Stelmet wreszcie pokazał klasę
Stelmet BC postawił pieczęć w półfinale i w pięknym stylu pokonał Stal Ostrów Wlkp. 95:71. Teraz nasz zespół czeka walka o złoto.
Opinie kibiców po tym meczu są jednoznaczne. Fani mówią, że właśnie tak walczący zespół chcą oglądać. Takiej ekipie są w stanie wybaczyć jakieś potknięcia czy słabsze momenty. Z drugiej strony dopiero przysłowiowy ,,nóż na gardle” i ogromna stawka meczu, sprawiła, że w hali CRS pojawiło się 4.700 widzów, odliczając 500 sympatyków Stali daje to całkiem ładną liczbę zielonogórzan zainteresowanych meczem Stelmetu. Tyle, że wcześniej też przecież w półfinale, tych kibiców było o dwa tysiące mniej.
Fani mają rację. Wreszcie mieliśmy poczucie, że oglądamy zespół, który ma przed sobą cel i chce go zrealizować. To, że Stelmet ma mocną ekipę wiedzieliśmy od dawna, ale często brakowało jej tego błysku, wzajemnej mobilizacji i ognia w oczach. Teraz to wszystko było. Tym bardziej poniedziałkowy mecz mógł się podobać i nikt po wyjściu z hali nie mógł narzekać. Świetnie spisał się Adam Hrycaniuk. Zawodnik, przez niektórych już skreślony jako gracz będący na równi pochyłej, pokazał klasę. Bił się na deskach, wyrywał rywalom piłki, trafiał. Sam fakt wykonywania aż 12 rzutów osobistych (dziewięć wykorzystał) pokazuje jaką wielką robotę wykonał. Takiego Adama Hrycaniuka chcemy oglądać jak najczęściej. Podobał się Armani Moore i James Florence.
Pozostali też robili swoje. Wynik końcowy może być nieco mylący, bo przez trzy kwarty przewaga Stelmetu oscylowała wokół kilku punktów, a czwartą zaczęliśmy przy stanie zaledwie 68:65. Jednak akurat w tym meczu czuło się, że mimo iż rywal jest mocny i równie ambitny, to raczej nie może nam się stać tego wieczoru krzywda i ten mecz wygramy. I tak było!
- Gratulacje dla obu zespołów za całą serię - powiedział Artur Gronek - Myślę, że kibicom mogło to się podobać. Moi zawodnicy wyszli dziś z super energią. Egzekwowaliśmy wszystko to, co sobie wcześniej założyliśmy. Cieszę się, że cały zespół przyłożył się do tego i jesteśmy w finale. Czy widziałem napis jaki wywiesili kibice ,,Trenera trzeba szanować, grać nie dyskutować”? Tak. Powiem tyle, że moi zawodnicy to profesjonaliści i wiedzą co mają robić i jak podchodzić do obowiązków, ale ten napis mnie ujął.
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu - dodał Łukasz Koszarek. - Wiedzieliśmy, że w końcu nasz nacisk przyniesie efekt. Mimo iż przez trzy kwarty ten mecz wyglądał trochę tak, że graliśmy falami, to nasze mocne ciosy w ostatniej kwarcie dały efekt. No i atmosfera jakiej dawno tu nie było. Dziękujemy kibicom. Ponieśli nas, dodali wielkiej energii i mam nadzieję, że tak będzie w czwartek. Co do tego napisu od kibiców, to szkoda, że był tylko po polsku... Jednak udowodniliśmy, że jesteśmy drużyną, że nie tylko gra pierwsza piątka co dziś było widoczne. Zresztą pokazaliśmy że jesteśmy zespołem i mamy charakter.
Tyle trener i kapitan. Dodajmy, że Stelmet dzięki temu jak rozjechał Stal w czwartej kwarcie miał znacznie lepsze statystki. Celność z gry mieliśmy na poziomie 55 proc. (33/60) podczas gdy Stal 41,5 proc. (27/65). W zbiórkach było 37:29, asystach 25:18. Indywidulanie też wyglądaliśmy znacznie lepiej. Przemysław Zamojski miał stuprocentową skuteczność (pieć razy rzucał (w tym trzykrotnie zza linii 6,75) i tyle razy trafił!. Vladimir Dragicević miał 66,7 proc. (4/6), a Armanii Moore 64,3 proc. (9/14).
Trudne półfinały ze Stalą to już historia. Teraz zielono¬górzan czekają najważniejsze mecze w sezonie, czyli finały z Polskim Cukrem Toruń