Star ze stołem mikserskim
Andrzej i Artur Witkowscy z osiedla Grębocin obdarzają „drugim życiem” zabytkowe pojazdy. Szczególnie bliskie są im te, które służyły w polskim wojsku. Przerobili m.in. ciężarowego stara 660.
Historyczno-militarno-motoryzacyjna pasja ojca i syna zrodziła się z zainteresowania historią. Na początku XXI wieku postanowili nabyć stary motocykl - najlepiej przedwojenny i związany z Toruniem. Kiedy nie udało się zdobyć dokładnie takiego pojazdu, zakupili motocykl z wózkiem bocznym sprowadzony z Kazachstanu - radziecką kopię BMW R71, rocznik 1956.
- Był w stanie opłakanym. W jednym kawałku, ale kompletnie niesprawny mechanicznie - opowiada Artur Witkowski. - Nie działał ani jego silnik, ani podzespoły. Powoli zaczęliśmy go restaurować. Okazało się, że przynosi nam to dużo frajdy! W końcu udało się wyremontować maszynę. Zacząłem jeździć na zloty zabytkowych motocykli, gdzie pasjonaci tego typu pojazdów dzielą się doświadczeniami. Chłonąłem wiadomości, słuchałem opowieści, porad.
W pewnym momencie stwierdziliśmy z tatą, że fajnie by było kupić i wyremontować coś polskiego. Zdecydowaliśmy się na samochód ciężarowy średniej ładowności używany w Ludowym Wojsku Polskim, czyli star 660. Zaczęliśmy sondować rynek, szukać. Na którejś z aukcji w Agencji Mienia Wojskowego udało się nam nabyć ten pojazd.
- Nie do końca wiedzieliśmy, co kupiliśmy - poza tym, że jest to ciężarówka z bliżej nieokreśloną zabudową - kontynuuje opowieść pan Artur - Jak pojazd dotarł do nas i mieliśmy czas, żeby się z nim zapoznać, okazało się, że zakupiliśmy prawdziwego białego kruka! Jest to star 660 z 1968 roku, wyposażony w studio radiowe do nagrywania i montażu audycji radiowych w warunkach polowych. Odszukaliśmy ludzi, którzy wcześniej nim jeździli. Okazało się, że pojazdów z taką konkretnie zabudową: polowym studiem radiowym „Szpak”’ wyprodukowano tylko 4 sztuki! Nasz star 660 jest z tej czwórki jedynym znanym, który przetrwał. Pozostałe najprawdopodobniej trafiły na złom.
Stół mikserski i magnetofony
Wnętrze nadbudowy ciężarówki panów Witkowskich wyposażone jest w wielki stół mikserski, stare magnetofony szpulowe, urządzenia stabilizacyjne prądu. Są w nim archiwalne nagrania, różne odezwy. Właściciele mówią o pojeździe, że to jeżdżący „wehikuł czasu”. Postanowili nic nie zmieniać w nim, nie przebudowywać, nie zniszczyć - zachowywać w pełni sprawnym jak najdłużej się da w tym stanie pierwotnym.
- Ten pojazd ma ciekawą historię - mówi Artur Witkowski. - Uczestniczył między innymi w akcji Frombork podczas odbudowy miasta. Pojawiał się na poligonach, zlotach harcerskich. W jego studio są przeprowadzane wówczas wywiady. To jest żywa historia.
- My podchodzimy do tematu inaczej niż muzea - bardzo się cieszymy, kiedy ludzie chcą zobaczyć, co jest w środku, usiąść czy wejść na pancerz - mówi pan Artur. - Nie obrażamy się na to, że ktoś porysuje farbę. Cieszymy się, że ktoś chce to zobaczyć! A my możemy to dać. Taka jest filozofia tego naszego zbieractwa.