Stoliki z lamborghini z Rydułtów latają do bogaczy w Bahrajnie i Miami
W zaciszu maleńkiego warsztatu samochodowego w Rydułtowach Ryszard Czyż tworzy prawdziwe cudeńka. Z silników i innych części luksusowych aut z pietyzmem wykonuje niezwykłe meble użytkowe - stoliki, fotele czy kanapy. Jego dzieła kupują bogaci Niemcy, Włosi, Rosjanie, a nawet szejkowie z Królestwa Bahrajnu.
Mały warsztat mechaniczny, jakich wiele w okolicy. Niezbyt estetyczna fasada, wokół jakieś samochodowe części, obok stare drzwi wjazdowe, solidnie naznaczone smarem. Z zewnątrz może - miejsce dość zwyczajne. Ale w środku... To tu powstają awangardowe elementy wyposażenia wnętrz. Czuć zapach lakieru samochodowego, z jednej strony półki z częściami, jakby wprost przyniesionymi ze złomowiska, z drugiej strony - takie same części, ale zupełnie odmienione. To te posłużą do stworzenia niezwykłych mebli i gadżetów. Oto warsztat Ryszarda Czyża z Rydułtów.
Właściciel to niezwykle otwarty i radosny człowiek. Typ żartownisia i wodzireja, zresztą - po godzinach pracuje również jako DJ i zachęca do zabawy na najróżniejszych imprezach. Ale nie o muzyce mamy mówić, a o cudeńkach, które wychodzą spod jego ręki. Przez ten mały warsztacik przejeżdżają (w częściach) takie auta jak lamborghini, ferrari, porsche, BMW i inne mercedesy, na maserati kończąc. Same najdroższe. Rydułtowski mechanik głównie pracuje z silnikami samochodowymi. Z nich tworzy nietypowe stoliki dla pasjonatów motoryzacji oraz inne gadżety - choćby zegary z tłoków albo felg.
- W branży motoryzacyjnej pracuję już 12 lat. Zaczęło się od sprzedaży części, potem drobnych napraw i wymiany opon, a jakieś trzy lata temu wpadłem na pomysł, by z części, które mi zostawały, zrobić coś ciekawego. Wpadło mi do głowy, by zrobić stolik dla mojego kolegi. Miałem silnik V6 z audi a6. Stolik był bardzo prosty - blok silnika na nogach i blat - opowiada Ryszard Czyż, przy okazji polerując szmatką pomalowany niedawno stolik z klapy bagażnika mercedesa klasy S 500.
Pracuje z najdroższymi
- Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że będę pracować z najlepszymi na świecie markami samochodów - mówi Ryszard Czyż. - A teraz biorę na warsztat ich silniki, by nadać im nowe życie. W skromnej, małej firmie, wręcz manufakturze, mogę pracować z najdroższymi i najpiękniejszymi samochodami. Można wymienić całą paletę marek.
Po tym pierwszym stoliku nowe zajęcie bardzo go wciągnęło. Okazało się, że wielu osobom spodobały się takie gadżety. Chciał sprawdzić, czy meble z części samochodowych uda się sprzedać. Zaczął więc tworzyć stolik z silnika V8. I... sprzedał go bez problemu. Tak przyszły kolejne zamówienia, a Ryszard puścił wodze fantazji. Wprowadził ruchome części, podświetlenia, co kto sobie zażyczy.
Wszystko ręcznie dopieszczone
- Zrobiłem silnik z BMW V12 - wspomina - gdzie tłoki nie były ruchome, ale pracował rozrząd. Czasem klienci chcą, by w stoliku schować butelkę alkoholu, niekoniecznie do wypicia, a raczej dla ozdoby. Teraz każdy mój stolik jest podświetlony, a kolory zmienia się pilotem. Zrobiłem już 40 takich mebli. Staram się, żeby każdy model miał to „coś”.
Jego dzieła to prawdziwa sztuka użytkowa i recykling w jednym. Każdy element odświeża, maluje lub poleruje na błysk. Wszystkie poprawki, łączenia i malowanie są wykonywane ręcznie. Oczywiście wszystko z oryginalnych części. Zdarza się, że tworzy stolik z zupełnie nowego bloku silnika, który został odrzucony z fabryki z powodu drobnych wad. Oprócz stolików z silników, Ryszard Czyż tworzy też inne meble i gadżety. Spójrzmy na to: do wspomnianego już stolika z mercedesa klasy S zrobił... komplet wypoczynkowy - kanapę i dwa fotele. Oczywiście z siedzeń samochodu. Całości dopełnił zegar z tłoka tego modelu.
Kosztowne cudeńka
Dla pasjonatów motoryzacji produkty z Rydułtów to nie lada gratka, ale trzeba liczyć się z kosztami. Stolik z silnika to koszt od 1500 do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Wszystko zależy od marki auta i wymagań. Ale ludzie to kupują. - Sprzedałem już stoliki do Rosji, Francji, Włoch, Stanów Zjednoczonych, a nawet do Bahrajnu. To był piękny stolik z silnika lamborghini Gallardo, chromowany na złoto. Najdroższy, jaki zrobiłem. Najwięcej egzemplarzy sprzedałem jednak do Niemiec. Wystawiam je w serwisach internetowych - wyjaśnia Czyż.
Takie nietypowe meble kupują głównie osoby prywatne do swoich domów i mieszkań, ale też warsztaty samochodowe i salony samochodowe. Następnym krokiem utalentowanego mechanika ma być wykonanie stolika z bugatti Veyron V16 oraz z volkswagena V10 - to bardzo rzadki silnik.