Stelmet BC czyli obrona na europejskim poziomie
Zielonogórzanie rozgromili w słupskiej hali Gryfia Energę Czarnych 70:41. Rozegrali chyba jedno z lepszych wyjazdowych spotkań w historii klubu.
Energa Czarni to poważny rywal. Nawet pomijając to, że są aktualnymi brązowymi medalistami mistrzostw Polski, w Słupsku nikt nie ma łatwo. Tam zawsze jest gorąco, hala obowiązkowo pełna, a publiczność reaguje bardzo żywiołowo. Stąd zapowiadając ten mecz uznaliśmy, że Stelmet BC czeka ciężka przeprawa. Wydawało się, że spotkanie będzie wyrównane, a o zwycięstwie zadecydują niuanse. Raz jeszcze okazało się, że sport jest nieprzewidywalny, a czasem wszelkie prognozy biorą ,,w łeb”. Tak było w niedzielny wieczór, 14 lutego w Słupsku.
Nasz zespół wyszedł na parkiet z wielką energią
Takiej mocnej obrony rywale absolutnie się nie spodziewali. Była to defensywa na europejskim poziomie. Od początku gospodarze byli skutecznie wybijani z rytmu, denerwowali się, nie trafiali. To była woda na młyn naszych. Dość powiedzieć, że w tym meczu miejscowi ani razu nie prowadzili, dali się zdołować i dosłownie wbić w parkiet. Nie pamiętam aby w ostatnich latach w spotkaniu zespołów z czołówki jedna ekipa tak wyraźnie dominowała nad drugą.
Tę przepaść obrazują statystyki
Mieliśmy 52 proc. celności rzutów z gry (26 trafień na 50 prób), Enerega Czarni zaledwie 26,9 (14/52). Za dwa mieliśmy aż 60,6 proc. (20/33), a gospodarze 45,8 (11/24). Za trzy Stelmet osiągnął 35.3 proc. (6/17), a Energa Czarni zaledwie 10,7 (3/28). Z osobistymi oba zespoły miały problemy. Stelmet na 21 próby trafił tylko 12 razy (57,1 proc), Energa Czarni rzucali 20 razy a tylko połowę trafili (50 proc.) Niespodziewanie w tym elemencie zły dzień miał Nemanja Djurisić, który osiem razy próbował, a tylko trzykrotnie zdobywał punkty (37, 5 proc.). Adam Hrycaniuk też pod tym względem wypadł nie najlepiej - 25 proc. (1/4). Na szczęcie ta niedyspozycja naszych wysokich nie miała najmniejszego wpływu na lowy meczu. W zbiórkach było podobnie bo wygraliśmy je 31:29. Mieliśmy więcej asyst (12, przy 9 rywali). Mieliśmy też mniej strat (16:20).
Indywidualnie nie było w szeregach zielonogórzan zawodnika, który pobiłby jakieś rekordy punktowe, ale trafiali prawie wszyscy, a każdy wchodzący z ławki koszykarz coś od siebie dokładał.
W ekipie gospodarzy trudno kogokolwiek wyróżnić. Ten mecz zapowiadano jako pojedynek rozgrywających, Amerykaniana Jerela Blessigame’a i Łukasza Koszarka. Zdecydowanie lepszym okazał się kapitan Stelmetu BC.
- To była prawdziwa katastrofa dla naszej drużyny - ocenił, cytowany na stronie słupskiego klubu, szkoleniowiec gospodarzy Donaldas Kairys - Podeszliśmy do meczu bardzo zdenerwowani, staraliśmy się być agresywni, ale graliśmy nerwowo i oddaliśmy kilka niepotrzebnych rzutów. W pewnym momencie już pierwszej kwarty odczuliśmy zmęczenie, nie dysponowaliśmy tak szeroką rotacją jak Stelmet. Te dwa elementy: nerwowość i szybko malejąca energia, zdeterminowały niekorzystny początek, którego efekty było widać przez cały mecz - mówił po meczu Donaldas Kairys.
- Wiedzieliśmy, że w Słupsku gra się ciężko, bo Energa Czarni posiadają szóstego zawodnika w postaci kibiców. Zagraliśmy jednak bardzo dobry mecz, gratuluję moim asystentom, którzy wykonali znakomitą pracę i świetnie mieliśmy rozpracowanego przeciwnika. Dziękuję także wszystkim zawodnikom za pełną koncentrację przez 40 minut. Czarnym życzę wszystkiego najlepszego, to super drużyna, a ten wynik nic nie znaczy - pocieszał miejscowych trener Stelmetu BC Saso Filipovski.
Teraz zielonogórzanie mogą spokojnie przez kilka dni potrenować
W najbliższy weekend liga ma przerwę, bo w Dąbrowie Górniczej będzie finałowy turniej Pucharu Polski. Stelmet broni trofeum i w piątkowym ćwierćfinale zmierzy się z Asseco Gdynia. Do tematu wrócimy.