Stal Gorzów i Stilon Gorzów razem przeciw hejtowi
Ustawki pomiędzy chuliganami Stali i Stilonu? Dwa gorzowskie kluby mówią temu stop! „Rywal to nie wróg. Szanujmy go” - głoszą.
Ta wspólna deklaracja o grze w duchu fair play padła w trakcie konferencji „Sport i edukacja - dobra kompilacja”, która odbyła się w środę 17 lutego w wojewódzkiej i miejskiej bibliotece publicznej w Gorzowie. Spotkanie zrealizowano w ramach projektu „Sport start, hejt stop” (hejt to obraźliwy czy też agresywny komentarz zamieszczony m.in. w internecie - dop. red.).
- Głównym celem akcji jest przeciwdziałanie mowie nienawiści i zmiana sposobu postrzegania przez gorzowian lokalnych klubów, sportu oraz kibiców - mówi Katarzyna Zawadzka, liderka i pomysłodawczyni projektu. W jego ramach przeprowadzono rozmowy z gorzowską młodzieżą. Uczestniczyli w nich młodzi zawodnicy Stali oraz uczniowie z Akademickiego Gimnazjum Mistrzostwa Sportowego, do którego chodzą piłkarze Stilonu. W środę wspólnie ze swoimi trenerami Robertem Koziołą oraz Piotrem Paluchem przekonywali, że współpraca między klubami jest realna.
- Niezmiernie cieszę się, że pojawiła się możliwość pogodzenia ze sobą klubów, które są od dość dawna w konflikcie z wielu powodów. Fajnie, że jest u nas Stal, która osiąga dla miasta wiele sukcesów. Chciałbym też, by ludzie rozróżniali kibiców od kiboli. Kibic chce najlepiej dla swojej drużyny, nie chce nastawiać się wrogo przeciwko innym zespołom. Mam wielu przyjaciół wśród kibiców Stali i wolałbym tej relacji nie kończyć przez jakiś konflikt pomiędzy klubami - tłumaczył Adrian Goral, trampkarz młodszy Stilonu.
Rację stilonowcom przyznawali też stalowcy. - Ta konferencja to bardzo dobra inicjatywa, ale problem nie leży po stronie zawodników, a kiboli. Normalni kibice interesują się wieloma dyscyplinami naraz. Kiedyś było tak, że rano chodziło się nażużel, później na piłkę nożną, potem na siatkówkę, piłkę ręczną. Teraz mamy wyłącznie dwa sporty. Żużel oraz piłka nożna przyćmiewają resztę - wyjaśniał Marcel Studziński, junior Stali.
Kozioła przekonywał, że w jego klubie spory nacisk kładzie się na edukację. - To nie jest tak, że my nastawiamy się na zgodę ze Stalą Gorzów. Bardziej skupiamy się na wychowaniu naszych młodych zawodników, żeby w przyszłości byli normalnymi ludźmi. Wpajamy im, by po zakończeniu każdego z meczów przybili piątkę z piłkarzami drużyny przeciwnej i podziękowali sobie za grę - zaznaczał wiceprezes niebiesko-białych.
Zarazem dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje w Gorzowie. - Któregoś razu mój syn powiedział mi, że pytają się go w szkole, czy on jest Stal, czy też Stilon, i nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Być może gdyby wybrał złą odpowiedź, to możliwe że dostałby po głowie. Nie podoba mi się to, że nasi chłopcy są zaczepiani przez fanów innych zespołów. O nazwach nie będę mówił. Słyszałem, że tak się dzieje i w drugą stronę. Tak być nie może. Nieważne, czy to zawodnik Stali, czy Stilonu, czy też fan koszykówki. Szacunek do drugiego człowieka jest najważniejszy - powiedział Kozioła.
Podobnego zdania był Paluch. - Pamiętam czasy, gdy chodziłem na mecze Stilonu, gdy ten walczył o pierwszą ligę. Jedni przychodzili na mecze Stali, inni na Stilon. Nikt nie wyciągał sobie, że jakiś klub jest lepszy, ma więcej sukcesów, dostał więcej pieniędzy. Kto co dostał jest to uzależnione odwyniku sportowego. Jednak każdemu trzeba pomóc i wydaje mi się, że teraz tych animozji będzie trochę mniej. Na ulicy Myśliborskiej miasto wybuduje sztuczne boisko. To jest właściwa droga, by lepiej się działo - mówił były szkoleniowiec seniorów Stali.
Dodał że utrzymuje kontakt z wieloma piłkarzami Stilonu. - Znam bardzo dobrze Pawła Posmyka. Wiem, że chodzi na spotkania Stali. To wcale mu nie przeszkadza, by kochać Stilon i oglądać w akcji najlepszych żużlowców świata. Żeby bardziej połączyć Stilon ze Stalą, to mam pomysł, by zorganizować niejeden trening czy mecz pomiędzy dwoma klubami. Składy byłyby mieszane, bo nie mielibyśmy szans. Z drugiej strony można zaprosić kilku piłkarzy na trening żużlowy, by przejechali się na motorach. Młodzi też za zgodą rodziców mogliby spróbować swoich sił. Oczywiście, są takie jednostki, które chcą jedynie wywoływać burdy. Mnie nie podoba się to, że kibice chodzą na sztuki walki w wiadomym celu. Tylko żeby zwyciężać w ustawkach. W rozgrywkach kibicowskich Stilon zdecydowanie wygrywa, muszę przyznać, ale nie przynosi to chluby. Kiedyś mówiłem stowarzyszeniu Stali, że jeśli przeklinacie, robicie jakieś złe rzeczy, to przynosicie ujmę temu klubowi oraz miastu. Rywal to nie jest wróg. To przeciwnik, ale sportowy - skończył Paluch.
Czy ta akcja może przynieść jakieś rezultaty? - Trudno liczyć na spektakularne efekty - przyznała Żaneta Pawlicka, przedstawicielka kibiców żółto-niebieskich. - Jednak dobrze, że zaczęto coś robić. Zasialiśmy ziarno. Teraz będziemy czekać na wyniki - dodał Piotr Wójciak, dyrektor gorzowskiego Międzyszkolnego Ośrodka Sportu, jeden z prelegentów.