Starostów dwóch, czyli walka o tron
We wtorek w Słubicach w pracy pojawiło się dwóch starostów. A przecież stołek jest tylko jeden...
To, co dzieje się w Słubicach, czego cała Polska jest świadkiem, to jedna wielka farsa. Od kilku miesięcy powiat stoi i cierpią na tym tak naprawdę mieszkańcy. Powinno się rozpisać nowe wybory, bo przy tak zróżnicowanej poglądowo radzie powiatu trudno wypracować wspólną wizję rozwoju - uważa Ariel Pawelczyk ze Słubic.
Przypomnijmy. Marcin Jabłoński starostą słubickim został 22 marca. Wtedy to rada powiatu w tajnym głosowaniu podjęła uchwałę o odwołaniu Piotra Łuczyńskiego, dotychczasowego starosty. Przy okazji powołała na jego następcę Jabłońskiego. Miesiąc później wojewoda Władysław Dajczak unieważnił te uchwały oraz dziesięć innych.
Żaden nie chce ustąpić
We wtorek w pracy pojawili się obaj starostowie. Obaj też zażądali prawa do gabinetu. Przedstawili sobie swoje argumenty i oczywiście żaden nie przyznał racji przeciwnikowi. Łuczyński zwołał naczelników, żeby im oznajmić, kto teraz rządzi w starostwie. W ślad za nim poszedł Jabłoński i też oświadczył, że ma władzę. Pracownicy byli tak zdezorientowani, że w końcu nie wiedzieli, kto naprawdę jest ich szefem. - Współczuję im, bo takie zamieszanie nie wnosi nic dobrego - ocenia mieszkaniec Górzycy.
Powiatem rządzi dwóch starostów: Piotr Łuczyński i Marcin Jabłoński
Kiedy Łuczyński po spotkaniu z pracownikami chciał wrócić do biura, zastał drzwi gabinetu zamknięte na klucz. Pojechał na policję. Ta pojawiła się w starostwie, ale po obejrzeniu dokumentów obu stron stwierdziła brak podstaw do interwencji. Dzień zakończył się sesją, na której obecni byli obaj starostowie. Rada powiatu przegłosowała wniesienie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody.
Ludzie się wstydzą, forum wrze
Z zaistniałej sytuacji jedni mieszkańcy się śmieją, drudzy są nią zbulwersowani, a jeszcze innym jest po prostu wstyd. - Nie obchodzi mnie to, który z nich będzie starostą, ale obchodzi mnie to, że wystawiają na pośmiewisko nasze miasto i powiat. Przecież to wstyd na całą Polskę. Nawet w „Teleexpressie” o tym mówili - komentuje Łukasz Dąbrowski ze Słubic.
Na forum internetowym „Gazety Lubuskiej” czytam: „To jakiś kabaret powstał w Słubicach?”, „Pensją po pół się podzielą i będą rządzić razem. Co dwie głowy, to nie jedna”, „Dwóch przyszło, a jest jeden fotel. Trzeba losować za pomocą monety: orzeł lub reszka”.
Kto ma rację?
Jabłoński twierdzi, że ma czas na odwołanie i że rozstrzygnięcie wojewody nie jest prawomocne. Łuczyński uważa, że rozstrzygnięcie wchodzi w życie w trybie natychmiastowym. Jego stanowisko popiera wojewoda Dajczak. - Rozstrzygnięcie jest nieprawomocne do momentu, kiedy sąd to rozstrzygnie, natomiast Marcin Jabłoński myli dwie rzeczy. Sprawa prawomocności to jest jedno, o czym mówi jeden z artykułów ustawy o samorządzie powiatowym. Ale jest inny artykuł, który mówi o wykonalności zarządzenia nadzorczego wojewody.
Ta wykonalność jest natychmiastowa z mocy prawa. Pan Marcin Jabłoński nie jest starostą - przekonywał Dajczak na antenie Radia Zachód. Według wojewody ani Jabłoński, ani obecny zarząd nie mają prawa podejmować żadnych decyzji, ponieważ wiąże się to z problemami dla mieszkańców i powiatu.
- Jako zarządca nieruchomości będę składał wnioski o wydanie pozwolenia na budowę. Kto wyda takie pozwolenie? Który starosta? Które będzie ważne? Jak długo będę teraz na to czekał? - pyta wspomniany Ariel Pawelczyk.
Referendum? A może komisarz?
Zapytani przez nas mieszkańcy twierdzą, że najlepszym wyjściem byłoby rozwiązanie całej rady w drodze referendum (takie zapowiada radny Robert Tomczak) albo przez wprowadzenie nadzoru komisarycznego. - Widać, że nie dojdą do porozumienia. Jedynym wyjściem jest wprowadzenie komisarza - wskazuje Przemysław Sikora ze Słubic.
- Komisarz nie jest dobrym pomysłem. Będzie myślał politycznie, a nie o ludziach powiatu. Wyszło na to, że my nie mamy nic do gadania. Jesteśmy niemym tłem - podsumowuje Urszula Olszowska ze Słubic.
Autor: Renata Hryniewicz