożył w środę rezygnację z zajmowanego stanowiska. Powodem decyzji miał być brak chemii pomiędzy nim i zarządem dolnośląskiego klubu.
Spokojny o wynik rewanżu jest Chomski, ale nasz szkoleniowiec przestrzega przed przedwczesnym świętowaniem. - Tylko wyjątkowy zbieg okoliczności mógłby odebrać nam finał, ale z drugiej strony lepiej poczekać z pokorą na drugi mecz ze Spartą - stwierdził trener Stali.
Tylko wyjątkowy zbieg okoliczności mógłby odebrać nam finał
Bądźmy jednak realistami: gorzowianie nie mają prawa stanąć w połowie drogi do finału. Wiedzą o tym doskonale w gorzowskim klubie i dlatego, zdając sobie sprawę, jakie zainteresowanie będzie towarzyszyło ewentualnemu pojedynkowi o złoto, działacze przygotowali ciekawą ofertę dla kibiców.
- Chcemy, aby mecz kończący sezon w Gorzowie był prawdziwym świętem. Przygotowaliśmy dla fanów specjalny okres sprzedaży biletów, dzięki czemu w pierwszej kolejności trafią one do najwierniejszych kibiców - wyjaśnił Ireneusz Maciej Zmora, prezes klubu.
Na czym polega oferta? Tradycyjnie najpierw (od 12 bm., przez trzy pierwsze dni) w wejściówki zaopatrzą się karnetowicze. Za to przez kolejne dwa będą mogli je kupić posiadacze biletów na niedzielne spotkanie z wrocławianami. Te ostatnie można kupić m.in. w sklepie klubowym Stali w galerii handlowej NoVa Park. Oto ich ceny, trybuna niska: pierwszy wiraż - 50 zł (normalny) i 40 zł (ulgowy); prosta - 50 zł i 40 zł; drugi łuk - 40 zł i 30 zł; trybuna wysoka: pierwszy łuk - 50 zł i 40 zł; prosta - 50 zł i 40 zł; drugi wiraż - 45 zł i 35 zł. W sprzedaży są także bilety VIP w cenie 300 zł (liczba ograniczona, zakup tylko w klubie przy ul. Śląskiej).
Awizowane składy
- Stal: 9. Niels Kristian Iversen, 10. Michael Jepsen Jensen, 11. Przemysław Pawlicki, 12. Matej Zagar, 13. Krzysztof Kasprzak, 14. Adrian Cyfer, 15. wakat;
- Betard Sparta: 1. Tai Woffinden, 2. Szymon Woźniak, 3. Tomasz Jędrzejak, 4. Maciej Janowski, 5. Milik, 6. Damian Dróżdż, 7. wakat.
Sędzią zawodów, które rozpoczną się o godz. 16.30, będzie Remigiusz Substyk (Solec Kujawski). Relacja na żywo na naszej stronie www.gazetalubuska.pl, natomiast transmisja telewizyjna w nSport+ od 16.00.