Stelmet nie dał szans rywalom
Świetnie zaczął 2016 rok Stelmet: dwa pewne zwycięstwa w ekstraklasie i inauguracyjne w Pucharze Europy. I jeszcze rekord wygranych.
Rzeczywiście zwyciężyć w 30 kolejnych ligowych spotkań u siebie to rzecz rzadko spotykana w naszych ligach. Przed meczem z MKS-em Dąbrowa Górnicza mieliśmy 29 wygranych i wszyscy czekali na trzydziestą. Owszem, były pewne obawy przed rywalem, który po zmianie trenera chwycił drugi oddech, ale okazało się, że Stelmet walczący na swoim normalnym poziomie, bez specjalnych fajerwerków, ale też bez jakiegoś tąpnięcia, jest po prostu za silny na polską ligę. Wygraliśmy 93:77. To prawda, że MKS, kiedy w zespół wmontują się dwaj nowi chorwaccy gracze, wróci na parkiet Jakub Dłoniak, a Eric Williams będzie wolny od urazów (w sobotę niemal cały czas utykał, a i tak spędził na parkiecie 17 minut) może być znacznie groźniejszy i powalczyć z mocniejszymi rywalami. Jednak na Stelmet, to ciągle jest za mało.
Nasze pewne, spokojne zwycięstwo obrazują statystyki
Mieliśmy 53,3 proc. celności rzutów z gry (32 na 60 prób), MKS - 43,9 proc. (25/57). Za dwa mieliśmy 65,6 proc. (21/32), rywal 55,0 (22/40), za trzy Stelmet 39,3 proc. (11/28), a MKS tylko proc. 17,6 (3/17). Różnica była najbardziej wyraźna jeśli chodzi o asysty. Mieliśmy ich aż 29, przy 18 gości. Wygraliśmy też zbiórki 34:30. Co ciekawe, mniej strat zaliczyli goście z Dąbrowy Górniczej bo 12, przy 13 naszych.
A jak ten mecz ocenili trenerzy i zawodnicy
- Gratuluję zwycięstwa rywalom - powiedział trener MKS-u Drażen Anzulović. - Nie pokazaliśmy dziś w Zielonej Górze zbyt wiele. Może to moja wina bo nastawiałem zespół na walkę z bardzo dobrą ekipą. Stąd powstał zbyt duży respekt przed rywalem. Nie graliśmy dobrze w obronie, nie istnieliśmy w ataku. Bez tych dwóch elementów, a także energii, której dzisiaj nie było, nie można liczyć na dobry wynik. Przed nami wiele wyzwań i mam nadzieję, że spiszemy się lepiej. Raz jeszcze gratuję Stelmetowi dobrej gry nami,
Saso Filipovski: - To był dobry mecz w naszym wykonaniu, walczyliśmy skoncentrowani przez 40 minut. MKS pokazał czemu ostatnio zwycięża. Ten zespół ma dobrego trenera i doświadczonego rozgrywającego. Dzisiaj dzieliliśmy się piłką, także minutami na boisku. Dziękuję kibicom za tradycyjne wsparcie. Jestem zadowolony, bo zespół zagrał tak jak chciałem.
Piotr Pamuła: - Zagraliśmy słabo, bez energii, po prostu ,,bezjajecznie”. Podeszliśmy do tego meczu ze zbyt dużym respektem, za bardzo bojaźliwie. W starciu z mistrzem Polski zespołem walczących w europejskich pucharach, przy takiej postawie nie mieliśmy szans, zresztą rywale widząc co prezentujemy skrzętnie to wykorzystali. Tak grać nie możemy. Gratuluję Stelmetowi i będę za niego trzymać kciuki w Pucharze Europy.
Karol Gruszecki: - To był niezły mecz w naszym wykonaniu. Wpadały nam rzuty, w obronie też było prawie wszystko jak trzeba. Praca na treningach przynosi efekty. Teraz musimy się przygotować na kolejne wyzwania.
Zielonogórzanie nie mają chwili wytchnienia
Już w środę, 13 stycznia w drugim meczu drugiej fazy Pucharu Europy grają z włoskim Umana Reyer Venezia, a w sobotę mają trudny wyjazdowy pojedynek w Koszalinie z AZS-em. Do tematu tych spotkań wrócimy. W ostatnich niedzielnych meczach ekstraklasy Siarka Tarnobrzeg przegrała z Asseco Gdynia 78:80, a Polski Cukier Toruń uległ Rosie Radom 62:76.