Lekarze mówią, że odchodzą, bo jest ich za mało i nie chcą szkodzić pacjentom. Zarząd KCZ rekrutuje właśnie nowe osoby.
Wszyscy lekarze z oddziału kardiologicznego Kociewskiego Centrum Zdrowia złożyli wypowiedzenia umów. Od sierpnia nie będą już pracować w szpitalu. Powodem ich solidarnej decyzji są, jak mówią, niedobory kadrowe.
- Odchodzimy, bo nie chcemy zaszkodzić pacjentom - twierdzi Małgorzata Biedrzycka, szefowa oddziału. Lekarze postulowali, by zarząd spółki przyjął na oddział przynajmniej jeszcze jednego lekarza. Pertraktacje nie odniosły skutku.
- W ocenie zarządu na oddziale zatrudniona była wystarczająca liczba lekarzy - twierdzi Adam Magiełka, prezes KCZ.
Zdaniem konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie kardiologii lekarze mają rację: „Heroiczna decyzja wszystkich lekarzy o rozwiązaniu kontraktu jest oparta o realistyczną ocenę sytuacji” - komentuje dr Tomasz Gorczyński. W KCZ prowadzone są obecnie rekrutacje. Prezes uspokaja, że od sierpnia pracować będzie nowy zespół.
Tymczasem, odchodzi cały zespół lekarzy z oddziału kardiologicznego Kociewskiego Centrum Zdrowia w Starogardzie Gd. Kilka dni temu cztery osoby z podstawowego składu (w tym jedna pracująca na niepełnym etacie) złożyły wypowiedzenia umów kontraktowych.
Wśród nich jest też długoletnia kierownik oddziału Małgorzata Biedrzycka. Odchodzą lekarze (4 osoby), którzy dojeżdżali do placówki na dyżury popołudniowe, a także lekarz wykonujący od 15 lat badania echokardiograficzne dla poradni kardiologicznej oraz badania komercyjne. Z placówką żegna się również lekarz specjalizujący się w implantowaniu urządzeń do elektroterapii serca. Do szpitala przyjeżdżał wraz ze współpracownikiem. Umowa jednej osoby (4/5 etatu) wygasła 30 czerwca i nie została przedłużona. Lekarze od 1 sierpnia nie będą już pracować w szpitalu. Co takiego się stało, że zgrany zespół rezygnuje z pracy? Lekarze tłumaczą, że nie są w stanie zapewnić odpowiedniej opieki pacjentom, bo jest ich za mało. Postulowali, by na oddział przyjęta została przynajmniej jeszcze jedna osoba. Na to się nie zgadza zarząd spółki.
Lekarze z oddziału kardiologii byli odpowiedzialni za pacjentów nie tylko hospitalizowanych na oddziale kardiologii (miesięcznie 90-110 osób), lecz także udzielali konsultacji oraz wykonywali kardiologiczne badania diagnostyczne na wszystkich oddziałach szpitalnych, jak również pracowali w poradni kardiologicznej i kontroli wszczepialnych urządzeń do elektroterapii serca. Odchodzimy, bo nie chcemy zaszkodzić pacjentom. Nasze wielokrotne rozmowy z prezesem, dotyczące przyjęcia jeszcze jednej osoby, nie przyniosły skutku. Rozstajemy się z ogromnym żalem, bo tworzyliśmy zgrany zespół. Jest nam przykro, bo dowiadujemy się z pierwszej ręki, że w trakcie naszych pertraktacji, zanim złożyliśmy wypowiedzenia, prowadzono już rozmowy z naszymi następcami. Dziękuję pracownikom oddziału kardiologii, jak i innych oddziałów oraz pacjentom za życzliwość i za zaufanie - dodaje kierownik.
Kardiologia dysponuje 29 łóżkami. W maju (choć to jeden z miesięcy najmniej licznych pod względem pacjentów) na oddziale leczyło się średnio dziennie 13 osób. Około 800 pacjentów rocznie przyjeżdża na kontrolę urządzeń wspomagających pracę serca. Oddział działa od 15 lat i ma renomę. Dlaczego strony się nie dogadały?
Prezes wskazuje też, że np. na oddziale wewnętrznym podobna liczba lekarzy leczy więcej osób (średnio 25 dziennie). „Obu oddziałów nie można porównywać, bo na internie jest o jednego lekarza etatowego więcej, są też rezydenci” - odpowiadają lekarze. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, aby oddział kardiologiczny mógł istnieć, powinno pracować na nim minimum dwóch specjalistów, oprócz lekarzy zabezpieczających dyżury.
Prezes argumentuje, że ten wymóg został w placówce spełniony. Właścicielem szpitala jest powiat starogardzki. Przedstawiciel starostwa uspokaja:
- Zapewniam, że ciągłość pracy na kardiologii nie zostanie przerwana, a pacjenci będą leczeni tak jak do tej pory - mówi Patryk Gabriel, zasiadający w zarządzie starostwa powiatowego w Starogardzie Gd.
Obecnie toczą się postępowania konkursowe i wpływają oferty lekarzy. Przyjętych ma zostać tyle osób, ile odchodzi. - Zarząd spółki niezwłocznie rozpoczął procedurę rekrutacji nowych lekarzy, którzy zagwarantują ciągłość opieki specjalistycznej na oddziale. Wszystkie umowy zawarte zostaną do połowy lipca. Zaistniała sytuacja nie stwarza więc żadnego zagrożenia dla pacjentów - dodaje prezes Adam Magiełka.
W NFZ informują, że „dopóki zabezpieczone są potrzeby pacjentów i realizowany kontrakt”, fundusz nie interweniuje w działania spółek.
Dr Tomasz Gorczyński, kardiolog, konsultant wojewódzki
„Na tym oddziale pracuje czterech specjalistów (...). Biorąc pod uwagę obowiązek stałej obecności lekarza w jednostce intensywnego nadzoru, konsultacje w SOR i w innych oddziałach, a także konieczność dyżurowania i przyjmowania chorych w poradni, jest to liczba niewystarczająca. Brak dostępności odpowiednio licznej kadry lekarskiej nie pozwala kierownikowi oddziału na jakikolwiek manewr organizacyjny i stanowi potencjalne niebezpieczeństwo dla pacjentów. Heroiczna decyzja wszystkich lekarzy o rozwiązaniu kontraktu z KCZ jest zatem oparta na realistycznej ocenie sytuacji kadrowej”.