Stelmet prowadzi spokojnie i pewnie
Stelmet BC zrobił to co miał zrobić. Po dwóch meczach u siebie prowadzi już z Polpharmą 2:0. Jutro trzeci mecz w Starogardzie Gd.
Stelmet BC Zielona Góra - Polpharma Starogard Gd. 95:80 (23:20, 24:20, 22:10, 26:30)
Stelmet BC: Djurisić 15, Moore 14 (1), Dragicević 12, Kelati 7 (2), Koszarek 0 oraz: Florence 11, Gruszecki 11 (2), Matczak 8 (1), Zamojski 7 (2), Hrycaniuk 6, Mokros 4, Der 0.
Polpharma: Sajus 12, Paliukenas 11 (3), Flieger 9, Diduszko 8 (1), Davis 6 oraz: Miles 15 (2), Schenk 13, Mirković 6, Kamiński i Długosz po 0.
Sędziowali: Tomasz Trawicki, Tomasz Jankowski (obaj Szczecin), Cezary Nowicki (Bydgoszcz).
Widzów: 2.353
Najważniejsza wiadomość to taka, że zielonogórzanie wykorzystali atut własnej hali i bez problemu drugi raz pokonali rywala. W niedzielny wieczór tylko ponad 2.300 widzów (najmniej w tym sezonie) przyszło do hali CRS-u. Być może sprawiła to późna para (godz. 20.30) początku meczu narzucona przez telewizję. Ci, którzy przyszli nie zostali uraczeni specjalnie ciekawym widowiskiem. Polpharma zaczęła tym razem aktywniej i mocniej. Lepiej prezentowali się center Martynus Sajus i ob aj Amerykanie. Gospodarze zaczęli jakby zwycięstwo mieli już zaklepane. Stąd rywale wygrywali 7:2 i 12:6. Potem nasi opanowali sytuację i w 8 min, po rzucie Armaniego Moore’a pierwszy raz wygrywaliśmy 16:15.
Od tego momentu emocje się skończyły. Polpharma jeszcze próbowała, ale z minuty na minutę traciła siły i motywację. Ponieważ Stelmet niezbyt ostro naciskał, do przerwy wynik oscylował wokół dziesięciu punktów naszej przewagi.
W trzeciej kwarcie Stelmet postanowił przerwać nudę. Gospodarze wreszcie mocniej nacisnęli. Zaczęli trafiać, a goście byli kompletnie bezradni. Wynik tej kwartu 22:10 mówi sam za siebie. Potem zaczął się, jak niektórzy kibice żartowali, streetball.
Oba zespoły nie przejmowały się obroną, popełniały wiele prostych błędów. Do tego doszły pomyłki sędziów, którzy dziwnie interpretowali niektóre wydarzenia na parkiecie. Ponieważ przewaga Stelmetu była w tym momencie bardzo wysoka, nikt się tym nie przejmował. - Gratuluje zespołowi powiedział trener Artur Gronek. - Uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Każdy dał z siebie sporo energii i dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Z tego wynika 28 asyst i 56 punktów w strefie podkoszowej. Myślę, że oprócz rzutów wolnych egzekucja i w obronie i w ataku była na dobrym poziomie. Najważniejsze teraz żebyśmy już myśleli o trzecim meczu, ten już jest za nami. Trener pytany czemu tak mało (ponad sześć minut) grał Filip Matczak powiedział - Taka była moja decyzja. Filip zagrał mniej niż Przemek Zamojski, Thomas Kelati i Karol Gruszecki. Gdyby grał więcej, któryś z nich miałby mniej minut...
Statystycznie, co nic dziwnego, Stelmet wyglądał znacznie lepiej. Zielonogórzanie mieli 60,3 proc. celności rzutów z gry (38 celnych na 63 próby). Polpharma miała zaledwie 37,3 proc. (25/67). Za trzy też wyglądaliśmy znacznie lepiej. Mieliśmy 38,1 proc. (8/21), goście 20,7 proc. (6/29). Za dwa było podobnie. Gospodarze aż 71,4 proc. (30/42), rywale 50 proc. (19/38). Fatalnie wypadliśmy z wolnych. Trafiliśmy zaledwie 11 rzutów na 25 (44 proc.) podczas gdy Polpharma miała 82,8 proc. (24/29). Oczywiście w tym meczu nie miało to żadnego znaczenia, ale w bardziej wyrównanym może mieć i to bardzo duże. Wygraliśmy nieznacznie zbiórki 37:34. Znów, podobnie jak w meczu piątkowym co dziwne pozwoliliśmy słabszemu rywalowi zebrać aż 18 piłek na atakowanej desce. To też musi trochę niepokoić. Mieliśmy aż 28 asyst, przy zaledwie 12 gości. Strat było równo, bo oba zespoły zaliczył ich po 18.
Tak więc dwa pierwsze mecze zakończyły się planowymi pewnymi zwycięstwami. Jutro trzecie spotkanie w Starogardzie Gdańskim. Do tematu wrócimy.