Stephane Antiga w Rzeszowie stworzył swojej rodzinie dom. "Czujemy się tu świetnie"
Stephane Antiga spędził święta w Paryżu u rodziców swoich i żony. Sylwestra zaś w swoim mieszkaniu w Rzeszowie z najbliższą rodziną. Stolica Podkarpacia przypadła mu to gustu. W żadnym z miast, w których dotychczas mieszkał, nie było tylu kibiców siatkówki.
Cieszę się, że mogliśmy spędzić kilka dni we Francji. Wstawałem rano i szedłem prosto do piekarni po świeżego croisanta lub bagietkę. Uwielbiam je, a w Paryżu są jedyne w swoim rodzaju - mówi Stephane Antiga, były selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy, a obecnie trener siatkarek Developresu Rzeszów.
To jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludzi związanych z siatkówką w Polsce. Choć jest Francuzem, mocno już zżył się z naszym krajem. Bardzo dobrze mówi po polsku i jest bardzo popularny wśród kibiców siatkówki. Zapytany, co go najbardziej, jako Francuza, zaskakuje w Polakach, odpowiada:
- Tyle już mieszkam w Polsce, że raczej muszę zastanawiać się, jacy są Francuzi. Teraz dla mnie to Polacy są „normalni”. Pracuję z Polakami i mam ich za sąsiadów. Dziś to Francja jest dla mnie trochę „inna” - mówi.
Sukces gonił sukces
Do Polski trafił w 2007 roku, kiedy został zawodnikiem Skry Bełchatów. Grał w Bełchatowie (z przerwą na występy w Delekcie Bydgoszcz) pięć sezonów i za każdym razem sięgał po tytuł mistrza Polski. Karierę zawodniczą zakończył w 2014 roku. Jeszcze w trakcie sezonu, gdy występował w Skrze, podpisano z nim umowę na poprowadzenie jako trener reprezentacji Polski.
Oprócz sukcesów w Polsce z powodzeniem grał w lidze francuskiej (Paris UC i Paris Volley), włoskiej (Bre Banca Lannutti Cuneo) i hiszpańskiej (CV Partol). Praktycznie za każdym razem, gdzie trafiał, tam był złoty medal. W kadrze narodowej Francji zagrał ponad trzysta spotkań. Sięgnął z nią po brąz mistrzostw świata i dwa razy był wicemistrzem Europy.
Największą sławę przyniósł mu jednak złoty medal z reprezentacją Polski na mistrzostwach świata rozgrywanych w naszym kraju. Gdy Polska pokonała w finale w Katowicach Brazylię 3:1, stał się niemal bohaterem narodowym. Kilku kluczowych graczy reprezentacji po tym turnieju zakończyło karierę.
Gdy dwa lata później Polska z nieudanych igrzysk olimpijskich w Rio wróciła z niczym, rozwiązano z nim umowę. Potem był trenerem reprezentacji Kanady (brązowy medal Ligi Światowej) i Onico Warszawa (wicemistrzostwo Polski).
Gdy latem 2019 Developres Rzeszów ogłosił zatrudnienie Antigi w drużynie żeńskiej, było to jedno z największych zaskoczeń ubiegłego roku w polskiej siatkówce.
Wesołe i szybkie negocjacje
Jak Antiga znalazł się w Rzeszowie?
- Kiedy Bartek Dąbrowski (II trener Developresu Rzeszów - przyp. red.) poprosił mnie o zatrudnienie trenera, który będzie dla niego mentorem, to ja znałem tylko dwa nazwiska i jednym z nich był właśnie Stephane Antiga - wspomina Marek Pieniążek, wiceprezes KS Developres Rzeszów. - Niektórzy śmiali się ze mnie, że wpadłem na taki pomysł. Postanowiłem im utrzeć nosa i poprosiłem prezesa Walasa, żeby pozwolił mi zatrudnić trenera Antigę. Prezes zgodził się. Powiedział: rób, co chcesz. Zadzwoniłem do niego. Stephane podszedł do tematu bardzo profesjonalnie. Umówił się na drugi telefon i zaproponował, abyśmy porozmawiali o szczegółach. To były bardzo wesołe i szybkie negocjacje. Nie spodziewałem się, że tak się to uda załatwić. Wydaje mi się, że Rzeszów, jako miasto, spełniał oczekiwania jego i jego rodziny. To był klucz do sukcesu.
Rzeszów? Jest świetnie
- Znałem trochę Rzeszów, zanim tu trafiłem - mówi Antiga. - Przyjeżdżałem tu wiele razy, jako zawodnik Skry czy z Bydgoszczą, Warszawą, jako trener reprezentacji Polski. Czy mi się podoba? Korki straszne. W sumie to do hali nie mam tak daleko, ale bardzo długo stoi się w korkach. Choć ostatnio były takie dni, że nie było całkowicie ruchu w mieście i docierałem do hali czy na siłownię w kilka minut. Poza tym jest świetnie. Fajne restauracje, Rynek, piękne galerie. Może nie codziennie, ale dwa razy w tygodniu uwielbiam wyjść z żoną lub przyjaciółmi na miasto. Warto. Wszędzie mamy blisko. Dzieci lubią konie, więc jeździmy do Leśnej Woli. One mogą jeździć, a my z żoną spacerujemy po lesie. Lubimy jeździć też na basen, do spa. Trochę małe jest lotnisko, ale dla mnie ważne, że jest połączenie z Warszawą. Jak trzeba gdzieś dalej lecieć, to do Krakowa też nie jest daleko.
W najbliższym czasie rodzina Antigów zamierza wybrać się w Bieszczady.
- Poza jednym dniem spędzonym w Arłamowie nie byliśmy jeszcze w Bieszczadach, a przecież mamy blisko. Chcemy pojechać na nieco dłużej - mówi Stephane.
Gdy idzie z rodziną lub znajomymi na miasto, za cel obiera sobie włoskie i hiszpańskie restauracje.
- Nie szukam specjalnie francuskiego jedzenia - mówi. - Lubię inne kuchnie, polską też. Jeśli nawet mam w pobliżu francuskie restauracje, to jednak nie są takie, jak we Francji i nie warto za wszelką cenę tam chodzić. W Rzeszowie nie miałem jeszcze okazji być w dobrej francuskiej restauracji. Nie wiem, czy taka jest.
Miasto sportu i siatkówki
- Czy tęsknię za Francją? - zastanawia się Stephane. - Nieszczególnie. Mam tam rodzinę, kilku przyjaciół i nic poza tym. W Polsce też nie szukam na siłę Francuzów. Lubię poznawać nowych ludzi, ale to nie muszą być Francuzi. Oczywiście, fajnie jest, jak się kogoś spotka. W Rzeszowie spotkałem Nicolasa Marechala, jest też Nicholas Hoag z Kanady, grają w Asseco Resovii. Znam ich od dawna. Z tatą Hoaga, Glennem, graliśmy w siatkówkę, wtedy poznałem małego Nico, który wówczas miał osiem lat. Potem miałem okazję z nim pracować, gdy byłem trenerem w reprezentacji Kanady.
Antiga zaznacza, że po raz pierwszy trafił do miasta, w którym ludzie tak mocno interesują się siatkówką.
- Rzeszów to miasto sportu i siatkówki. Dużo ludzi zna siatkarzy. Gdy mnie rozpoznają, uśmiechają się, pojawia się jakiś sympatyczny gest, czasem kilka słów, prośba o zdjęcie. Jest bardzo fajnie - mówi.
Święta Bożego Narodzenia Antigowie spędzili we Francji. Tuż przed świętami jego drużyna grała, w ramach europejskiego Pucharu CEV, z francuską Miluzą.
- Stamtąd pojechałem prosto do moich rodziców do Paryża - opowiada. - Żona z dziećmi do nas dojechali. Moi rodzice przeprowadzają się teraz do innego miasta, to przy okazji pomogłem im trochę z przewożeniem rzeczy. Nie było zbyt wiele czasu, żeby się pobawić w Paryżu, ale najważniejsze, że byłem z rodziną.
W dalszej części przeczytasz:
- jaka polska potrawa wigilijna najbardziej przypadła Stephane'owi do gustu
- czym zajmuje się w Rzeszowie jego żona
- jak z językami obcymi radzi sobie Stephane i jego dzieci
- od jakiej dyscypliny Stephane zaczynał sportową karierę
- jakie są inne jego pasje
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień