Staram się jak mogę. Taką mam robotę...
- W każdym biegu i zawodach chciałbym wygrać oraz dobrze jechać - przyznał Patryk Dudek
Gratuluję tobie trzeciego miejsca w Grand Prix Danii. Jak ocenisz swój występ?
Jestem bardzo zadowolony z jazdy w Horsens. Nie było łatwo, bo to trudny, techniczny tor. Można powiedzieć, że cały czas biłem się o ten wynik. Opłacało się, bo dużo nie straciłem, a jestem gdzieś tam cały czas w czubie. Bardzo się cieszyłem i były takie emocje, że jakoś nie pamiętam dwóch ostatnich biegów. Po tej walce udało się chociaż stanąć na podium.
Pierwszy raz rywalizowałeś na tamtym obiekcie?
Tak. I chyba nawet zrobiłem rekord toru! Podobno w trzecim biegu. Tak napisali na Twitterze…
Po zawodach w Danii, podczas wywiadu telewizyjnego zastanawiałeś się czy może przekażesz komuś wywalczoną statuetkę. Zapadła już jakaś decyzja w tej sprawie?
Puchar zostaje dla taty, na Dzień Ojca.
Jak się czułeś jako samodzielny lider Grand Prix?
Tak naprawdę nie ma emocji. Jest kilka turniejów, człowiek jedzie swoje. To zawody indywidualne, w których liczy się każdy punkt. Nawet jeżeli zawodnik nie ma szans na awans do dalszej fazy i jedzie swój ostatni bieg, to w nim, nawet to jedno „oczko” jest istotne. W każdym wyścigu jest duża koncentracja i walka o wszystko. Wiadomo, że potem to wszystko przekłada się do klasyfikacji generalnej.
Obecnie masz tyle samo punktów co Jason Doyle i praktycznie we dwóch przewodzicie w cyklu. To dla ciebie jakaś różnica?
Nie zwracam na to uwagi. Jest jeszcze siedem imprez i co ma być to będzie. Mam nadzieję, że nadal będę trzymał się w tym czubie i zdobywał dwucyfrowe zdobycze. Liczę na dobry rezultat na koniec roku.
Zaczynasz przyzwyczajać kibiców, że jak jest finał GP to startuje w nim Patryk Dudek…
Staram się jak mogę. Taka robota. Co ja poradzę? (śmiech). Tak naprawdę to w każdych zawodach, w każdym biegu chciałbym wygrać i dobrze jechać. Wiadomo jak jest: raz lepiej, innym razem gorzej. Mam nadzieję, że moja dobra passa będzie trwała.
Kiedy rozmawialiśmy po pierwszym turnieju, to zwróciłeś uwagę, że podczas GP wszystko się trochę wydłuża, trzeba być wcześniej na stadionie, są obowiązki pozasportowe, dla sponsorów i tak dalej. Teraz, po tych pięciu turniejach dostrzegłeś jeszcze jakieś inne kwestie wyróżniające tą całą otoczkę?
Mamy już opanowane hotele i możemy dłużej zostać w dniu zawodów. Generalnie jest OK.
W GP Challenge, które jest przepustką do przyszłorocznego cyklu będziesz chciał zwyciężyć?
Oj, do tych zawodów jeszcze tyle czasu…
Te opady podczas niedzielnego meczu z Fogo Unią Leszno trochę wam przeszkadzały?
Tak, bo przez to przegrywaliśmy starty, a wiadomo, że w deszczu nie idzie tak łatwo wyprzedzać. Właśnie w tym momencie, kiedy padało Unia nam odjechała. Po prostu lepiej to wykorzystali...
Mam nadzieję, że się nie zirytujesz, ale jesteście doświadczonymi zawodnikami... Na ten deszcz nie szło nic poradzić?
Zmienialiśmy ustawienia, ale jesteśmy tylko ludźmi. Należy o tym pamiętać. Każdy przecież może się pomylić. Tor żużlowy to nie asfalt, gdzie zawsze jest równa nawierzchnia. Myślę, że każdy, kto był sportowcem, to przeżywał różne momenty, także takie gorsze. To tyle w tym temacie.
Jak oceniasz to, co działo się do tej pory w lidze polskiej? Jakieś wnioski?
Na razie brak. W czerwcu jest bardzo napięty terminarz. Jeżdżę z zawodów na zawody. Szukam przerwy, aby gdzieś odpocząć. Nie ma czasu się nawet jakoś specjalnie zastanawiać. Każdy występ jest ważny i staram się jechać jak najlepiej.