Stolica Polski (południowej) 2050: Kraków? Katowice? Krakowice?! Między Gliwicami a Niepołomicami leży najlepiej rokujący obszar Europy
Czteromilionowa metropolia rozciągnięta od Niepołomic po Gliwice, większa i bogatsza od warszawskiej, górująca nad Wiedniem, Pragą, Budapesztem i Bratysławą. Robocza nazwa: Krakowice. Czy położone tak blisko siebie i pozrastane już w wielu miejscach i aspektach stolice Górnego Śląska i Małopolski z tętniącymi życiem okolicami powinny ze sobą konkurować czy też przeciwnie – wspólnie tworzyć ludnościową i gospodarczą potęgę, o jakiej nie śniło się nikomu w tej części Europy?
W serwisach społecznościowych można znaleźć filmiki szaleńców dowodzących, że przejechali (nocą) trasę z Alei Mickiewicza w Krakowie do Placu Wolności w Katowicach (mijając po drodze dwie autostradowe bramki – w Mysłowicach i Krakowie) w… pół godziny. Tak naprawdę, jeśli nie ma korków, można ją pokonać w ok. 50 minut, nie łamiąc przepisów.
We wrześniu pandemicznego 2020 r., podczas obrad sejmowej Komisji Infrastruktury, Ireneusz Merchel, prezes odpowiedzialnej za krajową infrastrukturę kolejową państwowej spółki PKP PLK, zapowiedział, za na koniec 2021 r. czas przejazdu pociągiem z centrum Krakowa do centrum Katowic skróci się do… 45 minut. Dzisiaj w godzinach szczytu dłużej jedzie się z Krakowa do Liszek czy Kryspinowa, które w ostatnich latach stały się de facto przedmieściami stolicy Małopolski. Podobnie zresztą, jak Rząska i Zabierzów, aż po Rudawę, a może nawet Tenczynek i Krzeszowice.
Z Katowic na lotnisko Katowice-Pyrzowice jest 39 km i trasę tę pokonać można w ok. 40 minut. Identyczna odległość dzieli Katowice od małopolskiej Trzebini – ale dzięki autostradzie pokonuje się ją szybciej. Z Katowic do Krakowa jest z kolei zaledwie 78 kilometrów – to zdecydowanie najmniejsza odległość między polskimi metropoliami, rozmieszczonymi – poza tym jednym wyjątkiem - równomiernie na terenie całego kraju (gdy w większości niefederalnych państw Europy życie koncentruje się w stolicy i wokół niej). Co więcej, jeśli za miasto graniczne konurbacji górnośląskiej uznać Jaworzno (skąd można dojechać miejskim autobusem zarówno do Katowic, jak i małopolskiego Chrzanowa), to do stolicy Małopolski zostaje marne 57 km. Czyli dokładnie tyle, ile z Jaworzna do Gliwic…
Można zatem rzec, że trasy mamy opanowane i czasy przejazdu nie stanową dziś problemu. W dodatku tereny wzdłuż A-4 stale się urbanizują i w naturalny sposób zbliżają nas do siebie. Ale – po pierwsze – czy my jesteśmy na większe zbliżenie gotowi? I po – drugie – jak miałoby ono wyglądać w praktyce? Na zacieśnieniu współpracy dwóch niezależnych organizmów administracyjnych, czy na utworzeniu wspólnego z jakiś centrum administracyjnym, dajmy na to, w… Jaworznie – które leży wprawdzie na skraju Wyżyny Śląskiej, ale było przez lata głównym miastem Zagłębia Krakowskiego?
Lajkonik, Wawel, Rawa Blues
30 lat temu, gdy po upadku PRL rodziła się wolna Polska, na zamieszkanym przez 4 miliony ludzi Górnym Śląsku pracowało 400 tys. górników, a węgiel był głównym polskim towarem – w kraju i eksporcie. W Katowicach i w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od nich fedrowało 60 kopalń, w samym centrum działała od 1823 roku KWK „Katowice” (do 1936 r. „Ferdynand”, w latach 1953–1956 - „Stalinogród”). Do 1999 r., kiedy ją zamknięto, wydobyła 120 mln ton węgla, czyli mniej więcej dwa razy tyle, ile cała Polska zużywa dziś w rok. Co oznaczało gigantyczną dziurę pod ziemią i komplikacje na powierzchni.
U progu XXI wieku na kopalnianej hałdzie za katowickim Spodkiem (zaprojektowanym przez warszawiaków) powstał półdziki, pełen dziur i wertepów, parking (?), z którego odjeżdżały autokary z polskimi turystami wybierającymi się na narty do Austrii i Włoch. Siedziało w nich wielu krakowian – dzięki niższej śląskiej cenie gotowi byli ruszyć w wielki świat z „czarnego zapupia” zamiast spod Wawelu.
W latach 90. napływający do Polski menedżerowie zachodnich korporacji notorycznie łączyli pracę na Śląsku (bo tam była) z mieszkaniem w Krakowie (bo ładny, prestiżowy i pełen uciech). Weterani tego rozwiązania wspominają, że kiedy na początku lat 90. zdarzało się im rozegrać mecze piłkarskie w centrum Katowic (np. na boiskach Uniwersytetu Śląskiego przy Bankowej), traumatycznym przeżyciem było wykopanie piłki za płot – do (częściowo, ale nie do końca zabetonowanej) Rawy. Czyli tablicy Mendelejewa zawierającej wszystko, co spuszczano z okolicznych zakładów.
Katowicki dworzec kolejowy, choć architektonicznie wizjonerski, był już dramatycznie zniszczony i przypominał bardziej siedlisko meneli niż centrum komunikacyjne największej polskiej aglomeracji. Sąsiadujący z nim dworzec autobusowy linii miejskich (dalekobieżny w zasadzie nie istniał) ponuro wpisywał się w księżycowy krajobraz. Główny deptak (Stawowa) z najlepszym w mieście hotelem był skrzyżowaniem ruiny z mordownią… Na Mariackiej i Bankowej królowały zaawansowane wiekowo prostytutki. Gazety wyprowadziły się z centrum. Kultura stolicy Górnego Śląska wisiała w zasadzie na trzech instytucjach: Teatrze Wyspiańskiego (który zasłynął z… koncertów rockowych), Wielkiej Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji (z Antonim Witem, światowej sławy dyrygentem) i Rawie Blues, która z lokalnej imprezy rozrzuconej po katowickich klubach przeistoczyła się dzięki wizjonerstwu Irka Dudka w największy na świecie bluesowy festiwal pod dachem. Oczywiście, w Spodku.
Zanim stwierdzimy oczywisty dla katowiczan (choć niekoniecznie dla krakowian) fakt, że wszystko to jest już zamierzchłą przeszłością, albo wręcz nieprawdą, trzeba (trzeba!) przypomnieć, że relacja między Krakowem a Katowicami miała zawsze charakter nieco wasalny. Owszem, na Śląsku (i w Zagłębiu) powstał potężny przemysł, decydujący przez dekady o sile gospodarki kraju, ale (zwłaszcza z perspektywy tzw. krakówka) to w Krakowie była cywilizacja: edukacja, nauka, kultura, wielka polityka, sprawcza władza.
Idea utworzenia Politechniki Śląskiej zrodziła się po I wojnie, za wojewody Michała Grażyńskiego - rodem z podwielickiego Gdowa (a potem Krakowa), a zmaterializowała po II wojnie, gdy Władysław Kuczewski (przed Wrześniem – profesor Akademii Górniczej w Krakowie) doprowadził – w porozumieniu z Krakowskim Komitetem Organizacji Wydziałów Politechnicznych - do przeniesienia na Śląsk kilku wydziałów przy AGH. Kuczewskiemu udało się namówić do przeprowadzki z Krakowa przebywających tu ocalałych profesorów (zwłaszcza chemików) Politechniki Lwowskiej, natomiast przekabacenie krakusów, mimo świetnej oferty finansowej, nie powiodło się. Okoniem stanął m.in. Wydział Hutniczy, bo pracownicy i studenci nie chcieli opuszczać grodu Kraka, tłumacząc, że związali się na amen z AGH.
Politechnika Śląska nie miała początkowo pomieszczeń na Śląsku, dlatego jej pierwsze cztery wydziały działały w Krakowie. Inauguracja roku akademickiego z udziałem 1200 studentów odbyła się w czerwcu 1945 roku w… auli AGH. W kolejnych latach wszyscy przenieśli się do Gliwic, ale AGH pozostała na dziesięciolecia zapleczem intelektualnym i kuźnią kadr dla górnictwa i hutnictwa na Śląsku.
Starania o utworzenie Uniwersytetu Śląskiego też rozpoczęły się po I wojnie – ale trwały dłużej, bo po II wojnie komunistyczne władze PRL wychodziły z założenia, że Śląsk potrzebuje setek tysięcy górników i ewentualnie hutników, a nie - zupełnie tu egzotycznych - inteligentów nietechnicznych. Ostatecznie Uniwersytet Śląski zrodził się w 1968 r. z utworzonej sześć lat wcześniej Filii Uniwersytetu Jagiellońskiego, która połączyła się z katowicką WSP.
Starsi krakowianie pamiętają tego typu historie i – przynajmniej niektórzy – skłonni są traktować mieszkańców zza zachodniej miedzy protekcjonalnie (choć warto przypomnieć, że Jacek Majchrowski – prezydent Krakowa od 2002 roku, a w połowie lat 90. wojewoda krakowski - pochodzi z Sosnowca, gdzie skończył ogólniak – i stamtąd dotarł na UJ).
Niezależnie od owego „pańskiego” spojrzenia krakówka na wszystko, co poza obrębem Plant, nigdy nie brakowało entuzjastów zbliżenia Górnego Śląska i Małopolski, twierdzących, że może z tego wyniknąć mnóstwo dobrego dla obu stron. Bo każdy ma tutaj swoje talenty i atuty. Bo się fantastycznie uzupełniamy. Bo – tak naprawdę – jesteśmy razem… Polską w pigułce.
W leżących pośrodku autostrady A4 Mysłowicach (gdzie umieszczono śląskie bramki A4) był przed I wojną Trójkąt Trzech Cesarzy, w którym zbiegały się granice zaborów. Mieliśmy tu zatem kulturowo-cywilizacyjny kocioł; w zapiskach mysłowickich celników zachowały się zeznania przemytników – narzekających, że „najgorsi są urzędnicy austriaccy”. Bo ruscy, wiadomo, biorą, pruscy, wiadomo, nie biorą, natomiast ci z Galicji, to nigdy nie wiadomo: raz biorą, raz nie biorą…
Kulturowe kotły są dobre – bo żywotne, twórcze. Jak Nowy Jork. Albo… Krakowice. Czyli coś, co mogłoby powstać z bliskiej współpracy Górnego Śląska i zachodniej Małopolski, z Krakowem na czele. Jako liderem całości? Niekoniecznie.
Pożegnanie z węglem i stalą. Kraków miastem poetów, Katowice światowym miastem muzyki
Idea bardzo bliskiej współpracy Śląska i Małopolski, a nawet utworzenia wspólnej aglomeracji będącej przeciwwagą (konkurencją) dla Warszawy, a zarazem Wiednia czy Pragi, była żywa już prawie 100 lat temu, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Gdy w 1929 r. rząd ogłosił ankietę w sprawie zmian podziału administracyjnego państwa, krakowska Izba Przemysłowo-Handlowa zaproponowała połączenie Śląska z zachodnią częścią województwa krakowskiego i stworzenie „wielkiego górniczo-przemysłowego województwa krakowskiego”. Sprawa wróciła po 1937 r., gdy wygasała konwencja genewska określająca zasady podziału Górnego Śląska między Polskę i Niemcy, a tym samym dopuszczalna stała się zmiana granic województwa śląskiego. Ale wybuchła wojna…
W PRL oba regiony wspierały się na kilku polach – najbardziej oczywistym była nauka, edukacja i gospodarka; symbiozę w tych obszarach symbolizowała AGH powiązana z kopalniami i hutnictwem.
O bliskiej kooperacji obu województw i ich stolic dyskutowało się bardzo dużo także przez 30 lat III RP. Pierwszym przełomem było uruchomienie autostrady A4. Tereny wzdłuż niej zaczęły się szybko urbanizować i dzisiaj stanowią w coraz większym stopniu zaplecze dynamicznie rozwijającego się - przynajmniej do wybuchu pandemii – Krakowa oraz równie prężnej konurbacji śląskiej.
Kolejnym przełomowym momentem w rozwoju koncepcji bliskiej współpracy Górnego Śląska i Małopolski było wejście Polski do UE. Unia mocno wspiera rozwój regionów. Te polskie otrzymały potężny impuls rozwojowy w postaci programów i miliardów UE. Dzięki mądrze wykorzystanym środkom Kraków zmienił się nie do poznania. Ale Katowice wraz z konurbacją zmieniły się równie mocno.
Każdy, kto na przełomie XX i XXI wieku jeździł na koncerty do Spodka lub na narty spod Spodka, a potem długo tam nie był i przyjechał ponownie dopiero po kilkunastu latach, jest w głębokim szoku. Teren po KWK Katowice przeistoczył się w zjawiskową Strefę Kultury, z fenomenalnym (nowym) Muzeum Śląskim, genialnym gmachem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (kto miał szczęście być, ten wie), Międzynarodowym Centrum Kongresowym.
Przed pandemią w ścisłym centrum miasta ruszyło kilkanaście kolejnych spektakularnych inwestycji; większość jest kontynuowana, zatrzymały się tylko budowy części najwyższej klasy hoteli, ale jest pewne, że kiedy tylko uda się zapanować nad zarazą, przedsięwzięcia te odżyją. Katowice zmieniły się bowiem na tyle, że ludzie chcą tu nie tylko pracować – ale i żyć. A mieszkania są wciąż o ładnych 20 – 25 procent tańsze niż w Krakowie. Przy (przeważnie) lepszej jakości powietrza.
W stolicy Górnego Śląska mieszka dziś kilka razy więcej studentów kierunków humanistycznych niż górników i hutników razem wziętych. To kolejny znak czasów. Równocześnie dawne więzi łączące Śląsk z Małopolską nie słabną. Ba, pojawiają się nowe. Stąd kolejne inicjatywy na rzecz zbliżenia.
W maju 2011 roku w Chrzanowie zarządy obu regionów podpisały pierwszą w Polsce umowę o współpracy między województwami. Marszałkowie Adam Matusiewicz i Marek Sowa wskazali obszary kooperacji: rozwój szkolnictwa wyższego i badań, tworzenie wspólnej infrastruktury i transportu (Beskidzka Droga Integracyjna z Bielska-Białej do Krakowa, trasa S1, modernizacja drogi Katowice-Olkusz-Kraków jako alternatywy dla A4, modernizacja taboru kolejowego wożącego podróżnych na trasie z Krakowa do Katowic i wspólna oferta przewozowa), ekologia, turystyka.
W kwietniu 2013 r. radni obu województw przyjęli na Wawelu (a jakże!) wypracowaną wspólnie „Strategię dla rozwoju Polski południowej w obszarze województw małopolskiego i śląskiego do roku 2020". Wedle deklaracji obecnych władz regionów, jej ustalenia mają być w kontynuowane.
Symboliczne: w czerwcu 2018 Kraków i Katowice jako polskie Miasta Kreatywne UNESCO połączyły siły, by pełnić rolę gospodarza Kongresu Sieci Miast Kreatywnych UNESCO (450 delegatów z 200 miast świata). Cytat z werdyktu międzynarodowego jury: „To, co wyróżnia ten Kongres, to wspólne działania Krakowa Miasta Literatury UNESCO i Katowic Miasta Muzyki UNESCO na rzecz organizacji tego prestiżowego wydarzenia. To dzięki połączeniu sił, „Krakowice” wygrały rywalizację o miano gospodarza z takimi miastami, jak Suzhou w Chinach czy Fabriano we Włoszech”.
W folderze wydarzenia można przeczytać: „Kraków i Katowice od wielu lat tworzą jedyny w skali kraju organizm gospodarczy, kulturalny i naukowy oraz wzajemnie zasilający się rynek pracy. Kraków, dawną stolicę Polski i jeden z pierwszych dziesięciu obiektów na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, czołowy akademicki i kulturalny ośrodek kraju oraz Katowice – młode, dynamiczne miasto o przemysłowej przeszłości, przechodzące intensywną transformację, różni od siebie historia, ale łączy odważne spojrzenie w przyszłość oraz plany konsekwentnego rozwijania gospodarki opartej na wiedzy i kreatywności. Oba miasta wspólnie przyznają od 2014 roku prestiżową Nagrodę im. Wojciecha Kilara w dziedzinie muzyki filmowej oraz wymieniają się wiedzą i innowacjami w ramach Sieci Miast Kreatywnych. Z roku na rok „Krakowice” – plan kreatywnej megalopolis na południu Polski – przestają być śmiałą wizją części urbanistów, stopniowo przeobrażając się w pełną nowych wyzwań rzeczywistość”.
Komentują współtwórcy „Strategii dla rozwoju Polski południowej w obszarze województw małopolskiego i śląskiego” z 2013 r.*
Prof. Aleksander Noworól, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie:
- Między Krakowem a Katowicami leży Małopolska Zachodnia, która jest częścią województwa małopolskiego, ale ma wiele cech charakterystycznych dla województwa śląskiego z uwagi na tradycje przemysłowe, sposób organizacji oraz styl życia. Na obszarze „pomiędzy” mamy też ważne krainy geograficzne, o dużym potencjale turystycznym, jak Jura Krakowsko-Częstochowska. Niewątpliwie jednak największym wkładem Małopolski do ewentualnego układu bipolarnego jest Kraków. Jest on nie tylko drugą metropolią w Polsce, ale też miastem w skali kraju zjawiskowym, o wielkim znaczeniu przede wszystkim kulturowym i naukowym, ale też gospodarczym.
- Mieszkam w Krakowie od dzieciństwa, a mimo to ze zdumieniem odkrywam zupełnie nowe miejsca, których dwadzieścia lat temu nie było – powstałe w miejscu upadłych fabryk czy magazynów. Na przełomie lat 80. i 90. dominującym sektorem gospodarki był w Krakowie przemysł, przede wszystkim ciężki, na czele z Huta Lenina. W latach 90. Kraków przyjął szereg dokumentów strategicznych ukierunkowanych na restrukturyzację gospodarczą i bardzo konsekwentnie otwierał się na inne dziedziny, przede wszystkim nowe technologie i usługi biznesowe, zachęcał przy tym gigantów technologicznych do prowadzenia tutaj działalności i inwestowania. Pracowałem wtedy w Urzędzie Miasta Krakowa i doskonale pamiętam zabiegi o to, by pojawiła się u nas Motorola, co z kolei ułatwiło przyciąganie kolejnych firm z tego przyszłościowego sektora. Między innymi dzięki temu Kraków dokonał ogromnego skoku. Równocześnie stał się jednym z liderów usług dla biznesu – nie tylko w skali europejskiej, ale i światowej. Powstały olbrzymie, bardzo nowoczesne, powierzchnie biurowe. To całkowicie odmieniło stolicę Małopolski. Owa modernizacja miała też i ten walor, że Kraków należy do bardzo wąskiego grona miast, które od początku lat 90. nie straciły mieszkańców, a wręcz przeciwnie – urosły i cały czas zyskują: mamy dziś ponad 781 tys., podczas gdy w latach 90. było to 745 tys.
- Kraków, mimo pozycji dominującej w regionie, ma również bardzo silne i żywe doświadczenia bliskiej współpracy z innymi samorządami, przełamywania barier mentalnych, czego znakomitym przykładem jest Stowarzyszenie Metropolia Krakowska.
- Dzięki bliskiej współpracy obszarów metropolitalnych Katowic i Krakowa mamy szanse stworzyć unikatowy ekosystem gospodarczy, niezwykle atrakcyjny dla rozwoju przedsiębiorczości, w tym dużych inwestorów. Jednocześnie obszar między Niepołomicami a Gliwicami to – w wielu aspektach – tętniące życiem pogranicze: z jednej strony mamy tu wielki potencjał gospodarczy, a z drugiej - niezwykłe miejsce, w którym spotykają się różne kultury, różne tradycje, ludzie odmienni, ale sobie bliscy i to jest rzecz fenomenalna, potężny społeczny kapitał. Cytując Olgę Tokarczuk – „nie węgiel, nie ropa, nie gaz, ale kultura jest naszym największym zasobem”. Wszystko to razem daje nam szansę na stworzenie czegoś bez precedensu w tej części Europy.
Dr Krzysztof Wrana, Centrum Rozwoju Regionalnego Akademii Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej:
- Województwo śląskie to obszar bardzo silnie zróżnicowany. Większość z nas nosi w głowie stereotyp regionu zdominowanego przez górnictwo i przemysł ciężki, co już w dużej mierze prawdą nie jest. Wielu Polaków kojarzy też od razu Śląsk z metropolią górnośląsko-zagłębiowską, ale trzeba pamiętać, że to jest region policentryczny, bez tak silnie dominującej nad resztą stolicy, jak Kraków.
- Katowice mają 300 tys. mieszkańców, Sosnowiec 210 tys., Gliwice 184 tys., Zabrze 178 tys., Bytom – 172 tys., Ruda Śląska 140 tys., Dąbrowa Górnicza 123 tys., Chorzów – 110 tys., Jaworzno – 93 tys. Poza aglomeracją są jeszcze: Częstochowa (230 tys.), Bielsko-Biała (173 tys.), Rybnik (140 tys.) i Tychy (128 tys.). W Małopolsce są tylko dwa miasta, których ludność przekracza 100 tys.: Kraków (781 tys.) i oddalony o 94 km Tarnów (108 tys.). Nowy Sącz zamieszkuje nieco ponad 83 tys. osób, a czwarty pod względem wielkości Oświęcim – niespełna 40 tys.; jeszcze mniej ludzi mieszka w Chrzanowie.
- Coś, co nie dla wszystkich z zewnątrz jest czytelne, to historyczny i kulturowy – a dla wielu wręcz cywilizacyjny - podział województwa śląskiego na część śląską i zagłębiowską („hanysy” i „gorole”); wszakże przez stulecia, również w okresie 123 lat zaborów, były to zupełnie inne światy, co wytworzyło kulturowe i mentalne bariery. A jednak – dzięki bliskiej współpracy, realizacji całego mnóstwa przedsięwzięć – udało się je przełamać. Pojawiły się liczne alianse, porozumienia między miastami.
- Śląsko-zagłębiowska tradycja policentryzmu obejmuje zatem sztukę dogadywania się w wielu sprawach, przełamywania barier mentalnych. To się u nas udaje, czego doskonałym przykładem jest Metropolia Górnośląsko-Zagłębiowska. To jest cenne doświadczenie w kontekście tworzenia umownych „Krakowic”. Współpraca daje wiele korzyści, bo z jednej strony możemy wzajemnie korzystać z ogromnych zasobów wiedzy i doświadczeń, a z drugiej – razem, jako owe „Krakowice”, jesteśmy atrakcyjniejsi i mamy silniejszą pozycję na zewnątrz.
- Wprawdzie i Małopolska, i Śląsk – osobno - są regionami o dużym potencjale gospodarczym, innowacyjnym, badawczym; więc jeśli zawiesimy sobie poprzeczkę dość nisko, na poziomie kraju, to możemy dojść do wniosku, ze współpraca jest niepotrzebna, bo każdy z tych regionów da sobie radę. Ale myśmy powinni sobie tę poprzeczkę podnosić. I jeśli mówimy o pozycji międzynarodowej, randze w sieci metropolii europejskich, to taka współpraca jawi się nie tylko jako wskazana, ale wręcz niezbędna. Punktem wyjścia powinno być stworzenie ambitnej wspólnej wizji rozwoju.
- Nasz wspólny makroregion ma szansę stać się najlepszym miejscem w Europie dla kapitału kreatywnego. Kraków, Gliwice, Katowice już dziś są centrami kreatywnymi, a ich współpraca, tworzenie sieci instytucji pozwalającej lepiej wykorzystać potencjał, może je tylko wzmocnić. Kolejnym polem współpracy jest kultura – przebogate dziedzictwo obu województw to kapitał, który zwiększa wspólną atrakcyjność. Trzecim obszarem intensywnej współpracy może być zdrowie i jakość życia. Nie tylko dlatego, że to dziś topowy temat, ale też z uwagi na potencjał rozwoju nauki, przemysłu, szerokiej gamy usług (uzdrowiska, rehabilitacja, wellness) oraz – oczywiście – turystyki, w której jesteśmy tradycyjnie mocni, a razem możemy być jeszcze mocniejsi.
* Wypowiedzi pochodzą z 51. Sympozjum Gospodarki i Administracji Publicznej zorganizowanego w styczniu 2021 r. przez UEK – do obejrzenia: TUTAJ