Starość nie radość? Od nas zależy, jak brzmi odpowiedź
Co zrobić, by dojrzałe lata nie mijały nam w smutku i przygnębieniu.
Wyniki badań dowodzą, że osoby starsze znacznie gorzej niż młodsze oceniają swoje życie, wskazując głównie na jego niedostatki. Sprzyjają temu stereotypy dotyczące starości i osób starszych. Nadal normą jest postrzeganie starości głównie jako okresu, w którym następuje spadek sprawności fizycznej i pogorszenie stanu zdrowia. Stereotypowy jest również wizerunek osoby starszej, postrzeganej jako schorowana, smutna, wycofana z życia, zaniedbana itp. Jakże wymowne i prawdziwe wydają się w tym kontekście bardzo często wypowiadane słowa: „starość nie radość! Trzeba się z tym pogodzić!”
Czy jednak właśnie tak musi wyglądać starość? NIE!
Często nam się wydaje, że nie mamy wpływu na to, co się z nami dzieje, na to jak postrzegamy świat i jak myślimy o sobie i innych – jak myślimy o życiu. Nic bardziej mylnego. To wcale nie jest tak, że tacy się urodziliśmy i tacy umrzemy, choć często słyszy się to od osób starszych. Mamy wpływ na to, co i jak myślimy i na to, co się z nami dzieje. Innymi słowy: mamy wpływ na swoje życie. Trzeba natomiast mieć tego świadomość. Z pewnością pomoże w tym wiedza na temat roli emocji w życiu i w naszych nawykach myślenia. A wszystko po to, aby poprawić jakość swojego życia w okresie późnej dorosłości. Chodzi o to, aby w jesieni naszego życia dostrzegać to, co dobre, piękne i koncentrować się nad tym, co pomaga, a nie co przeszkadza.
Jak nie dać się przygnębieniu, czyli o roli emocji w życiu
Z racji wielu trudności, dolegliwości, chorób, z którymi zmagają się osoby starsze, często odczuwają one smutek. Doświadczają też często samotności i poczucia osamotnienia. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji nie mają ochoty na aktywność, podejmowanie działań na rzecz rozwoju, miłe spędzanie czasu i niekiedy całkowicie wycofują się z życia i zamykają w domu. Niestety, ludzie często nie mają świadomości, że w sensie psychicznym robią sobie krzywdę, ponieważ „uprawiają” wówczas coś, co potocznie nazywa się nakręcaniem czy też czarnowidztwem. Czy to pomaga? Raczej nie. Nie zdajemy sobie sprawy, że tak, jak przygnębiające jest dla nas słuchanie przykrych opowieści innych ludzi, tak frustrujące jest użalanie i uskarżanie się nad sobą. Nawet jeśli nie wypowiadamy naszych myśli na głos, to i tak je słyszymy. Co można z tym zrobić? Jak sobie poradzić z wszechobecnym smutkiem? Z pewnością warto uzmysłowić sobie, jaka jest jego rola. Często zdarza się, że nie wiemy, że smutek – tak jak każda inna emocja – ma określone funkcje, ale nie musi być z nami cały czas. A zatem po co jest smutek?
Przede wszystkim smutek jest po to, żeby pokazać nam, że ktoś jest dla nas ważny, że na czymś nam zależy. Smutek może stać się także formą oczyszczenia, refleksji, krytycznego spojrzenia na pewne sprawy. Dlatego nie należy przed nim uciekać, bo i tak nas dogoni, ale nie należy także stale w nim trwać. Warto wprowadzać w swoje życie także radość i to w sposób intencjonalny. Smutkowi towarzyszy nadzieja, czyli wiara w to, że będzie dobrze, że to co złe minie, że zrealizujemy nasze cele, że będzie po prostu lepiej i sobie poradzimy. Starszym ludziom często wydaje się, że w smutku trzeba trwać przez całe życie, jakbyśmy byli na niego skazani. Z tego powodu w codziennym życiu niemalże odruchowo wchodzimy w rolę ofiary i osoby poszkodowanej, przez coś lub przez kogoś. Tyle tylko, że będąc w roli ofiary, nie za wiele możemy zrobić, żeby zmienić swoją sytuację, ponieważ taka postawa cechuje się biernością. Co więcej, zaczynamy wierzyć, że nie mamy prawa do lepszego życia, że musimy się godzić na to, co nas spotyka, że nie można tego zmienić. Tak jest często ze starością i wszystkim tym, co się z nią wiąże.
Osoby starsze żyją często w przeświadczeniu, że muszą znosić wszelkie trudy, dolegliwości, choroby, że muszą po prostu pogodzić się ze starością i ją przetrwać. Można powiedzieć, że zatrzymują się na pewnym etapie zmiany i tam pozostają do końca. Ta zmiana, to oczywiście starość, która zawsze przychodzi za wcześnie, nie w porę, tak trochę niespodziewanie i przynosi ze sobą choroby, dolegliwości, zmartwienia, lęki. Każda zmiana może wprowadzać w życie chaos i niezrozumienie, bo wymaga od człowieka przystosowania do nowej sytuacji, wytworzenia nowych schematów działania. Mózg człowieka jest leniwy, więc reaguje na owe zmiany oporem, który wyraża się poprzez doświadczanie trudnych emocji. Jak wynika jednak z wielu badań, mózg jest niezwykle elastyczny, więc zmiana schematów myślenia i działania jest możliwa. Trzeba jednak do tego dobrej woli i zaangażowania, aby pracować nad tym, na co mamy wpływ.
Zmiany trzeba akceptować
Nie można zatrzymać czasu i nadejścia starości. To, co można zrobić, to zaakceptować i jedno, i drugie, nauczyć się z tym żyć i czerpać z tego satysfakcję w odpowiedni dla siebie sposób. Trzeba zaakceptować zmianę, która wiąże się zarówno ze wstrząsem, gniewem, niekiedy także z załamaniem, ale co najważniejsze – z akceptacją. Nie zawsze jesteśmy w stanie poradzić sobie ze skutkami zmian sami. Potrzeba nam niekiedy do tego innych, ich wsparcia, dobrego słowa, pomocy, bliskości. Korzystajmy z tego, bo wtedy będzie nam łatwiej. Pamiętajmy jednak o tym, że może zdarzyć się tak, że nasi najbliżsi, ci na których tak liczyliśmy, nie będą mogli nam pomóc. Uszanujmy to, bo być może jest do dla nich zbyt ciężkie, być może nie wiedzą też, jak to zrobić. Wielokrotnie zdarza się, że dzieci swoich starzejących się rodziców nie są w stanie okazać im takiej pomocy i takiego wsparcia, jakiego rodzice faktycznie potrzebują, mimo że dzieci starają się robić wszystko, co w ich mocy. Dotyczy to zarówno aspektów typowo zdrowotnych, jak i psychicznych. To, co można zrobić w tej sytuacji, to zwrócić się o pomoc do specjalisty, odpowiedniego lekarza czy psychoterapeuty, psychologa. Osoby posiadające profesjonalną wiedzę w zdecydowanie lepszy sposób mogą pomóc w rozwiązaniu tego typu problemów, a wtedy przechodzenie przez poszczególne fazy zmiany będzie przebiegać łatwiej i szybciej.
Każda zmiana w życiu człowieka, zarówno starość, jak i odejście kogoś bliskiego, choroba, a nawet przeprowadzka czy zmiana lekarza rodzinnego będzie przebiegać zgodnie z pewnym schematem, określonymi fazami. Oczywiście, im bardziej to dla nas dotkliwe, tym dłużej może trwać ten proces. Pamiętajmy jednak, że im szybciej zaakceptujemy nową sytuację, tym lepiej zaczniemy się w niej czuć. Bardziej użyteczne jest bowiem zajmowanie się tym, na co mamy wpływ. A z pewnością mamy wpływ na siebie, na swoje myśli, na emocje, a tym samym na swoje życie, i to bez względu na wiek.
Warto zatem uzmysławiać sobie, że życie po sześćdziesiątce to nie tylko pasmo problemów związanych z upływającymi latami, ale także miłe chwile, te mniej lub bardziej znaczące, ale miłe. Najczęściej nie dostrzegamy tego wszystkiego, co mamy wokół siebie, ciągle oczekując czegoś więcej od życia, od innych ludzi, od siebie. Skoro zawsze jesteśmy przekonani, że czegoś nam brakuje, to rodzi się smutek, a może żal, czasami złość, że nie mamy tego, co chcielibyśmy.