Starosta wstrzymuje budowę wiatraków
Urząd odmówił wydania pozwolenia na budowę kolejnych elektrowni wiatrowych w Drożkowie i Lubanicach.
Firma FW Żary, o wydanie pozwoleń na budowę dziesięciu wiatraków wystąpiła na przełomie marca i kwietnia tego roku. Według jej deklaracji, gotowa jest na postawienie siedmiu. Trzy stanąć miałyby na terenie Drożkowa, cztery zaś w Lubanicach. Postępowanie tradycyjnie już wywołało falę protestów. W odpowiedzi na urzędowe zawiadomienia o planowanej inwestycji do starostwa wpłynęło kilkadziesiąt pism od mieszkańców, którzy przeciwni są budowie farm wiatrowych w ich bezpośrednim sąsiedztwie.
Swoje uwagi do wniosków złożyło też Stowarzyszenie „Eko - Łużyce”. Wytknęło ono inwestorowi szereg nieścisłości w projekcie budowlanym i opisie technicznym. Również załączona do dokumentacji decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia dotyczyła 17 turbin wiatrowych. Tymczasem firma złożyła wniosek na każdą z 10 turbin osobno.
I to właśnie braki formalne zadecydowały o decyzji starostwa.
- Odmawiając wydania pozwolenia na budowę przyjęliśmy częściowo argumentację stowarzyszenia - przyznał Mariusz Myśliwy, naczelnik wydziału budownictwa i ochrony środowiska. - Dalsze losy budowy zależeć będą od wojewody. To tam trafi ewentualne odwołanie inwestora.
Nowa ustawa ukrócić ma rozwój farm wiatrowych w terenie zabudowanym
Zmagania mieszkańców gminy Żary z branżą energetyczną trwają od roku 2013. Ich obawy budzą następstwa budowy farm wiatrowych. Chodzi przede wszystkim o hałas i spadek wartości gruntów.
Jak w piśmie do starosty pisze Stowarzyszenie „Eko - Łużyce”, strategia rozwoju gminy nigdy nie przewidywała budowy infrastruktury przemysłowej, która by zmieniała charakter tutejszego krajobrazu. Dlatego też wiele osób wybrało tę okolicę na miejsce swojego osiedlenia. Bliskość miasta i jednocześnie brak zgiełku charakterystycznego dla aglomeracji stanowiła dotąd o atrakcyjności ich nieruchomości. Pojawienie się turbin zahamowało rozwój budownictwa na terenie gminy. Zainteresowanie nabywców działkami w Lubanicach, Drożkowie, czy Surowej znacznie spadło. Wiele zaczętych domów wystawiono na sprzedaż.
Protestujący bardzo liczą na ustawę, którą 20 maja uchwalił sejm. Na nowo określa ona odległość, jaka dzielić powinna wiatraki od zabudowań mieszkalnych. Dotychczas było to jedynie kilkaset metrów. Już wkrótce może to być nawet dwa kilometry, czyli dziesięciokrotność wysokości masztu. Przepisy czekają jeszcze na akceptację senatu.
- Lobby wiatrakowe jest cierpliwe. Bierze ludzi na przeczekanie - ocenia Krzysztof Kurczab, przedsiębiorca z Drożkowa. - W protesty angażuje się coraz mniej mieszkańców. Większość wierzy, że sprawa została już załatwiona po ich myśli. A tamci i tak dopną swego. A my zostaniemy z niczym. Nawet na podatkach od wiatraków nie skorzystamy.
Autor: Grzegorz Kozakiewicz