W mieście i powiecie przestępstw popełnianych z nienawiści było w ostatnich latach zaledwie kilka - w tym głośny napad na studentów
Kluczowy w kodeksie karnym jest artykuł 119: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Tu rekordowy był rok ubiegły, kiedy wszczęto w Bydgoszczy trzy postępowania. W 2014 i w pierwszym półroczu tego roku wszczęto po jednym postępowaniu. W 2015 r. żadnego.
Drugi ważny artykuł kk to 256, mówiący o propagowaniu faszyzmu lub innego totalitarnego systemu oraz nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość. W tym przypadku najwyższą karą jest pozbawienie wolności na dwa lata.
I tak w 2014 roku wszczęto trzy postępowania w sprawie nawoływania do nienawiści, w 2015 roku o dwa więcej, czyli pięć. W ubiegłym roku i w pierwszej połowie 2017 było ich po dwa.
Przypomnijmy, że w 1 grudnia ubiegłego roku doszło do rasistowskiego ataku w tramwaju (na wysokości Pałacu Młodzieży). Dwóch bydgoszczan zaatakowało grupę studentów z Turcji i Bułgarii. Mężczyźni bili ich i kopali, wulgarnie wyzywając. Po zatrzymaniu złożyli do sądu wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Pod koniec lutego skazano ich na 18 miesięcy ograniczenia wolności oraz prace społecznie użyteczne - po 40 godzin miesięcznie przez cały okres trwania kary. Mieli wpłacić także po 2,5 tys. zł na rzecz funduszu pokrzywdzonych.
Trudno, by wyrokiem zakończyło się śledztwo w sprawie rzekomego ataku na studenta Erasmusa z Konga, który w ubiegłym miesiącu zgłosił się na policję i poinformował, że przy ul. Focha o mały włos nie został uderzony barkiem przez nieznanego mężczyznę. Student uchylił się, ale zdecydował, że powiadomi organy ścigania.