Stelmet BC Zielona Góra nie dał szans Rosie Radom

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Andrzej Flügel

Stelmet BC Zielona Góra nie dał szans Rosie Radom

Andrzej Flügel

Po wielkiej nerwówce i dwóch czwartkowych dogrywkach Stelmet BC Zielona Góra postanowił nie pozostawić żadnych wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. Tak zrobił.

Zielonogórzanie przystąpili do tego pojedynku z mocną obroną. ,,Trzymali” deskę, nie pozwalali Rosie na spokojne rozgrywanie piłki, naciskali. Rywale niewiele mogli zdziałać. W sumie, poza chwilowym prowadzeniem, zaraz na początku, po rzucie Roberta Witki, goście nie byli w stanie zbliżyć się na tyle by sukces zielonogórzan mógł być zagrożony. Owszem, Rosa po chwili stanęła mocniej i zdobywanie punktów nie przychodziło nam tak łatwo, ale to był zupełnie inny mecz od pierwszego. W końcówce inauguracyjnej kwarty i do połowy drugiej ręce same składały się do oklasków. Swoboda z jaką uciekaliśmy zespołowi numer dwa w kraju, mocna obrona, celność i determinacja.

To był basket na wysokim poziomie. Coś takiego aż chce się oglądać.

W 15 min, po rzucie Łukasza Koszarka było już 33:10. W tym momencie coś się posypało. Gra w ataku straciła na płynności. Jeśli mieliśmy dobrą akcję to obarczoną błędem albo faulem w ataku, to znów nadepnięciem na linię, albo krokami. Rosa zaczęła więc odrabiać straty. W efekcie zespoły schodziły na przerwę tylko przy 12-punktowym prowadzeniu Stelmetu 37:25. Trener Saso Flipovski wściekły udawał się zespołem do szatni i było jasne, że za ostatnie pięć minut nie pochwali swoich graczy. Rzeczywiście goście wygrali ten fragment 15:4 i biorąc pod uwagę, to jak potrafi walczyć Rosa, w złych scenariuszach, można było spodziewać się ewentualnych problemów w drugiej połowie.

Na szczęście zespół po przerwie zapomniał o tej pięciominutowej dekoncentracji. Zaczęliśmy szybkimi akcjami Koszarka, Nemanji Djuriscicia i Mateusza Ponitki. W 26 min było 45:31, a w 29 min. po akcji Karola Gruszeckiego już 52:33. Stało się jasne, że o ile Stelmet nie zaliczy jakiejś nagłej zapaści, nic złego stać się mu już nie może.

Tak było. W czwartej kwarcie spokojnie utrzymywaliśmy przewagę. Wprawdzie kilku zawodników było zagrożonych opuszczeniem parkietu, mając na koncie cztery faule, to jednak w tym meczu nie miało to znaczenia. Rosa walczyła, próbowała, zmniejszała różnicę. Nie miała jednak szans by zrobić kolejny krok. Na trzy minuty przed końcem trener Wojciech Kamiński wpuścił na parkiet rezerwowego Jakuba Schenka. To był dla zielonogórzan czytelny sygnał, że Rosa nie widzi już najmniejszych szans na sukces. Po chwili to samo zrobił szkoleniowiec zielonogórzan, desygnując do gry Kamila Zywerta i Jakuba Dera. Dla tych młodych zawodników występ w finale z pewnością był sporym przeżyciem.

Końcówka to już była feta na cześć zwycięzców. Ostatnie punkty dla Stelmetu zdobył Dee Bost pieczętując swoją dobrą grę w drugim finałowym meczu. Stelmet był wyraźnie lepszy. Zielonogórzanie bardzo dobrze bronili, a różnica w zbiórkach 47:22 mówi sama za siebie. Byli też skuteczniejsi. Słowem, pokazali klasę i chyba przekonali niedowiarków, że wprawdzie mogą mieć słabsze momenty, tak jak w czwartek, to jednak są faworytem w starciu z Rosą, której do mistrzów jeszcze trochę brakuje. Do tematu sobotniego meczu jeszcze wrócimy. Teraz rywalizacja przenosi się do Radomia, gdzie jutro o godz. 20.00 zacznie się mecz numer trzy.

Stelmet BC Zielona Góra - Rosa Radom 70:51 (20:9, 17:16, 18:12, 15:14) - stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 2:0.


Stelmet BC:
Koszarek 12 (2), Ponitka 10 , Moldoveanu 6 (2), Borovnjak 6, Zamojski 0 oraz: Bost 15 (2), Hrycaniuk 9, Gruszecki 8 (2), Djurisić 4, Zywert i Der po 0.

Rosa: Sokołowski 13 (1), Witka 8 (1), Thomas 6 (2), Harris 5 (1), Adams 0 oraz: Szymkiewicz 9 (1), Zajcew 4 (1), Hajrić, Schenk i Jeszke po 2, Bonarek 0

Sędziowali: Piotr Pastusiak (Szczecin), Dariusz Zapolski (Elbląg), Łukasz Andrzejewski (Gorzów).
Widzów: 4.722.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.